Temat: Eutanazja

Co sądzicie o eutanazji ?

Kenayaa napisał(a):

WildBlackberry napisał(a):

Kenayaa napisał(a):

WildBlackberry napisał(a):

Kenayaa napisał(a):

WildBlackberry napisał(a):

Kenayaa napisał(a):

WildBlackberry napisał(a):

ciekawe, ja mialam dzis na zajeciach ten temat poruszony. Jestem zdania, ze wiele osob, ktore sa za nie do konca zdaja sobie sprawe z tego na co sie "decyduja". Takie pytanie mi sie nasuwa: Kim my jestesmy, aby decydowac o tym, czy ktos ma zyc , czy nie?
A kim my jesteśmy żeby skazywać naszych bliskich na cierpienie? I nie chodzi tu o ból głowy, ktoś kto ma migrenę nie chce umrzeć. I oczywiście nie chodzi o to żebyśmy my decydowali o życiu naszych najbliższych, ale jeśli oni chcą umrzeć? To jest ich decyzja, jesteśmy wolnymi ludźmi, mamy prawo decydować o swoim życiu, podobno. 
jednak to nie my decydujemy o swoim zyciu w kontekscie tego kiedy mamy umrzec...Decyzja nalezy do gory. Takie jest moje zdanie. Nie pozwolilabym poza tym odejsc bliskiej osobie, bo nie moglabym pogodzic sie z tym, nawet jezeli lecialyby teksty w stylu: to moja decyzja. Takie dycyzje to stapanie po cienkim lodzie. Jezeli bliska mi osoba zdecydowala sie na cos takiego, mimo wszystko mialabym jakies wyrzuty sumienia, niepokoj. Taka smierc nie zmniejsza bolu po stracie, moze nawet jest wiekszy  bol, bo czujesz sie jakby ktos popelnil samobojstwo...na twoich oczach (mowiac w przenosni)
No i właśnie wychodzi ten egoizm o którym pisałam. Za wszelką ceną trzymać przy życiu nawet jeśli ktoś wyje z bólu i błaga o śmierć byle by nasze biedne serduszko nie ucierpiało. 
tu w ogole nie chodzi o egoizm, ale o milosc do drugiej osoby.
Jeśli kogoś kochasz to chyba nie chcesz jego cierpienia, prawda? 
oczywiscie, ze nie, ale co innego pozwolic komus odejsc (np.do kogos innego), a co innego pozwolic umrzec. To sa niewspolmierne wartosci.
Jeśli kogoś kochasz to chyba nie chcesz jego cierpienia, prawda?  A uwierz mi że są choroby przy których nawet morfina nie Zmniejsza bólu. I co, zmusisz tą ukochaną osobę żeby została przy Tobie, chociaż by przegryzała do krwi usta z bólu, bo ty ją kochasz?A nie liczy się dla Ciebie to jak ona się czuje? Bo ty ją kochasz?


 jezeli lekarz zapytalby mnie , czy zgadzam sie na smierc, nie zgodzilabym sie. Nie lezy to w moim poczuciu moralnosci, zwyczajnie. Zapewne, chcesz, aby powiedziala: tak, skoro cierpi, niech odejdzie. Jednakze ja bym powiedziala, niech odejdzie wtedy, gdy nadejdzie Jego pora...Jeszcze raz podreslam, ze decyzja nalezy do gory. Ja nie mam prawa mieszac sie w nia i nie pogodzilabym sie z decyzja bliskiej mi osoby o tym, ze chce odejsc na wlasne zyczenie.

Kenayaa napisał(a):

No i powiedz mi teraz że to nie jest egoizm ;] "oczywiscie, ze nie, ale co innego pozwolic komus odejsc (np.do kogos innego), a co innego pozwolic umrzec. To sa niewspolmierne wartosci. "Co Ty w ogóle porównujesz, czym jest cierpienie bo facet sobie poszedł do innej w porównaniu z tym co czuje osoba mająca raka z przerzutami, plująca krwią i co 10 minut dusząca się. Ile Ty masz w ogóle lat, bo po tym co napisałaś i jeszcze stwierdziłaś że to nie egoizm to obawiam się że z 15.


studiuje teologie i mam inne podejscie do tych spraw -_- czego innego nas ucza, bo jak sie domyslisz... studiuja tam osoby WIERZACE. Poza tym napisalam drogie dziewcze, ze to niewspolmierna wartosc<!>
zapewne czujesz frustarcje z powodu tego,,ze sie nie zgadzam z twoim zdaniem, Trudno. Mam takie prawo. Nie przekonasz mnie. Ja jestem przeciwna i tyle.

