Temat: pytanie do dziewczyn z ED

Radzicie sobie z tym same czy macie może kogoś kto was wspiera ? Rodzina wie o waszych problemach ? 

pytam się , bo ja już nie mam sił, by walczyć z tym gównem , tyję w oczach i z każdym dniem nienawidzę siebie coraz bardziej . Najgorsze jest to, że jestem w tym sama i nie potrafię sobie poradzić. a z ust rodziny mogę usłyszeć tylko ,, no no poprawiłaś się '' ;/...
A moim zdaniem ( przynajmniej w moim otoczeniu ) nie widzę ludzi z ED, a uwierzcie mi , że jestem na to bardzo wyczulona i obserwuję bacznie stosunek innych do jedzenia.
w moim otoczeniu także nie ma nikogo, kto ujawniłby tę ułomnosć. Jest to kwestia na tyle wstydliwa, że trudno afiszować się z nią przed światem. O mojej przypadłości wie jedna z moich koleżanek i moja Mama. Mama stara się mnie wspierac, choć chyba nie do końca rozumie, koleżanka nie rozumie, ale przy niej nie muszę się krygować. Natomiast tutaj to zjawisko nie jest zjawiskiem. Jest epidemią. O czym to świadczy ? Ze w świecie anonimowym mamy większą swobodę w mówieniu o tej chorobie, jak też większe prawdopodobieństwo, że ktoś nam podobny, z tym samym problemem odpowie na wołanie i będzie można wspólnie szukać szlaku, konsultować się, wspierać
Też przez to przechodziłam...niby pokonałam to, ale czasem się odzywa, szczególnie w domu...Zgadzam sie z tym, że ED jest jak alkoholizm...tylko, że je każdy i jeść musimy. Moim zdaniem wiele dziewczyn się odchudza, dużo jest takich, które wiele o odchudzaniu nie wiedzą, ale i tak zahaczają często o ten temat, co mnie do tej pory irytuje ;| Nie lubię, jak ktoś kombinuje z jedzeniem w moim otoczeniu, bo przypomina mi się moja historia. Chcę się od tego odciąć, nie chcę o tym rozmawiać ze znajomymi...oni tego nie rozumieją. A mnie to irytuje, jak ktoś zaczyna "dietę", która trwa 3dni i się wielce wymądrza, że mało je etc...moja była współlokatorka głodziła się przez kilka dni, że ja, siedząc ok 5m od niej, słyszałam jak jej przeraźliwie burczy w brzuchu, co skomentowała, że "zjadła CAŁEGO banana i nadal jest głodna". No juz nie wiedziałam co jej powiedzieć, ale się we mnie zagotowało.

Moją metodą na ED było zajęcie się innymi rzeczami, totalnie się odcinałam od tego. Pomogła mi wyprowadzka. Potwierdzam, że nigdzie mi tak nie smakuje jedzenie, jak w domu. Nie głodziłam się, jadłam tyle co trzeba, kiedy chciałam. Az w końcu wpadłam w rytm. Miałam wiele rzeczy na głowie, nie miałam czasu zająć się sobą, chodziłam bez makijażu...jedzenie jakoś wtedy nie zajmowało non stop moich myśli. Przestałam się przeczyszczać, ćwiczyć do upadłego pół nocy, żeby spalić nadmiar...ale widzę, że 2 m-ce w domu i znów widzę małe zaczątki...dobrze, że kończą się wakacje...
Pasek wagi
Ja mam ED od prawie roku. Mam niedowagę, całe życie miałam, a teraz mam jeszcze większą.

U mnie to wygląda tak, że zwykle jem w miarę normalne porcje, ale licząc każdą kalorię i panicznie bojąc się przekroczyć zapotrzebowania (mam problem z jedzeniem czegoś, czego kaloryczności nie znam, więc wszelkie restauracje, itp. odpadają). 

Zdarzają mi się jednak dni, kiedy się po prostu obeżrę - zajem pustkę, smutek, różne emocje... Czasem jest to wywołane nagłym impulsem: "chcę przytyć". Potem zawszę żałuję tego, co zrobiłam i się przygładzam przez dzień/dwa, w zależności od tego, jak dużo zjadłam...

Czasem nie mam siły się głodzić po napadzie, więc minimalnie przytyłam, z czym czuję się źle, mimo że jestem bardzo chuda...

