16 listopada 2010, 19:46
Być może temat jest poruszany na innych wątkach, ale tu dokładnie chcę się skupić pomiędzy odchudzaniem a naszą psychiką.
Jestem na Vitalii od ponad roku (wcześniej miałam inne konto). Przez moje oko przewinęło się wiele pamiętników, wiele sukcesów i wiele porażek.
Zaniepokoiło mnie 'zjawisko', które występuje bardzo często. Otóż o wielu dziewczyn odchudzanie, które początkowo miało być drogą do lepszego życia, miało przynieść nam szczęście, sprawić że wreszcie zaczniemy żyć a nie wegetować. Data rozpoczęcia odchudzania miała być wyjątkowa...a tymczasem otworzyła drzwi do piekła. U większości osób, odchudzanie wcale nie sprawiło ich życia lepszym, a gorszym. Stają się depresyjne, cały czas myślą negatywnie, wyglądają jak patyki a twierdzą, że są grube. Wiele osób w pamiętnikach pisze, że "wolałoby już wyglądać jak przedtem, ale odzyskać radość życia". Nie muszę rzucać przykładami, bo sami na pewno znacie takie osoby z Vitalii.
Przyznam, że aż miło jest "popatrzeć" na kogoś, kto schudł ale ktoś, kto wygląda ślicznie, cieszy się życiem, swoim sukcesem, drogą jaką pokonał. Ale takich osób na prawdę jest coraz mniej.
Co Wy o tym sądzicie? Gdzie jest ta granica której nie można przekroczyć i co robić (jak się odchudzać, jak postępować/myśleć), aby nie popaść w "obłęd" ? Może któraś z Was miała podobnie, może podzielić się swoim doświadczeniem i powiedzieć jak sobie z tym radzić?
Zapraszam do dyskusji.
17 listopada 2010, 08:18
No to teraz pytanie co z tym robić.... ?
17 listopada 2010, 10:08
To ja może napisze coś o tej " drugiej stronie medalu". Piszecie o tym, że nie możecie przestać się odchudzać. Ja mam inny problem.. Ja juz boję się odchudzać. Obecnie waże prawie 120 kg. Pierwszy raz poszłam na dietę ważąc 86 kg. To było jakiś 14 lat temu. I zawsze potrafiłam jednorazowo zrzucic 20-25 kg. tak co dwa lata.Tylko, że po każdej diecie dochodziło mi zawsze coś na plus. Ostatnio byłam na diecie 2 lata temu i schudłam z 107 kg do 82 , a teraz mam 13 więcej niż jak zaczynałam dwa lata temy i panicznie boję się iść na dietę bo, nie chcę za 2 lata wązyć 130 kg . Wiem, że musze schudnac, bo coraz bardziej mi ta waga dokucza, tylko że na sama myśl "DIETA" ręka mi się wysuwa po coś słodkiego.Kiedyś nie do końca rozumiałam, że odchudzanie to przede wszystkim zapanowanie nad swoją głową, teraz chyba zaczynam rozumiec o co chodzi. Tylko wszędzie piszą o deitach, kaloriach , cwiczeniach , a tak naprawdę do przy odchudzaniu potrzebna by była praca z psychologiem.
17 listopada 2010, 10:14
CzekoLady - a na czym polegały Twoje wcześniejsze diety? Byc może nie uswiadomiłaś sobie, że chudnięcie to prces złożony, że oprócz redukcji musi być czas na stabilizacje i co najważniejsze - zmiana złych nawyków żywieniowych na zawsze. Byc może zbyt restrykcyjne diety sobie narzucałaś. Po za tym bądź świadoma tego, że ciągłe chudnięcie i tycie jest bardziej szkodliwe od samej nadwagi.
17 listopada 2010, 10:14
pewnie tak.. ale potrzebne też jest podejście do tego z rozsądkiem.. dobór prawidłowej diety i na pewno odpowiednie z niej wyjście..
CzekoLady.. najlepiej udaj się do dietetyka a on Ci wszystko dokładnie wytłumaczy.. i podpowie co zrobić żeby ciągle nie wracać do poprzedniej wagi..