WildBlackberry napisał(a):

Kenayaa napisał(a):

WildBlackberry napisał(a):

Kenayaa napisał(a):

WildBlackberry napisał(a):

Kenayaa napisał(a):

WildBlackberry napisał(a):

Kenayaa napisał(a):

WildBlackberry napisał(a):

ciekawe, ja mialam dzis na zajeciach ten temat poruszony. Jestem zdania, ze wiele osob, ktore sa za nie do konca zdaja sobie sprawe z tego na co sie "decyduja". Takie pytanie mi sie nasuwa: Kim my jestesmy, aby decydowac o tym, czy ktos ma zyc , czy nie?
A kim my jesteśmy żeby skazywać naszych bliskich na cierpienie? I nie chodzi tu o ból głowy, ktoś kto ma migrenę nie chce umrzeć. I oczywiście nie chodzi o to żebyśmy my decydowali o życiu naszych najbliższych, ale jeśli oni chcą umrzeć? To jest ich decyzja, jesteśmy wolnymi ludźmi, mamy prawo decydować o swoim życiu, podobno. 
jednak to nie my decydujemy o swoim zyciu w kontekscie tego kiedy mamy umrzec...Decyzja nalezy do gory. Takie jest moje zdanie. Nie pozwolilabym poza tym odejsc bliskiej osobie, bo nie moglabym pogodzic sie z tym, nawet jezeli lecialyby teksty w stylu: to moja decyzja. Takie dycyzje to stapanie po cienkim lodzie. Jezeli bliska mi osoba zdecydowala sie na cos takiego, mimo wszystko mialabym jakies wyrzuty sumienia, niepokoj. Taka smierc nie zmniejsza bolu po stracie, moze nawet jest wiekszy  bol, bo czujesz sie jakby ktos popelnil samobojstwo...na twoich oczach (mowiac w przenosni)
No i właśnie wychodzi ten egoizm o którym pisałam. Za wszelką ceną trzymać przy życiu nawet jeśli ktoś wyje z bólu i błaga o śmierć byle by nasze biedne serduszko nie ucierpiało. 
tu w ogole nie chodzi o egoizm, ale o milosc do drugiej osoby.
Jeśli kogoś kochasz to chyba nie chcesz jego cierpienia, prawda? 
oczywiscie, ze nie, ale co innego pozwolic komus odejsc (np.do kogos innego), a co innego pozwolic umrzec. To sa niewspolmierne wartosci.
Jeśli kogoś kochasz to chyba nie chcesz jego cierpienia, prawda?  A uwierz mi że są choroby przy których nawet morfina nie Zmniejsza bólu. I co, zmusisz tą ukochaną osobę żeby została przy Tobie, chociaż by przegryzała do krwi usta z bólu, bo ty ją kochasz?A nie liczy się dla Ciebie to jak ona się czuje? Bo ty ją kochasz?
 jezeli lekarz zapytalby mnie , czy zgadzam sie na smierc, nie zgodzilabym sie. Nie lezy to w moim poczuciu moralnosci, zwyczajnie. Zapewne, chcesz, aby powiedziala: tak, skoro cierpi, niech odejdzie. Jednakze ja bym powiedziala, niech odejdzie wtedy, gdy nadejdzie Jego pora...Jeszcze raz podreslam, ze decyzja nalezy do gory. Ja nie mam prawa mieszac sie w nia i nie pogodzilabym sie z decyzja bliskiej mi osoby o tym, ze chce odejsc na wlasne zyczenie.

