Temat: Porzucenie studiow. Co dalej?

Powaznie zastanawiam sie nad rzuceniem studiow. Mieszkam daleko od rodziny, w miescie gdzie nikogo nie znam. Jest mi bardzo, bardzo ciezko i pomimo, ze wyklady dopiero sie zaczely czuje, ze nie dam rady. Przede wszystkim psychicznie. Jestem w tym miescie 2 tygodnie a nie moge sie przyzwyczaic do rozlaki z rodzicami, do ktorych jestem bardzo, ale to bardzo przywiazana. Piszac do do Was placze. Praktycznie od tych 2. tygodni nie robie nic innego. Powaznie rozwazam rzucenie studiow i powrot do domu. Szczegolnie boje sie momentu, kiedy na Wszystkich Swietych pojade do siebie i nie bede chciala juz stamtad znowu wyjechac. W moim miescie sa szkoly policealne, wiec ksztalcilabym sie dalej. Wydaje mi sie, ze blisko rodziny byloby mi o wiele lepiej i latwiej. Nie chce tylko zawiesc moich rodzicow, ktorzy naprawde we mnie wierza i nie maja pojecia co przezywam. Mysla, ze jest wszystko w porzadku, swietnie sie tutaj czuje i w ogole. Byl ktos z Was w podobnej sytuacji? Pomozcie, bo na serio nie wiem co robic...
i co, do końca życia będziesz siedziała z rodzicami ?
W życiu na wszystko jest pora: na spędzenie radosnego dzieciństwa i na dorosłość, czyli opuszczenie domu.

Teraz jest za wczesnie na takie decyzje, daj sobie troche czasu. Nie rzucaj studiow dlatego,ze jestes przywiazana do rodzicow, to nie powod! Rzuc tylko jezeli nie bedziesz dawala sobie rady z nauka-jak nie zaliczysz sesji, to trudno, zrobisz sobie przerwe i zaczniesz studia od nowa i byc moze blizej domu. A jak zaliczysz, to mozesz sie przeniesc do innego miasta na drugim roku.Ale moze nie bedziesz juz wtedy chciala :)

zrobilam to rok temu. zrezygnowalam po kilku dniach, bo balam sie, ze sobie nie poradze w szkole - uczelnia zagraniczna. moze nasze powody sa inne jednak laczy nas jedno -  ja tez nie dalam sobie szansy. nie przetrwalam tego najciezszego okresu poczatkowego. poddalam sie jeszcze zanim nastapil. odeszlam kiedy poczulam strach. zaluje, bo powinnam byla wytrwac i na pewno byloby lepiej, poznalabym ludzi i przyzwyczaila sie. wczesniej studiowalam 3 lata, w obcym miescie, takze nie bylo to dla mnie nic nowego. moim problemem byl brak pewnosci siebie i wiary,ze sie uda. trzeba to przezwyciezyc. pomysl sobie,ze takie rozterki przezywa prawie kazdy student, ktory na studia wyjezdza do obcego miasta. moze znajdziesz kogos takiego w swojej grupie?
Pasek wagi
zrobilam to rok temu. zrezygnowalam po kilku dniach, bo balam sie, ze sobie nie poradze w szkole - uczelnia zagraniczna. moze nasze powody sa inne jednak laczy nas jedno -  ja tez nie dalam sobie szansy. nie przetrwalam tego najciezszego okresu poczatkowego. poddalam sie jeszcze zanim nastapil. odeszlam kiedy poczulam strach. zaluje, bo powinnam byla wytrwac i na pewno byloby lepiej, poznalabym ludzi i przyzwyczaila sie. wczesniej studiowalam 3 lata, w obcym miescie, takze nie bylo to dla mnie nic nowego. moim problemem byl brak pewnosci siebie i wiary,ze sie uda. trzeba to przezwyciezyc. pomysl sobie,ze takie rozterki przezywa prawie kazdy student, ktory na studia wyjezdza do obcego miasta. moze znajdziesz kogos takiego w swojej grupie?
Pasek wagi
U mnie na to zle samopoczucie wpływa rowniez fakt, ze na moim roku sa osoby albo z tego miasta albo z okolic, wiac albo mieszkają jeszcze z rodzicami albo zjezdzaja do domu co tydzien. Ja niestety nie moge sobie na to pozwolic. A wszystko to razem sprawia, ze czuje sie jeszcze bardziej samotna.
daj sobie więcej czasu :) jestem prawie pewna, że jeśli byś zrezygnowała, to po pewnym czasie będziesz tego żałować. nie rezygnuj :) studia to piękny czas w życiu człowieka :) początki zawsze są trudne, ale później będzie dobrze! jestem teraz na 5. roku i moje koleżanki, które pozjeżdżały na studia cztery lata temu do Wrocławia już ronią łzy, że to ostatni rok studiów ;) widzę, że teraz mieszkasz w katowicach, tak? szkoda, że nie we Wrocławiu, bo bym Cie oprowadziła po mieście i pokazała jego uroki. A Wrocław jest bardzo urokliwym miastem :)
poznaj kogos, studenci 1 roku to teraz sie bawią, integruja, imprezuja w najlepsze, a ta siedzi  i placze za mamusia...

moj brat poszedl w tym roku do wawy na studia - nie znal nikogo, 300 km do domu, i nie placze a sie integruje z ludzmi ze stancji, z roku. studia to super zabawa ale nie dla takich placzek jak ty.

ja tez studiowalam 300 km od domu i ani jednego znajomego na poczatku, siostra 500 km i dalysmy rade, wez sie w garsc i nie zachowuj jak dziecko.

Nie rob tego!pamietąm jak na pierwszym roku studiów wyjechałam do akademika i na poczatku ryczałam. A po 2 miesiacach rodzice musieli mnie na siłe na weekend do domu sciagac:) przyzwyczaisz się, poznasz ludzi i bedzie git! jeszcze bedziesz sie smiala,ze miałas taki dylemat

A gdzie mieszkasz- masz jakiś współlokatorów? Próbuj się integrować- w mieszkaniu, na uczelni. Dużo młodych osób jest w tej samej sytuacji co Ty- dopiero zaczęłaś zajęcia, zobaczysz, że będzie lepiej. Tylko ważne jest, żebyś się nie izolowała- z ludźmi zawsze łatwiej;)
Miałam identycznie tylko , że to było przejście z gimnazjum do liceum i mieszkanie w internacie... przepisałam się ostatecznie do szkoły w moim mieście i nie zaluję;) 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.