Temat: Gruby partner!

Cześć wszystkim ;) Nie będę ukrywać, że mam tu konto ale przestałam być w pełni anonimowa a to delikatna sprawa. 

Mój partner bardzo przytył. Waży już prawie 100kg przy 185cm wzrostu. W pewnym momencie (kilka miesięcy temu) ważył prawie 110 - przeraził się bo to już otyłość i zrzucił. Zrzucił do 94 teraz znowu 99. 
Nawet nie chodzi o to, że mi się to nie podoba wizualnie ale najzwyczajniej w świecie martwię się o jego zdrowie. Potrzebuje zgubić 13kg - przy 86 wygląda naprawdę dobrze, zdrowo. Nie bolą go stawy, nie łapie zadyszki przy wejściu na 3 piętro. 

Jak go przekonać? Razem ćwiczymy, gotuję zdrowe obiady (ja już zakończyłam odchudzanie, miałam kilka kilo nadbagażu), jak robimy zakupy zawsze kupuję zdrowe produkty ale co z tego? Skoro on zdrowe produkty wyjada wszystkie na raz, dokupuje jakieś słodycze, czipsy... Uwielbia słodkie napoje, z herbaty robi ulepek. 
Wiem, że dieta mu się źle kojarzy bo on to robi źle - 1200kcal dla dorosłego mężczyzny?! No ale uparty jest każdą radę traktuje jak atak, nie chęć pomocy. 

Ja wiem, że to musi wyjść od niego - ale mu też jego waga przeszkadza. W łóżku nie czuje się pewnie uważa, że mi się nie podoba. Przeszkadza mu, że spodnie mu się przecierają ale podjąć ten wysiłek, poświęcić się 2-3 miesiące, potem miesiąc na stabilizację i byłby spokój. 
Ale on ciągle mówi - jutro, po egzaminie, jak wrócę z wyjazdu... 

Ja bym może przymknęła na to oko ale nienawidzę marudzenia bez podejmowania próby zmiany stanu, który nam się nie podoba. 

Nie chcę za nim biegać i go pilnować bo nie tędy droga. Przecież nie spędzamy każdej chwili razem. A nawet jeśli to przecież nie wyrwę mu cukierków i nie schowam, nie? 
Pomóżcie!
1200 kalorii to dla kobiety jest malo, a co dopiero dla mezczyzny. Moze Twoje facet powinien zadbac o forme?
Moj jest sportowcem, wazy ok 100 kg przy 180 wzrostu. Jego dzienne zapotrzebowanie kaloryczne waha sie w granicach 4 do 6 tys kalorii, nie wyglada na grubego , otylego faceta.
Jest bardzo umiesniony :)
Haha, też mam paru takich znajomych czy członków rodziny, gdzie odchudzanie kończy się tyciem :D ja nie wiem jak oni to robią, to jest chyba z cyklu "jestem na dwóch dietach, bo jedną się nie najadam".

To może jakiś chłopak, którego znasz, ale nie utrzymujecie bliższych kontaktów, ale widujesz go na mieście i widzisz że chudnie? No przeciez musi taki ktoś być, nie jesteś sama na swiecie! :D

Zapisz go kurczę na Vitalię, my się z nim rozprawimy
Ech mój też tak ma... Co prawda nie waży jakoś dużo, bo też ok 185 cm wzrostu i 86-88 kg wagi, ale brzuch mu odstaje, i go to wnerwia. A odchudzać się kompletnie nie umie i ciągle miauczy, że nic nie je a i tak grubnie... Już tyle razy tłumaczyłam, opowiadałam, dawałam przykładowe jadłospisy, godziny jedzenia... No niektóre rzeczy to po prostu jak grochem o ścianę... Ćwiczyć też nie chce, zdrowo jeść nie umie, ani mniej, bo mieszka z rodzicami, a jest do tego jedynakiem, a raz widziałam, jakie "porcje" nakłada jego mama na jego talerz - co najmniej podwójne, jak nie potrójne. Naprawdę chcę mu pomóc, bo on mnie sam o to prosi co jakiś czas, ale co bym nie powiedziała, to zawsze jest wymówka, że on póki mieszka w domu, to nie da rady schudnąć. No nic, może jak się przeprowadzi na studia do Krakowa i będziemy się codziennie widzieć, a może nawet zamieszkamy razem, to wtedy uda mi się go jakoś opanować i zachęcić do ruchu (chociaż ja sama nie jestem fanką ruchu...), bo we dwoje to zawsze raźniej, chociażby spacerować, albo jeździć na rowerze...

No cóż autorko, łatwo nie ma z tymi chłopami :P

Mycella napisał(a):

Haha, też mam paru takich znajomych czy członków rodziny, gdzie odchudzanie kończy się tyciem :D ja nie wiem jak oni to robią, to jest chyba z cyklu "jestem na dwóch dietach, bo jedną się nie najadam".To może jakiś chłopak, którego znasz, ale nie utrzymujecie bliższych kontaktów, ale widujesz go na mieście i widzisz że chudnie? No przeciez musi taki ktoś być, nie jesteś sama na swiecie! :DZapisz go kurczę na Vitalię, my się z nim rozprawimy

bab dużo mam, które schudły :) A faceta to nie mogę sobie przypomnieć, skojarzyć żadnego! Serio ;)) Ale będę pamiętać o tym pomyśle może ktoś mi się przypomni jak go zobaczę ;) 
 

be.alluring napisał(a):

