Temat: Nadczynność tarczycy

Czołem Kobietki. Mam problem i kilka pytań w związku z nim. Jakiś czas temu pisałam tu na forum o osłabieniu mięśni, o regresie kondycyjnym, o tym, że zastawiam się, czy to wiek może ? Bo skoro przebiegałam w lajtowych dniach 14 km i miałam ochotę na więcej, to skąd niemoc po przebiegnięciu 2 km ? Wariujące serce, brak miejsca w piersi i pary w nogach. Jakbym kołki miała. I Adhhd- jak ja to mówię, nadpobudliwość jakaś. A i sprawy wagi. Dacie wiarę, że w okresie depresyjnym , który przytrafił mi się po powrocie z Francji zjadałam po 500- 700 gram słodyczy codziennie przez około pół roku, tyjąc w tym czasie 12 kg, po odstawieniu cukru natomiast- i tylko cukru, waga lawiną w dół, 9 kg -7 tygodni.
W końcu,po serii badań,zdiagnozowano u mnie nadczynność tarczycy. Smieszna sprawa, bo dwa lata temu i w zeszłym roku tsh miałam na poziomie 0,27 i 0,2 i żaden lekarz nie powiedział mi, że jest tendencja spadkowa i że zmierza to do nadczynności, mimo że objawy  plus wyniki przemawiały za taką diagnozą. Teraz mam 0,005. I pytanie. Czy po lekach wróciłyście do świata żywych ? Do dawnego powera ? Czy przestało dokuczać Wam wariujące serce ? Nadpotliwość ? I czy po suplementacji Wasza waga poszybowała w górę ? Jestem zmęczona tym cholerstwem Leczono mnie nawet psychotropowo wmawiając mi nerwice...
tu chyba nie ma co dyskutowac co lepsze, bo zadna choroba nie jest fajna,i ma swoje 'jazdy', niedoczynnosc to fakt nie nadpobudliwosc , kolotania serca, etc ale  stany depresyjne i czesto 'niezasluzona" otylosc.
Lipiec do odlegly termin, ale w sumie szybko czas zleci, a jak juz sie zahaczysz do dobrego endykrynologa to na pewno sie poprawi, spraw sobie w necie opinie o nim (jezeli juz znasz jego nazwisko) to niby takie banale, ale czesto pokrywa sie z rzeczywistocią. Powodzenia:)
Dzięki Vicky, sprwdzam opinie i nimi się sugerowałam w wyborze, choć akurat wielkiego wyboru nie mam. Mała aglomeracja, 4 endo w porywach. Wiem, domyślam się co niedoczynność robi z człowiekiem. Mam w bliskim otoczeniu osoby dotknięte niedoczynnością. Szczerze i Tobie i im, współczuję. Trzymaj się cieplutko. Usmiechy zostawiam i dziękuję.

vickybarcelona napisał(a):

tu chyba nie ma co dyskutowac co lepsze, bo zadna choroba nie jest fajna,i ma swoje 'jazdy', niedoczynnosc to fakt nie nadpobudliwosc , kolotania serca, etc ale  stany depresyjne i czesto 'niezasluzona" otylosc.

Z tym się do końca nie zgodzę..
Mam straszne kołatanie serca, napady strachu, płaczu, ogólna ciężkość (trudno to określić).. mogłabym wymieniać i wymieniać..
Najważniejsze jest to, że można jakoś to leczyć, choć taka choroba zarówno niedoczynność czy nadczynność jest do końca życia.
Rzadko kto się uleczył.
A wiadome, że lepiej jeść dużo, co się chce i być szczupła, niż nie jeść takich rzeczy, a nawet lepiej się odżywiać, ćwiczyć i stać w miejscu a nawet tyć.

