- Dołączył: 2009-09-28
- Miasto: Raj Kobiet
- Liczba postów: 1093
7 listopada 2010, 09:55
Moj temat zwiazany jest z tym, ze niedawno zaczelam prace. Moje hulaszcze nocne zycie i spanie do poludnia dobieglo konca; teraz , wstajac codziennie o 6.30, czuje sie senna przed 23, ostatnio nawet prawie zasnelam na randce ;)
O ktorej Wy, zwlaszcza pracujace, kladziecie sie spac?
Czy to moje chrnoniczne niewyspanie bedzie mi teraz ciagle towarzyszyc, czy moze minie, tylko organizm potrzebuje sie przyzwyczaic ?
ps. wszystkie Was teraz naprawde podziwiam !!!! :P
- Dołączył: 2010-11-04
- Miasto:
- Liczba postów: 195
7 listopada 2010, 11:53
Jeśli będziesz chodzić spać codziennie o tej samej porze, to na bank się przestawisz. Rytm biologiczny ciała to mądry skurczybyk ;)
Chodzę spać o ok 2, wstaje o 7. To trochę za mało snu, ale też póki co jestem na etapie wychodzenia z trybu hulaszczego.
- Dołączył: 2010-06-09
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 380
7 listopada 2010, 12:00
Wstaję o 5 (nie potrzebny mi budzik) i chodzę spać o 21. Szkoła mundurowa niestety na tyle mnie wykańcza, że nie mam siły na nic więcej.
- Dołączył: 2006-11-14
- Miasto: Leszno
- Liczba postów: 11573
7 listopada 2010, 12:07
wstaję przed 7, zasypiam po północy
7 listopada 2010, 12:08
A ja wstaję 6:10 - 6:30, a kładę się w zależności od natężenia nauki na następny dzień - 23:00-2:00
7 listopada 2010, 12:25
Ja chodzę zazwyczaj o 21:30;))
7 listopada 2010, 12:26
Ja chodzę spać pomiędzy 23 a 24 no chyba że jestem bardzo padnięta to nawet przed 22 się kładę. Wstaję o 6.30
- Dołączył: 2010-06-20
- Miasto: Gdzieś
- Liczba postów: 412
7 listopada 2010, 12:36
ja też tak mam, że w okolicach 23.00 chodzę spać. Wstaje o 6.30, tak jak ty. Kiedy chce posiedzieć dłużej, to potem muszę drzemki w ciągu dnia sobie zaserwować, inaczej ból głowy nie daję mi normalnie funkcjonować,
7 listopada 2010, 12:42
Wstaje o 5:30, a kłade się przeważnie o 21,zdarza się, że czasami jestem w łóżku już o 20. Ostatnio jednak zauważyłam, że jak kłade się spać o 22 lub nawet po, to jestem bardziej wypoczęta, niż wtedy gdy śpię dłużej.
W weekendy siedzę za to do późna 00:00 -4:00, nawet wtedy gdy muszę wstać o 6 i jechać do szkoły.
Edytowany przez Famous 7 listopada 2010, 12:44
- Dołączył: 2010-06-13
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 374
7 listopada 2010, 12:59
ja potrzebuje tak co najmniej 10 godzin snu,żeby być "wyspaną"
generalnie jestem przyzwyczajona do wczesnego chodzenia spać-tak koło 22.00 ale będąc na studiach jest to przeważnie 24.00-mam straszne problemy z zasypaniem-wszystko mi przeszkadza-światło,hałas,łatwo mnie obudzić
jeszcze mam taką współlokatorkę która nie potrafi zrozumieć,że niektórzy potrzebują więcej snu.
Gdy mogę spać do oporu to zazwyczaj jest to do 10 czy 11.00.
Kiedyś czytałam że powinno się chodzić spać przed północą,bo wtedy organizm najlepiej wypoczywa i się regeneruje.
7 listopada 2010, 13:06
ja wysypiam się średnio raz na tydzień - i nie dlatego że nie mam czasu ale mój organizm chyba więcej nie potrzebuje. Kładę się przykładowo koło 24 spać, jednak pamiętam że jak ostatni raz spojrzałam na zegarek przed zaśnięciem to była 4.07. Myślę sobie - nic to pośpię o 10, będzie ok. Ale budzę się o 6.40 i nie ma opcji dalszego spania. Tak mam cały tydzień prawie, wyjątkiem noc z soboty na niedzielę - wtedy zazwyczaj nic mnie nie stresuje - zasypiam już koło 2 i śpię np. do 9! Dodam, że w tygodniu nawet jak położę się taka mega zmęczona wieczorek, żeby się zdrzemnąć - nie zasnę, przewracam się z boku na bok dopóki coś nie zmusi mnie znów do życia. Ale snu brak. Zastanawiam się czy to nie są jakieś zaburzenia?
Co o tym myślicie?