1200 kalorii to dla kobiety jest malo, a co dopiero dla mezczyzny. Moze Twoje facet powinien zadbac o forme?Moj jest sportowcem, wazy ok 100 kg przy 180 wzrostu. Jego dzienne zapotrzebowanie kaloryczne waha sie w granicach 4 do 6 tys kalorii, nie wyglada na grubego , otylego faceta.Jest bardzo umiesniony :)

Ja wiem, że 1200 to mało ale on nie ma o tym zielonego pojęcia (zresztą coś takiego zastosował jak przez 3 miesiące się nie widzieliśmy). 
A forma - jak pisałam ma bardzo ograniczone możliwości. Kiedyś raz na kilka dni chodził z kolegami pokopać w piłkę, na siatkę, na kosza... Jeździliśmy na długie wycieczki rowerowe, spacerowaliśmy bardzo dużo. I on wtedy mógł jeść co chciał a i tak wagę trzymał.
No ale po operacji kolana nie może zbyt wielu rzeczy robić. Zostaje pływanie, którego nienawidzi ale zapisał się na basen. 
mój narzeczony waży 110 kg przy wzroście 187, więc wiem jak to mniej więcej wygląda.
kiedyś ważył 94-97 kg i wyglądał idealnie (moim zdaniem), dobrze się czuł. próbujemy jeść w miarę rozsądnie oboje, soki tylko bez cukru rozcieńczane wodą pół na pół - tylko takie coś pije, bo nie lubi wody ani herbaty.
moim zdaniem jeśli razem jecie i gotujesz, a także chodzicie razem na zakupy, to nie pozwalaj mu kupować chipsów i paluszków. kup za to orzechy, żeby mógł pochrupać, pilnuj żeby jadł 5 w miarę sytych posiłków.
i ruszajcie się razem - na spacery, na kurs tańca, cokolwiek :)
No ale ja mu nie daję tego kupować, to chyba logiczne. Tylko równie logiczne jest to, że nie jesteśmy ciągle razem :) 

Ruszamy się w miarę jego możliwości, ale te są ograniczone. 

Ja myślę, że on widzi, że ma problem ale nie chce dopuścić do siebie tej myśli, że to jest prawdziwy problem. I wmawia sobie - nie jest tak źle. Też tak robiłam na początku odchudzania. Ja jakoś to przezwyciężyłam ale wiadomo, że dziewczynie łatwiej w towarzystwie powiedzieć - sorry tego nie jem. 
Jakoś sam sabotuje swoje odchudzanie... 
 co ja mam powiedzieć jak mój waży 65 przy wzroście 175 (a powinno być na odwrót )
Pasek wagi
Jeżeli on sam nie będzie tego chciał, to chyba nic z tego.
Przekonaj go, żeby się trochę pomęczył - jak zobaczy pierwsze efekty, to już nie będzie uważał diety za męczarnię. :)
Zapiszcie się razem na siłownię, jeśli macie czas, zacznijcie biegać, albo uprawiać po prostu jakikolwiek sport wspólnie.
No i gotuj zdrowiej, "zakaż mu" podjadać.
Pasek wagi

grubypartner napisał(a):

Morena mówisz o człowieku, którego kocham i naprawdę byłoby miło gdybyś nie używała takich słów. Ja wiem, że on się w tej kwestii nie wykazuje ale chcę mu pomóc, nie będę mu pokazywać tematu, w którym obca baba nazywa go "słabym kolesiem". Bo podejrzewam, że Ty też nie we wszystkich dziedzinach życia jesteś taka idealna. Pytam o może jakiś fajny sposób motywacji, jak mu wytłumaczyć, że dieta to nie musi być coś złego, że można jeść smacznie i na pewno nie tak mało jak jadł. On po prostu tak się nauczył w domu (u mamy), że jak je - to do końca, nawet jak już nie chce. Do filmu, nauki zawsze miał miskę przekąsek podstawiony pod nos. Zawsze dokładka "bo na pewno jesteś głodny"... I takie przyzwyczajenia wyniesione z domu teraz go gubią. Bo wcześniej miał dużo ruchu a po operacji kolana mniej. 
Może na początek zapisze się na jakieś forum dla facetów albo i na Vitalie?Przyjdzie moment gdy znajdzie w sobie wystarczającą siłe.

Faza.Delta napisał(a):

Jeżeli on sam nie będzie tego chciał, to chyba nic z tego. Przekonaj go, żeby się trochę pomęczył - jak zobaczy pierwsze efekty, to już nie będzie uważał diety za męczarnię. :)Zapiszcie się razem na siłownię, jeśli macie czas, zacznijcie biegać, albo uprawiać po prostu jakikolwiek sport wspólnie.No i gotuj zdrowiej, "zakaż mu" podjadać.

Ty w ogóle przeczytałaś co napisałam? Nie może ćwiczyć praktycznie w ogóle, gotuję zdrowo i różnorodnie, a nie jestem jego matką żeby mu zakazywać czegokolwiek. 

MamaMychy na Vitalię go nie zapiszę bo musiałabym usunąć swoje prawdziwe konto :D A o tyle chcę mu pomóc znaleźć tę siłę wcześniej bo sama wiem, że im później tym więcej pracy będzie go czekać. 

Podsumowując - będę mu robić przekąski na uczelnie, zdrowe przekąski do domu, porozwieszam jakieś kartki "dla siebie" z motywacją i "złotymi zasadami". No i nie pozwolę mu się z tego basenu wykręcić. 
Chyba wrócę też do naszej małej rywalizacji. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.