Fakt.. żadna choroba nie jest fajna.
Ale ja mówię co bym bardziej wolała..
Pasek wagi
Paula, jakie masz tsh ? Pytam, bo w zeszły roku przy okazji wizyty u kardiologa słyszałam o dziewczynie, którą leczono na niedoczynność, a z usg tarczycy wynikała kosmiczna nadczynność. Byłaś u endokrynologa ?  Kołatania serca nie pasują mi do niedoczynności. Dobrze by było, żeby ktoś to obejrzał.
Przybijam piątkę. Mam niedoczynność.
Rozważając, co gorsze: czy nadczynność=nerwica=chudość, czy niedoczynność=zmiany nastroju=tycie, doszłam do gdzieś opublikowanych wniosków, że niestety z nadczynnością trudniej zajść w ciążę niż z niedoczynnością, choć i tu nie ma łatwo, bo wszystko musi być ustabilizowane, aby nie było powikłań.

To, co dla wszystkich nas najgorsze- dostęp do endokrynologa. Mam wrażenie, że jest ich w Polsce mniej niż ministrów! U mnie w mieście rodzinnym, jedyna endokrynolog na rejon, przestała już nawet przyjmować nowych pacjentów, bo nie ma miejsc- obsługuje non stop "starych".

Na Vitalii jest kilka osób na medycynie- jakżeby pięknie było, gdyby wybrały specjalizację endokrynologiczną... :)
Ej. Z niedoczynnością można żyć i być szczupłym. Żyję z tym już kilka lat i jak już mnie zdiagnozowano i biorę leki zgodnie z zaleceniami jest OK. Nie ma czego się bać. Żadnego kołatania serca, żadnej potliwości. Z tego co piszesz to z dwojga złego wolę niedoczynność.

MarnotrawnaCoraVitalii napisał(a):

.To, co dla wszystkich nas najgorsze- dostęp do endokrynologa. Mam wrażenie, że jest ich w Polsce mniej niż ministrów! U mnie w mieście rodzinnym, jedyna endokrynolog na rejon, przestała już nawet przyjmować nowych pacjentów, bo nie ma miejsc- obsługuje non stop "starych"

Eee... To chyba żyjemy w innym kraju. Albo ja chodzę prywatnie a Ty nie. Jakbym miała czekać aż mnie na NFZ przyjmie lekarz to dalej wyprzedzałby mnie mój brzuch o jakieś 20cm.
joolianka ja jestem osobą, która miała wyniki wskazujące na nadczynność tarczycy podczas faktycznej choroby na niedoczynność. W moim przypadku okazało się, że choroba Hashimoto(choroba autoimunologiczna tarczycy) nieźle namieszała w wynikach.
A jeżeli chodzi o kołatanie serca to polecam zrobić echo serca. Ja przez długi czas męczyłam się z kołataniem, które wszyscy lekarze uważali za wywołane przez wahania hormonalne spowodowane np. przez przedawkowanie lub też niedobór leków, EKG oczywiście miałam śliczne i jak najbardziej poprawne, a w życiu codziennym serce robiło co chciało.
I tak po 4 latach męczenia się z sercem poszłam do nowego lekarza rodzinnego po wypisanie kolejnej dawki leków, okazało się, że lekarz ma podwójną specjalizację(pediatria oraz kardiologia) i koniecznie chciał mnie obsłuchać.
Wysłuchał coś dziwnego czego jak powiedział inny lekarz niż kardiolog nie wysłyszy. Od razu wysłał mnie na EKG, które oczywiście nic nie wykazało, a następnie na echo serca (które jest dokładniejsze niż ekg, tam serce widać jak na dłoni =) ). 
Tam też dopiero okazało się, że mam małą wadą serca, bardzo popularną na świecie - niedomykalność płatka zastawki mitralnej, która dla większości chorych jest nawet niezauważalna ale w niektórych przypadkach powoduję kołatanie serca, bolesność w klatce, uczucie przygniata klatki, czasami duszność. Dostałam odpowiednie leki i moje serce w miarę się uspokoiło( nadal jesteśmy na etapie dostosowywania dawki). Trochę się rozpisałam ale mam nadzieję, że moje przeżycia może komuś pomogą.
materialisktaa - rozbroiłaś mnie z tym tekstem o centymetrach =)
Ale fakt nie ma co liczyć na NFZ, od 6 lat jestem chora i niestety ciągle jestem zmuszona leczyć się prywatnie.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.