17 listopada 2010, 10:29
a dietetyk znowu narzuci jej jakąś konkretną dietę, której po miesiącu będzie miała dosyć i znowu rzuci się na jedzenie. błędne koło moim zdaniem. trzeba poznać siebie, swój charakter, swoje ciało. dowiedzieć się co jest dla mnie dobre, co mi służy itp
podstawą do odchudzania jest zaakceptowanie siebie, tylko w ten sposób uniknie się przeistoczenia odchudzania w niebezpieczną obsesję
17 listopada 2010, 10:36
to było diety 100 kalorii, ostatnia to dieta SB, poprostu nigdy nie mogłam wytrzymac dłuzej niż 3 miesiące i nie dlatego że jadłam za mało, czy chodziłam głodna.Ja wiem, że to kwestia mojego zycia, bo kiedys 3 miesiące byłam za granicą i mimo, że w ogóle nie patrzyłam na to ile jadłam to doszłam do wagi 70 kg. Ale to były takie długie wakacje od stresów życia codziennego. U dietetyka tez byłam , ale może źle trafiłam bo uważam, że to nie dla mnie.Większośc Pań, które są dietetykami, myśli, że jak skończyło szkołę w tym kierunku i wydrukuje kilka diet i przekaże pacjentom to sa wielkimi specjalistkami:)- nie chcę nikogo obrażac, ale to tak wygląda z moich doświadczeń. Ja na dzień dzisiejszy doszłam do jednego wniosku: nie mam szans na osiągnięcie przyzwoitej masy ciała będąc poprostu na diecie, muszę uporządkować sobie życie i to co w głowie , a to jest koszmarnie trudne.
17 listopada 2010, 10:40
Tasiarzyna dokładnie. Zajęło mi to 14 lat, żeby do tego dojśc. Wydaje się to tak oczywiste, ale jakoś się tego nie zauważa. Ja ostatnio już rozważałam nawet odchudzanie z balonikiem w żołądku, ale po jakims czasieprzyszła refleksja..... co po pół roku, kiedy go wyciagną, przecież tez rzucę się na jedzenie.
17 listopada 2010, 10:44
Czeko jeśli więc masz problem z objadaniem się, zajadaniem smutków, stresów itp to faktycznie powinnaś poszukać pomocy u psychologa.
17 listopada 2010, 10:57
wiem, tylko co mu powiem. Poza tym nie tak łatwo znaleźć psychologa, juz próbowałam i byłam na jednej wizycie(związanej z innymi moimi problemami), to patrzyła na mnie jak na kosmitę.I nie powiedziała mi nic, czego nie przeczytałabym sobie sama w książce. wiecie co tak naprawde byłoby potrzebne. Grupa wsparcia w rzeczywistości, ale nie taka, która by cię ochrzaniała, że nie schudłas przez tudzień nic tylko cos takiego co pozwoliłoby ci uwierzyc w siebie. Są grupy dla alkoholików, narkomanów itd to dlaczego nie ma dla takich co nie radzą sobie z sobą i tyją.Nie mam bulimi, ani anoreksji , wiec na grupach gdzie dziewczyny maja te problemy tez nie ma dla mnie miejsca, bo to trochę inne sprawy. cos jak " klub kwadransowych grubasów", ale inaczej ukierunkowany. Ja np. chętnie pograłabym sobie w siatkówkę z osobami, które nie sa super hiper wysportowane, albo poszła grupowo na basen itp. czy pojechała na wycieczkę.:) czy pogadała o problemach jakie maja osoby grube i co można robic by sobie pomóc.Nie chce , żeby ktos stał nade mną i okrzaniał, że nie trzymam sie diety.
- Dołączył: 2010-03-02
- Miasto: Gliwice
- Liczba postów: 9455
17 listopada 2010, 11:43
ha My tu na Vitalimamy taka grupe ze tak powiem miejscowa gliwice i okolice i spotykamy sie cyklicznie tak gdzies z 1 w miesiacu i powiem Ci ,ze MI osobiscie bardzo dobrze to robi;D