- Dołączył: 2010-07-07
- Miasto:
- Liczba postów: 250
23 października 2012, 19:01
Witam wszystkich ? czy jest tu chociaż 1 osoba która z tego wyszla ?? Chodzi mi tu o prawidziwe kompulsywne jedzenie a nie 4 batony podczas miesiaćzki . Będę wdzięczna za kazda odpowiedz .
23 października 2012, 22:29
Ja nie umiem z tego wyjśc, wlasnie dzis miałam kompuls, i wlasnie teraz siedze z kubkiem herbaty przeczyszczającej ;/
- Dołączył: 2012-08-06
- Miasto: Kokosanka
- Liczba postów: 2933
23 października 2012, 22:30
slim19 napisał(a):
wlasnie od czego to zalezy? niby jestem szczesliwa...no moze tylko waga mnie nie satysfakcjonuje, ale przeciez wokol mam tylu przychylnych ludzi, a i tak potrafie kupic 30 dag ciastek i zjesc je w drodze na autobus, najgorzej jak zostaje sama w domu, albo czasem mysle sobie "od dzisiaj sie odchudzam" ide do sklepu kupuje jogurty warzywa itd po czym wracam i kupuje paczki lody i sie tym zapycham. Chcialabym wam dokladnie opisac moje emocje ale nie umiem tego przelac na papier
nie musisz tego opisywać wiem o czym mówisz...
23 października 2012, 22:31
Anelima napisał(a):
A czy któraś z Was miała jakas terapie u specjalisty ?
Ja chodzę na porady do psychologa. Tam dowiaduję się jak walczyć z przeciwnościami i pokonywać problemy, które powodują czasami stan "balona." Byłam raz u psychoterapeuty z powodu objawów depresji. Uczęszczałam na terapię poznawczo-behawioralną, aby pokonać swoje drugie, negatywne ja. U mnie jest to dosyć skomplikowane, wszystko jest powiązane... Z kompulsów możesz się odzwyczaić, ale one nie znikną. To jest jak z alkoholem, rzucisz, to jesteś trzeźwym alkoholikiem. Naszym problemem jest niestety to, ze jedzenie jest wszędzie, bombarduje nas z każdej strony. Przecież jak ktoś dużo je ( czyt, obżera się do pełnego bolącego brzucha i zapycha to za pół godziny kolejnym półbochenkiem chleba ), to jest po prostu łakomy - tak myśli 98 % społeczeństwa. Dla mnie zatem alkoholik powinien być po prostu spragniony. Najbardziej boli mnie to, że choroba - kompulsywne obżeranie nie jest zaliczana do zaburzeń odżywiania....No bo to niby zwykłe łakomstwo. Do pokonania kompulsów potrzeba przede wszystkim silnej woli i naprawy tego co jest wewnątrz.
Edytowany przez NightOwl 23 października 2012, 22:32
23 października 2012, 22:51
NightOwl napisał(a):
Przecież jak ktoś dużo je ( czyt, obżera się do pełnego bolącego brzucha i zapycha to za pół godziny kolejnym półbochenkiem chleba ), to jest po prostu łakomy - tak myśli 98 % społeczeństwa. Dla mnie zatem alkoholik powinien być po prostu spragniony.
pieknie napisane! Powiedz mi, skąd wziąć tej silnej woli?
- Dołączył: 2011-06-22
- Miasto:
- Liczba postów: 3918
23 października 2012, 23:14
ja potrafie zjesc cale pudelko lodow (tych najwiekszych oczywiscie), tabliczke 300gramowej czekolady, do tego jakies inne przekaski, ale juz np. slone. na razie chodze na terapie grupowa do psychodietetyka, mam nadzieje, ze uda mi sie uniknac takich zachowan
na razie miewam rozne dni. raz jest ok, raz masakra. rzeczywiscie chyba silna wola jest tu konieczna. 23 października 2012, 23:18
Kiedyś miałam takie jazdy: 2 l lodów, czekolada, landrynki, orzechy- paczka, wafel w czekoladzie.
Na szczęście z tym już koniec.
Ale nie wiem czy to były kompulsy, chyba nie, bo planowałam.
Edytowany przez Kawazmlekiemm 23 października 2012, 23:18
23 października 2012, 23:19
Motywacja to pierwszy krok naszej drabiny, grunt to chwycić się i zarzucić nogę na pierwszy szczebel.
