- Dołączył: 2011-05-18
- Miasto: Calabasas
- Liczba postów: 3127
19 października 2012, 23:45
przyjaciolka ja jeszcz nie nazwe ale sie bardzo trzymamy od 2 lat. ma ogromne problemy z angielskim, z ktorego ja jestem bardzo dobra. ostatio spytala mnie czy dalawalabym jej korki i mi zaplaci.
jak myslicie? zgodzic sie? troche by mi bylo glupio brac od niej kase... ale z drugiej strony to jednak to jest cos za co inni by wzieli paredziesiat zlotych...
- Dołączył: 2012-09-19
- Miasto:
- Liczba postów: 4151
20 października 2012, 09:14
cancri napisał(a):
A ja bym nie dawała za free, bo takie akcje nigdy się dobrze nie kończą.Rozumiem pomóc komuś raz, dwa, ale ludzie często nadużywają takiej pomocy,później są niewdzięczni, i rozpowiadają farmazony na prawo i lewo.Nie musisz brać nie wiadomo ile, moim zdaniem nawet dycha, dwie za godzinę wystarczą,ja tyle brałam udzielając korepetycji jak byłam w liceum.Tylko ważne, żeby wiedziała, kto jest kim w tych korkach.Za darmo to nie wiadomo, czy w ogóle doceni Twoją chęć pomocy,albo w ogóle wyjdzie na to, że będziesz za nią zadania odrabiać,czy będzie chciała korków 10 razy w tygodniu.Przeciez jak będziesz ją uczyć regularnie, to nie będzie Cię co tydzień zabierać na piwo czy do kina.To jednak jest Twój czas, musisz pewnie się do niej po pierwsze dostać, po drugie przygotować do każdej lekcji.Ja bym szanowała swój czas.
to samo chciałam napisać :) ja też dawałam korepetycje i od bliskich znajomych też brałam pieniądze. Kiedyś 'przyjaciółka' chciała bym ją trochę poduczyła i stwierdziłam że nic od niej nie wezmę i później ona zaczęła to wykorzystywać, ale na szczęście w porę to odkryłam.
- Dołączył: 2010-02-23
- Miasto: Międzyrzec Podlaski
- Liczba postów: 4709
20 października 2012, 09:16
według mnie to zależy, jeśli to ma być godzinka czy dwie to bym dała koleżance za darmo,ale jeśli to ma być regularnie dawanie korepetycji to niech płaci, wkońcu poświęcasz jej swój cenny czas, mogła byś w tym czasie co innego zrobić.
20 października 2012, 09:22
Ja dałabym i właściwie dawałam korki koleżance przez całe 3 lata (co sobotę). Początkowo brałam od niej 10 zł (ale po roku - gdy nasze relacje zbliżyły się) - już w ogóle nie brałam pieniędzy :)
20 października 2012, 09:23
cancri napisał(a):
Mandaryneczka napisał(a):
Udzielalam za darmo kolezance korepetycji (mowie o regularnych lekcjach co tydzien bo 2 na tydz przez dluzszy okres czasu) i to ni bylo dobre. żywy przykład tego, o czym mówiłam.Nie wierzę, że wszystkie tu takie chętne do darmowej pomocy ;-)))
a jednak są
Edytowany przez Czarnamania 20 października 2012, 09:23
20 października 2012, 09:24
dawalam korki za free zwyklym znalomym, z chemii, z matmy przygotowałam kolesia do komisa i jako totalny idiota matematyczny (nie obrazajac go) zaliczyl na 3, ile ja narwow starcilam, ale kasy nie bralam... za to kazde z nich na koniec jakos sie odwdzieczylo
- Dołączył: 2010-11-17
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 16221
20 października 2012, 09:40
nie wzięłabym kasy od dobrej koleżanki. przecież możesz z nią usiąść raz w tygodniu i coś tam jej potłumaczyć, nie zawsze trzeba się spotykać na ploty, czasem można się spotkać w celach naukowych;)
- Dołączył: 2011-06-15
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 3167
20 października 2012, 09:54
raz czy dwa pomóc koleżance za darmo to ok. Ale uczyć od podstaw regularnie to nie wiem czy komuś chciałoby się za darmo
- Dołączył: 2009-03-17
- Miasto: Narnia
- Liczba postów: 1722
20 października 2012, 09:55
Jeśli to ma być doraźna pomoc przed klasówkami albo miałabyś się z nią spotkać teraz ze 2-3 razy, bo ma problem z aktualnym materiałem to ja na twoim miejscu zaproponowałabym lekcje w jakiejś cichej kawiarni i koleżanka stawia po prostu kawę, albo ewentualnie później zabiera Cię na kawę/piwo/ciastko.