Ale tutaj nikt nie mówi żebyś TY o tym decydowała, bo ja też za tym nie jestem. Ale jeśli moja bliska osoba cierpiała, i ie było szans na poprawę i postanowiłaby że chce eutanazji to bym z jej decyzją się pogodziła. Nie chciałabym aby przechodziła katusze, tylko dlatego że ja nie wyobrażam sobie życia bez niej.

Na Twoje "decyzja należy do góry" już dziewczyny odpowiedziały, skoro tak jest to dlaczego lekarze podtrzymują życie w tzw. "roślinkach", dlaczego aparatura tłoczy w człowieka powietrze, sam nie oddycha, widocznie Bóg chciał żeby umarł, więc kim my jesteśmy żeby go ratować? Dlaczego zgadzamy się na reanimację? Skoro przestało bić serce, widocznie Bóg chciał żeby umarł, jakim więc prawem robimy masaż serca i sztuczne (podkreślam sztuczne) oddychanie? 

Argument że Bóg może decydować o takich rzeczach jest wybitnie nie trafiony. 

Ps. Też jestem wierząca, więc nie musisz tego tak podkreślać. I nie czuję żadnej frustracji, bo jak ktoś chce uchodzić za dobrego katolika a odbiera innym możliwość wyboru, i narzuca swoje decyzje, w dodatku egoistyczne decyzje, to nie mam się czym przejmować, samo świadczy za siebie. 

A teraz wielce "sfrustrowana" idę spać. Dobranoc :*
Jestem przeciw. 

Ale sądzę, że człowiek powinien mieć możliwość wyboru, jako że poglądy są różne, jak różne są zdania. I każdy ma swoje argumenty i... każdy ma rację.

tojuzprzesada napisał(a):

Jestem przeciw. Ale sądzę, że człowiek powinien mieć możliwość wyboru, jako że poglądy są różne, jak różne są zdania. I każdy ma swoje argumenty i... każdy ma rację.


dokładnie. jedni są przeciw inni za, a przekonywanie kogoś ze "to wlasnie ja mam racje" do niczego nie prowadzi. zawsze tego typu tematy koncza sie zażartą dyskusją ale to do niczego nie zmierza.. ja jestem przeciw, ale jak ktos jest za spoko-to jego zycie i jego sumienie
Pasek wagi

paulinap5 napisał(a):

Sama nie wiem.. Z jednej strony jestem przeciw, bo to Bóg decyduje o tym, kiedy ktoś umrze. Chociaż z drugiej jestem za, bo można przerwać cierpienie nieuleczalnie chorej osoby.

Ja też jakoś sama nie wiem...
Pasek wagi
Mam mieszane uczucia co do eutanazji. Z jednej strony ulga dla tych w ciężkiej chorobie, z drugiej na pewno znalazłby się jakiś pan życia i śmierci, który zwyczajnie zrobiłby z tego biznes  pamiętacie "łowców skór"? handlowali ludzkimi ciałami. Boję się, że takich potworów znalazłoby się więcej..
Pamiętam tylko, że lekarz, który ratował 6 godzin moją mamę powiedział tak: nie powinienem tego mówić, ale lepiej, że Pani mama odeszła. Gdyby przeżyła zostałaby roślinką. Wtedy byłam zszokowana, ale teraz rozumiem o co mu chodziło i w takich sytuacjach jestem za odłączeniem aparatury, która sztucznie podtrzymuje funkcje życiowe. W tym roku będzie 3 lata jak nie ma mojej mamy na tym świecie. Jest mi dalej ciężko, ale ciężej byłoby jeździć codziennie do szpitala z myślą, że nigdy się już nie obudzi...
Jestem przeciw
Pasek wagi
Jesli osoba jest poczytalna i swiadoma swojej decyzji. Lub tez gdy jest podtrzymywana sztucznie przy zyciu :(
JESTEM NA TAK.
Popieram.
Studiuję prawo i uważam, że największą bolączką naszego systemu jest brak aborcji ( oczywiście nie we wszystkich przypadkach, ale w dużo większej ilości niż możliwe jest to teraz...), eutanazji i kary śmierci.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.