20 kwietnia 2013, 21:23
Czołem Kobietki. Mam problem i kilka pytań w związku z nim. Jakiś czas temu pisałam tu na forum o osłabieniu mięśni, o regresie kondycyjnym, o tym, że zastawiam się, czy to wiek może ? Bo skoro przebiegałam w lajtowych dniach 14 km i miałam ochotę na więcej, to skąd niemoc po przebiegnięciu 2 km ? Wariujące serce, brak miejsca w piersi i pary w nogach. Jakbym kołki miała. I Adhhd- jak ja to mówię, nadpobudliwość jakaś. A i sprawy wagi. Dacie wiarę, że w okresie depresyjnym , który przytrafił mi się po powrocie z Francji zjadałam po 500- 700 gram słodyczy codziennie przez około pół roku, tyjąc w tym czasie 12 kg, po odstawieniu cukru natomiast- i tylko cukru, waga lawiną w dół, 9 kg -7 tygodni.
W końcu,po serii badań,zdiagnozowano u mnie nadczynność tarczycy. Smieszna sprawa, bo dwa lata temu i w zeszłym roku tsh miałam na poziomie 0,27 i 0,2 i żaden lekarz nie powiedział mi, że jest tendencja spadkowa i że zmierza to do nadczynności, mimo że objawy plus wyniki przemawiały za taką diagnozą. Teraz mam 0,005. I pytanie. Czy po lekach wróciłyście do świata żywych ? Do dawnego powera ? Czy przestało dokuczać Wam wariujące serce ? Nadpotliwość ? I czy po suplementacji Wasza waga poszybowała w górę ? Jestem zmęczona tym cholerstwem Leczono mnie nawet psychotropowo wmawiając mi nerwice...
- Dołączył: 2012-05-02
- Miasto: New York City
- Liczba postów: 1816
20 kwietnia 2013, 22:00
tu chyba nie ma co dyskutowac co lepsze, bo zadna choroba nie jest fajna,i ma swoje 'jazdy', niedoczynnosc to fakt nie nadpobudliwosc , kolotania serca, etc ale stany depresyjne i czesto 'niezasluzona" otylosc.
- Dołączył: 2012-05-02
- Miasto: New York City
- Liczba postów: 1816
20 kwietnia 2013, 22:02
Lipiec do odlegly termin, ale w sumie szybko czas zleci, a jak juz sie zahaczysz do dobrego endykrynologa to na pewno sie poprawi, spraw sobie w necie opinie o nim (jezeli juz znasz jego nazwisko) to niby takie banale, ale czesto pokrywa sie z rzeczywistocią. Powodzenia:)
20 kwietnia 2013, 22:05
Dzięki Vicky, sprwdzam opinie i nimi się sugerowałam w wyborze, choć akurat wielkiego wyboru nie mam. Mała aglomeracja, 4 endo w porywach. Wiem, domyślam się co niedoczynność robi z człowiekiem. Mam w bliskim otoczeniu osoby dotknięte niedoczynnością. Szczerze i Tobie i im, współczuję. Trzymaj się cieplutko. Usmiechy zostawiam i dziękuję.
- Dołączył: 2013-01-24
- Miasto: Słupsk
- Liczba postów: 1778
20 kwietnia 2013, 22:32
vickybarcelona napisał(a):
tu chyba nie ma co dyskutowac co lepsze, bo zadna choroba nie jest fajna,i ma swoje 'jazdy', niedoczynnosc to fakt nie nadpobudliwosc , kolotania serca, etc ale stany depresyjne i czesto 'niezasluzona" otylosc.
Z tym się do końca nie zgodzę..
Mam straszne kołatanie serca, napady strachu, płaczu, ogólna ciężkość (trudno to określić).. mogłabym wymieniać i wymieniać..
Najważniejsze jest to, że można jakoś to leczyć, choć taka choroba zarówno niedoczynność czy nadczynność jest do końca życia.
Rzadko kto się uleczył.
A wiadome, że lepiej jeść dużo, co się chce i być szczupła, niż nie jeść takich rzeczy, a nawet lepiej się odżywiać, ćwiczyć i stać w miejscu a nawet tyć.
Fakt.. żadna choroba nie jest fajna.
Ale ja mówię co bym bardziej wolała..
21 kwietnia 2013, 06:00
Paula, jakie masz tsh ? Pytam, bo w zeszły roku przy okazji wizyty u kardiologa słyszałam o dziewczynie, którą leczono na niedoczynność, a z usg tarczycy wynikała kosmiczna nadczynność. Byłaś u endokrynologa ? Kołatania serca nie pasują mi do niedoczynności. Dobrze by było, żeby ktoś to obejrzał.