Ale jeżeli to ma być regularna współpraca to lepiej postawić jasne warunki. Ja sama pod koniec studiów spotykałam sie regularnie przez jakieś pól roku z koleżanką z liceum na korepetycję, bo chciała sobie przypomnieć język, brałam od niej odrobinę mniej niż normalnie. Gdybym nie brała nic bałabym się, że lekcja przekształci się w ploteczki, a na koniec koleżanka będzie chciała tę lekcję nadrobić, i będę się czuła zobowiązana do wygospodorowania dla niej jeszcze raz czasu, a tak to obie wiedziałyśmy, że każda dygresja nie na temat ma sie szybko skończyć i nie ma prawa przekształcić się w 1.5h ploteczki.
20 października 2012, 10:07
cancri napisał(a):
Mandaryneczka napisał(a):
Udzielalam za darmo kolezanc korepetycji (mowie o regularnych lekcjach co tydzien bo 2 na tydz przez dluzszy okres czasu) i to ni bylo dobre. Kserowalam jej materialy bo wiadomo, uczę niemieckiego....pozyczalam ksiazki a ona ani nauki ani mi ksiazek nie chciala oddac...i potem mnie non stop meczyla..powinnam od niej brac chociazby 10 zl bo tak to to traktowala jako luzna nauke i nie przykladala sie co skutkowalo marnowaniem mojego czasu....teraz ucze kolege, przyjaciala mojego chlopaka i biore od niego prawie, z normalna sume od, troche zanizona ale jednak...i tak jest dobrze, nikt nie ma do nikogo pretensji, normalnie sie kolegujmy i uczymy, ja mu zapewniam matrialy i kazdy jest zadowolony, kazdy sie przyklada...chodzi do mnie juz 2 lata:)
żywy przykład tego, o czym mówiłam.Nie wierzę, że wszystkie tu takie chętne do darmowej pomocy ;-)))
Ja koleżankom zawsze pomagałam z matmy, do głowy by mi nie przyszło wziąć za to kasę! Uczyłam je grupowo, te mniej zdolne jeszcze indywidualnie, na koniec roku dostałam od nich prezent (kwiaty i czekoladę) :) W życiu nie miałam takiej chorej sytuacji, dziewczyny podchodziły do tego bardzo poważnie, bo to było ich być albo nie być... Nie wiem, może w gimnazjum coś takiego mogłoby się zdarzyć, ale w liceum? Przecież to już są prawie dorośli ludzie... Od obcych mogłabym brać kasę i tylko od obcych, ale tutaj znowu wstydziłabym się uczyć, bo uważam że nie jestem aż taka zdolna ;) Swoją drogą, to uczenie mi też dawało profit, jakoś szybko mi ta wiedza zostawała w głowie jak uczyłam, dużo szybciej, niż jakbym miała sama się uczyć w domu ^^
Edytowany przez Nimma 20 października 2012, 10:10
- Dołączył: 2012-09-03
- Miasto: Oława
- Liczba postów: 636
20 października 2012, 10:30
jak dobra koleżanka, to ja bym jej korki dawała za darmo :) może kiedyś Ty będziesz potrzebowała jej pomocy, to Ci się odwdzięczy. zresztą jak ja komuś w czymś pomagałam, to prędzej czy później druga osoba się odwdzięczała - np. pomogłam koledze w hiszpańskim, dzięki czemu zdał egzamin, a teraz on się ze mną zamienił na grupy z jednych ćwiczeń piątkowych (zasada na moich studiach: głowa za głowę), które były mocno oblegane przez osoby spoza jego grupy, dzięki czemu kończę w piątki zajęcia o 2h szybciej :) bo tak to bym miała paskudne okienko w piątek. podzieliłam się notatkami z drugim kolegą, to, jako że ma chody ;), załatwił mi dziekańsko-biurokratyczną sprawę, której załatwienie zajęłoby mi pół dnia, a tak to w -naście minut wszystko pozałatwiane :)
także dobro wraca :)
Edytowany przez bonoboszka 20 października 2012, 10:31