Kompulsy wiecznie nie trwają, za którymś razem przecież trzeba przemyśleć to co się robi. U mnie takim przerwaniem kompulsów jest narzut dodatkowej roboty w której biegam i nie mam dosłownie czasu myśleć o jedzeniu. Dokładnie jak znaleźć silną wolę to Ci nie powiem. To jest moment, chwila w którym jesteśmy ugodowi. Tak jak z dietą- "Od dziś się odchudzam" jest z obżeraniem " Od dziś nie będzie kompulsów" Pani psycholog powiedziała, że muszę wyszukać moment, w którym czuję, że mogę góry przenosić. Jeżeli już zaczniesz próbować się nie obżerać, to załóż zeszycik. Jeżeli masz trudny moment, w którym wiesz, że możesz zjeść, wyjmujesz go i zapisujesz sobie:
1) Swoje aktualne emocje
2) Dlaczego takie są?
3) Sposoby zlikwidowania --> wtedy wybieram jeden z moich sposobów. np. Ewka 40 min.
3) Co mi da to, że zjem teraz np. poczucie większej beznadziei
4) Co mogę w zamian zrobić np. pieniądze na pizze przeznaczyć na kupno bransoletki/bluzeczki ze szmateksu rtc.
Jeżeli zrobisz taki rachunek sumienia to poczujesz się trochę lżej, może nie za pierwszym, piątym razem, ale na pewno za dziesiątym.
Pod koniec tygodnia podsumuj sobie swoje postępy. Ile razy dałaś się skusić a ile nie.
Jest kilka ważnych zasad dla takich osób:
1) Jedz z ludźmi. Kompulsowicze mają to do siebie, że jedzą w samotności. No po prostu się wstydzą tego co robią. Jeżeli jesteś głodna, to kładź sobie coś na talerz i idź do salonu/siostry/mamy. Podczas konwersacji mniej zjesz,a mózg przetrawi informacje, że jesteś najedzona.
2) Jeżeli już masz kompuls to sięgaj po to co jest mniej kaloryczne. Ja polecam warzywa. Np zamiast czekolady,kanapek,gofrów, zjedz puszkę groszku zielonego ( ma dużo błonnika i 1 puszki normalnie nie zjesz) jabłka, ogórki kiszone. Jak zjesz puszkę groszku, litrowy słoik ogorków i 2 jabłka to tak naprawdę zjesz 450 kcal, niedużo jak na kompuls prawda ?
3)Wszystko co jesz zapisuj. Zaznaczaj w kalendarzyku dni w które się nie objadłaś na zielono, a te kompulsywne na czerwono.
4) Postaraj się o jakiś rodzaj sportu. Nie wiem co jest przyczyną Twoich kompulsów, ale jeżeli to stres, napięcie to sport czyni cuda !
5) Staraj się jeść regularnie. Wiem, brzmii idiotycznie, ale nie jedząc nic do 14:00 wzmagasz tylko "chęć" na kompuls.Bo na pusto lepiej ciągnie.
6) Do pscyhologa nie zaszkodzi pójść. Czasami nie zwracamy na pewne rzeczy uwagi. Ja nie byłam do końca świadoma jak inni moga wpływać na mój stan emocjonalny. Co za tym szło - obżeranie się.
Silnej woli się od tak nie ma, ją się buduje. Tak jak z mięśniami ćwiczysz, to ona Ci rośnie i staję się bardziej okazała
Początki są trudne. Możesz mi zarzucić, ze podczas kompulsu się nie myśli, że to już jest stan taki, w którym się nie kontroluje swojego ciała, ale pamiętaj, to zależy od Ciebie na ile poniosą Cię emocje.
Edytowany przez NightOwl 23 października 2012, 23:23
- Dołączył: 2012-08-06
- Miasto: Kokosanka
- Liczba postów: 2933
23 października 2012, 23:25
NightOwl bardzo pomocne jest to co napisałaś, dziękuję :)
23 października 2012, 23:27
A można na kompulsie jeść tylko słodycze i to planować?
23 października 2012, 23:36
Mhm..Podobne pytanie miałam na terapii. Zazwyczaj takie rzeczy trzeba wyrzucić z domu. Konsekwentnie. Podczas kompulsu możesz się nie kontrolować, a czekoladą łatwej się nie najesz niż błonnikiem. Jeżeli masz parcie na słodkie, to może to oznaczać niedobory, Pijesz duuuużo kawy ? Żyjesz w stresie ? Tak ?To łykaj magnez. To podnosi nastrój, zmniejsza napięcie i nerwowość. Czasami ludzie sięgają po słodkie żeby się móc poczuć lepiej. Podczas kompulsu..mhh.. Jedna osoba powiedziała. "Zapełniam dziurę wypaloną negatywnymi emocjami jedzeniem, by po prostu przestała doskwierać". Jak będziesz konsekwentna i będziesz miała normalne dni to idź na kawę z koleżanką/ zrób małą porcję ciasta dla całej rodziny. Byle w tłumie, nie kusi tak jak 5 batonik zjedzony za przystankiem autobusowym.