Nie wymiotuję, nie łykam środków przeczyszczającym, często dawkuję sobie dodatkową aktywność fizyczną, żeby spalić choć w części te dodatkowe kalorie.

Nie korzystam z pomocy żadnego specjalisty, ale znalazłam w swoim mieście grupę wsparcia/samopomocy dla osób z zaburzeniami odżywiania i utrzymuję stały kontakt z tymi osobami

Biancca napisał(a):

Bo ludzie " normalni" nie chcą tego widzieć. A to jest jak uzaleznienie. Alkoholika widac, palacza, narkomana tez. A jedzenie? przeciez każdy je...nawet jak wiecej je, to sie uwaza, ze łasuch. Jak mnie, to ze dba o linię. A na 10 osób spotkanych na ulicy z 7 miało podobne problemy. Jestem tego pewna. Każda dziewczyna, która  kiedykolwiek zaczynała sie odchudzac, mogła sie otrzec o ED. U mnie tak własnie sie zaczeło, ze wzięłam sie kiedys za odchudzanie , nie mając o tym pojecia. A na dobrą sprawę i tak nie miałam obok siebie kogos, kto w normalny zdrowy sposób mógłby mi pomóc.


Biancca na myśli raczej miałam to, że nawet psychiatrzy i psycholodzy kuleją w tym temacie. Wyobraźcie sobie,że na którejś z sesji moja Pani psycholog zleciła mi w ramach podwieczorku ( jako zadanie domowe ) jedzenie ciastek hitów, i innych schotów od których ja chciałam uciec, bo to zapalniki wywołujące lawinę. Przekonywała mnie, że to dobra droga do pokonania lęku, do pokonania kojarzenia cukru z brudem ( tak to kojarzę, a ładuję teraz w siebie tony ) i co... ? I poszłooooo... w ramach terapii napad za napadem, Panią psycholog odpuściłam, bo nie wierzyłam, by rozumiała z czym ma do czynienia. A gabinet zowie się- psycho- dietetyczny dla osób z zaburzeniami odżywiania
O moim problemach wiedział tylko chłopak i bardzo mnie w tym wspierał. Sama bym sobie z tym na pewno nie poradziła.
U mnie to wygląda tak, że zwykle jem w miarę normalne porcje, ale licząc każdą kalorię i panicznie bojąc się przekroczyć zapotrzebowania (mam problem z jedzeniem czegoś, czego kaloryczności nie znam, więc wszelkie restauracje, itp. odpadają).

Gab06
  , kiedy "zasysam "  się w dobre - w moim mniemaniu- dni, tygodnie w zasadzie bo to musi jakiś czas trwać, też mam opory przed knajpami. Albo wypytuję szczegółowo kelnerów o proces przygotowania. Męczę tym siebie i świat...

 hej shiviaa. Fakt, wyprowadzka może pomóc. Zawiera element " nowego " . Tak jak nowe życie, jak zaczęcie wszystkiego od nowa

deteste
witaj. Cudnie, że miałaś wsparcie, pełne bo ze zrozumieniem. Teraz myślę, że poczucie bezpieczeństwa już samo w sobie jest terapią


wlasnie przed chwila zjadlam kanapke, łyzeczke ciasta i 3 śliwki i mam ochote wlożyc sobie palec do gardla-nie zrobie tego oczywiscie, ale te mysli sa straszne.
Nie wiem co to znaczy normalne jedzenie, znam cala-calusienka tabele kcal na pamiec, wszystko licze.
Nie umiem jesc w miejscu publicznym-jedynie jablko lub baton zbozowy ale to juz nie za bardzo
Ciagnie mnie do wystajacyh kosci, żeber, czesto mam ochote isc na glodowke choc wiem ze ten etap juz za mna (2 latat temu bylam w tym calym pro-ana itp) i wiem ze tak nie moge, ale nadal dieta 1500kcal to nie dieta-to normalne jedzenie, no bo przecież jak mozna sie odchudzac nie czujac glodu??

Nienawidze swojej psychiki-i ciała

nikt nie wie oprocz dzieczyn z bloga
Idę spać dziewczyny. Dobrej nocy.
Ja się lecze psychiatrycznie, rok temu leżałam na oddziale psychiatrycznym. Mnie wspiera rodzina no i znajomi, ale wiadomo, że Oni nie sprawią, że problem zniknie, bo ja się męczę i męczę. Raz jest dobrze raz zle, zalezy od dnia...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.