- Dołączył: 2012-08-15
- Miasto:
- Liczba postów: 177
21 kwietnia 2013, 10:42
Przybijam piątkę. Mam niedoczynność.
Rozważając, co gorsze: czy nadczynność=nerwica=chudość, czy niedoczynność=zmiany nastroju=tycie, doszłam do gdzieś opublikowanych wniosków, że niestety z nadczynnością trudniej zajść w ciążę niż z niedoczynnością, choć i tu nie ma łatwo, bo wszystko musi być ustabilizowane, aby nie było powikłań.
To, co dla wszystkich nas najgorsze- dostęp do endokrynologa. Mam wrażenie, że jest ich w Polsce mniej niż ministrów! U mnie w mieście rodzinnym, jedyna endokrynolog na rejon, przestała już nawet przyjmować nowych pacjentów, bo nie ma miejsc- obsługuje non stop "starych".
Na Vitalii jest kilka osób na medycynie- jakżeby pięknie było, gdyby wybrały specjalizację endokrynologiczną... :)
- Dołączył: 2012-12-15
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 266
21 kwietnia 2013, 11:01
Ej. Z niedoczynnością można żyć i być szczupłym. Żyję z tym już kilka lat i jak już mnie zdiagnozowano i biorę leki zgodnie z zaleceniami jest OK. Nie ma czego się bać. Żadnego kołatania serca, żadnej potliwości. Z tego co piszesz to z dwojga złego wolę niedoczynność.
- Dołączył: 2012-12-15
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 266
21 kwietnia 2013, 11:04
MarnotrawnaCoraVitalii napisał(a):
.To, co dla wszystkich nas najgorsze- dostęp do endokrynologa. Mam wrażenie, że jest ich w Polsce mniej niż ministrów! U mnie w mieście rodzinnym, jedyna endokrynolog na rejon, przestała już nawet przyjmować nowych pacjentów, bo nie ma miejsc- obsługuje non stop "starych"
Eee... To chyba żyjemy w innym kraju. Albo ja chodzę prywatnie a Ty nie. Jakbym miała czekać aż mnie na NFZ przyjmie lekarz to dalej wyprzedzałby mnie mój brzuch o jakieś 20cm.
21 kwietnia 2013, 11:14
joolianka ja jestem osobą, która miała wyniki wskazujące na nadczynność tarczycy podczas faktycznej choroby na niedoczynność. W moim przypadku okazało się, że choroba Hashimoto(choroba autoimunologiczna tarczycy) nieźle namieszała w wynikach.
A jeżeli chodzi o kołatanie serca to polecam zrobić echo serca. Ja przez długi czas męczyłam się z kołataniem, które wszyscy lekarze uważali za wywołane przez wahania hormonalne spowodowane np. przez przedawkowanie lub też niedobór leków, EKG oczywiście miałam śliczne i jak najbardziej poprawne, a w życiu codziennym serce robiło co chciało.
I tak po 4 latach męczenia się z sercem poszłam do nowego lekarza rodzinnego po wypisanie kolejnej dawki leków, okazało się, że lekarz ma podwójną specjalizację(pediatria oraz kardiologia) i koniecznie chciał mnie obsłuchać.
Wysłuchał coś dziwnego czego jak powiedział inny lekarz niż kardiolog nie wysłyszy. Od razu wysłał mnie na EKG, które oczywiście nic nie wykazało, a następnie na echo serca (które jest dokładniejsze niż ekg, tam serce widać jak na dłoni =) ).
Tam też dopiero okazało się, że mam małą wadą serca, bardzo popularną na świecie - niedomykalność płatka zastawki mitralnej, która dla większości chorych jest nawet niezauważalna ale w niektórych przypadkach powoduję kołatanie serca, bolesność w klatce, uczucie przygniata klatki, czasami duszność. Dostałam odpowiednie leki i moje serce w miarę się uspokoiło( nadal jesteśmy na etapie dostosowywania dawki). Trochę się rozpisałam ale mam nadzieję, że moje przeżycia może komuś pomogą.
21 kwietnia 2013, 11:16
materialisktaa - rozbroiłaś mnie z tym tekstem o centymetrach =)
Ale fakt nie ma co liczyć na NFZ, od 6 lat jestem chora i niestety ciągle jestem zmuszona leczyć się prywatnie.
Edytowany przez 21 kwietnia 2013, 11:17