8 stycznia 2011, 22:14
Od jakiegoś roku dręczą mnie dolegliwości związane z napięciem przedmiesiączkowym. Zaczyna się od lekkiej nerwowości następnie przechodzi wręcz do agresji może nie do otoczenia ogólnie ale skupia się w dużej mierze na moim partnerze. Agresja to oczywiście słowna. Facet ma mnie serdecznie dość w tych dniach... a jak Wasi faceci też mają Was po dziurki w nosie??? Do tego jakże "uroczego" objawu agresji dodam, że tak na 3-4 dni przed okresem mam nie spożyte chęci na pielgrzymki do lodówki. Powiedzcie czy są jakieś leki, które zmniejszają te objawy, czy któraś z Was je stosuje i pomagają?
Edytowany przez WkrotcePiekna 8 stycznia 2011, 22:15
8 stycznia 2011, 22:42
Mi w te dni to dosłownie wszystko u niego nie pasuje i nawet mi się nie podoba a jak to mija to nagle dostrzegam w nim mega ciacho;)
8 stycznia 2011, 22:43
Ja mam najsilniejsze PMS przez tydzien przed okresem. Jestem wtedy w stanie trzaskac drzwiami, rzucac telefonem, o słowach juz nie mowiac... Mój facet jakoś musi to znieść, ale zadowolony nie jest :P. A o lodówce to juz nie wspomne. Dosłownie 4 dni przed okresem mam napad i jem, jem, jem... Nie moge przestac, potem chce mi sie wymiotowac i przez kolejne dni, az do okresu, jem strasznie malutko. W czasie @ jest juz lepiej, jestem tylko ciagle zmeczona, nic mi sie nie chce (oprócz czekolady ;)) i najchetniej ciagle bym spała. Taki nasz los, mozna jedynie brac tabletki uspokajajace, ktorych nie polecam (ze wzgledu na szybie uzaleznienie) ;)
8 stycznia 2011, 22:47
Tylko, że te moje napady agresji to są tylko w stosunku do niego, może dlatego, że przebywamy dużo ze sobą i wiem, że jedynie się pozłości i się nie obrazi.
8 stycznia 2011, 22:52
ja mam tez takie napady agresji i dotego becze ciagle
8 stycznia 2011, 22:55
No to nie jesteś z tym sama bo ja się śmieję po czym mam napad płaczu i się czuję taka mało dowartościowana. I w te dni nie powinnam podejmować jakiś poważniejszych decyzji bo zawsze uważam, że źle robię.
- Dołączył: 2007-06-26
- Miasto: Dąbrowa Górnicza
- Liczba postów: 1857
8 stycznia 2011, 23:53
ja mam napady i lodówka się nie zamyka a ochota na słodkie jest w fazie maxymalnej :( z zachowaniem moze jestemm bardziej drazliwa i jak moj sie pyta co mi jest to mowie ze PMS ale on w takie głupoty nie wierzy :)i zawsze mowi ze sobie wmawiam .. dziwne ma podejscie ogolnie ;P
- Dołączył: 2009-05-10
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 693
9 stycznia 2011, 10:28
W styczniowym numerze Focusa jest artykuł o PMS :) Jak nie wierzy, to mu podłóż pod nos;-)
Swoją drogą w tym artykule jest napisane, że nie do końca wiedzą jak to działa a co za tym idzie niespecjalnie umieją to zwalczać. Jakieś najcięższe przypadki to leczą lekami psychotropowymi, ale wiadomo że to tylko w ekstremalnych przypadkach :)
- Dołączył: 2006-01-04
- Miasto: Na Koncu Wsi
- Liczba postów: 109738
9 stycznia 2011, 10:44
przeciez to jest normalny stan ..mamy go co miesiac i tylko od nas zalezy czy sie nuczymy panpwac nad emocjami czy nie ...to nwet dobra praca na samym soba ....latwiej jest zwalic na cos a trudno jest penowac nad hustawkami nastrojow w tych dniach
9 stycznia 2011, 11:04
Dobrze wiedzieć, że nie jest sie samą z tym problemem. U mnie PMS następuje na tydzień przed @. I oznacza to przechodzeni ze śmiechu w płacz w tempie expresowym. Rozdrażnienie i całkowity brak cierpliwości. Napady na czekoladę.
Mój tez uważa, że to nasz wymysł, że sobie to wmawiamy. Tylko, że jak już padnie ofiarą moich hormonów, to tylko pyta jak może mi pomóc. Ale jak facet może mi pomóc, skoro ja sama sobie nie mogę. A najgorsze jest to, że ja sobie dokładnie zdaję sprawę jak się zachowuję w tych dniach i wcale mi z tym dobrze nie jest. W pracy to poprostu milknę i staram się omijać z daleka wszelkie dyskusje i nadchodzące konflikty. W domu oczywiście jest nieco inaczej.
Moj nauczył się, że podczas mojego PMS ma w kieszeni zawszej jakieś coś czekoladowego. I jak tylko słyszy "Mam ochotę na czekoladę" to już jest przygotowany. W innym wypadku musiałby lecieć do sklepu ;o)
- Dołączył: 2008-03-11
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 2022
9 stycznia 2011, 11:27
> Moj nauczył się, że podczas mojego
> PMS ma w kieszeni zawszej jakieś coś
> czekoladowego. I jak tylko słyszy "Mam ochotę na
> czekoladę" to już jest przygotowany. W innym
> wypadku musiałby lecieć do sklepu ;o)
hehe u mnie pewnie skończyło by się tak, że jeszcze bym go ochrzaniła, że specjalnie ma ze sobą słodycze, żeby mnie nimi kusic i zebym przez to była gruba ;D jak to było w jednym filmie- przez 3 tyg faceci cieszą się nami w promocji, 4 tyg wystawiamy rachunek :).