19 września 2012, 10:08
Siedzę już trochę na V. i widzę, że dokładnie 99,9% osób prowadzących tutaj pamiętniki, nie jest zadowolona ze swojej figury i swojego ciała. Nie mówię o figurze po diecie, lecz przed dietą. Żadna nie kocha swojego ciała, dąży to idealnej figury, a gdy nie może tego osiągnąć, to załamuje się. Dlaczego bycie idealnym jest tak ważne?
Ludzie na świecie mają różne kształty, ale i tak wiem,że prawie każdy nie jest zadowolony ze swojego ciała (nikt o tym głośno nie powie).
Dlaczego wy nie akceptujecie swojego ciała sprzed odchudzania?
Ja nie akceptuję, bo ciągle rodzina mi dogryza, że jestem gruba. Gdyby nie oni, pewnie byłabym szczęśliwą i zadowoloną dziewczyną, ale rodzina wszystko niszczy
19 września 2012, 10:36
Dążyłam do ideału, bo miałam złudzenie, że jestem w stanie go osiągnąć, albo przynajmniej się do niego zbliżyć. Do tego mam piękną matkę i miałam nadzieję, że mogę wyglądać tak jak ona...
A tu po zrzuceniu paru kilo okazało się, że moja talia za szeroka, nogi krzywe a biust zanikł prawie całkowicie. Miałam kompletnie nierealistyczne oczekiwania. Do tego poczytałam trochę o tzw fitnesskach i okazało się, że to też nie jest figura osiągalna bez wielogodzinnych treningów i ścisłej sportowej diety. Więc co teraz?
Paradoksalnie wszystko ok. Moje ciało ewoluuje w kierunku jakiegoś tam własnego optimum, a ja znalazłam satysfakcję w poprawianiu osiągów na bieżni i w tym, że mój tyłek może nie wygląda jak u J.Lo ale jest już całkiem jędrny.
Nie wiem skąd ta zmiana nastawienia, może po prostu po osiągnięciu stanu totalnego załamania swoim wyglądem, każdy mały postęp jest teraz powodem do radości?
Edytowany przez 19 września 2012, 10:38
- Dołączył: 2011-07-12
- Miasto: Częstochowa
- Liczba postów: 3944
19 września 2012, 10:41
ja nie akceptuje już od małego, bo zawsze byłam tą groszą wśród koleżanek, nigdy nie byłam ładna, dopiero na przełomie gimnazjum zaczęło się coś zmieniać. dzisiaj ejstem zadowolona ze swojej buzi, ale nie z ciała. zapuściłam się, to fakt, aczkolwiek kiedyś lubiłam swoje nogi np., nie miałam dużego problemu z brzuchem. a gdy pojawił się mój chłopak i gdy dowiedziałam się, co mu się wtedy podobało, kompleksy urosły.. i choć dzisiaj rzekomo mnie akceptuje, moja samoocena jest na dnie i nienawidzę siebie.
- Dołączył: 2011-07-06
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 1246
19 września 2012, 10:43
Kiedyś nie akceptowałam ciała za:
-cycki (były duże, ale ich nie lubiłam. Teraz są malutkie i je koooocham)
-nogi (trzęsące się balerony, ale nie one były najgorsze...)
-boki (... oto moja najgorsza zmora!)
-dupsko (i spodnie, w które weszłyby dwie koleżanki)
-ramiona (szerokie)
-paznokcie (nie umiem o nie dbać, są takie... zwykłe)
-włosy (zaczęły ciemnieć, więc musiałam-chciałam farbować)
W tej chwili lubię raczej wszystko, ale na plażę nie wyjdę, bo jestem za chuda.
19 września 2012, 10:43
Nie akceptuję swojego ciała w tym momencie. Przed przytyciem bardzo lubiłam swoje ciało, wcięcie w talii i ładne mięśnie. Czy byłam idealna? Oczywiście, że nie. Nie chcę być idealna. Chcę za to być sprawna i silna jak kiedyś. Ciało nie będzie dokładnie takie jak było, bo zdaję sobie sprawę, że wiek i ciąże też robią swoje. Jednak jeśli mogę coś zrobić aby osiągnąć satysfakcjonujący mnie stan (zdrowe odżywianie, aktywność fizyczna) to zrobię to na pewno :-)
19 września 2012, 10:45
duzo tkanki tluszczowej, "pryszcze" na posladkach, celulit i grudki jak sie scisnie cialo
malo jedrme, bruzdy tluszczowe z przod ud itp
- Dołączył: 2011-07-11
- Miasto: Jesiennie Wzgórza
- Liczba postów: 3103
19 września 2012, 10:47
Mam tak samo - przez rodzinę.
- Dołączył: 2012-07-04
- Miasto: Ostrów Wielkopolski
- Liczba postów: 503
19 września 2012, 10:54
To świat i ludzie na nim żyjący a zwłaszcza TV wykreowała, iż ludzie szczupli, piękni mają w życiu dobrze.
W reklamach występują przeważnie modelki. Dziennikarze, prezenterzy i inni w TV muszą tez odpowiednio wyglądać. Nie wspomnę już o tym, że nawet się odmładzają bo tak chcą reżyserzy i inni "ważni" ludzie.
Świat oszalał.. a ludzie razem z nim.
Rodzina.. to prawda. Ktoś jest grubszy-- to zaraz głupie komentarze. Najbardziej denerwuje mnie, kiedy właśnie bardzo się staram bo chcę schudnąć a inni jeszcze dogryzają swoimi niefortunnymi żartami, komentarzami. Nie słodzę, jem sporadycznie słodycze, biegam, nie jem masła - będąc u babci też się ograniczam - to powstają komentarze typu "Ania się odchudza", "ania nie bój sie bo i tak dużo nie schudniesz". Jest to przykre, ale mam to gdzieś. Ja zaczęłam biegać i odżywiać się zdrowo tylko i wyłącznie dla siebie a nie dla ludzi. Lubię sport a zdrowe odżywianie jest plusem dla mojego zdrowia i długiego życia:)
- Dołączył: 2011-08-14
- Miasto: Sopot
- Liczba postów: 859
19 września 2012, 11:01
tu nie chodzi o to ze wpychają nam jedzenie.jak na każdym kroku człowiek jest krytykowany , nękany psychicznie.to jeszcze gorsze niż uderzenie kogoś.bardziej boli.a czasem nie masz wyboru,nie możesz się wyprowadzić lub co gorsza jest się od nich zależnym.a im bardziej próbujesz tym bardziej traktują cię jak czarną owce.kiedy wszyscy w domu traktują cię jak zło,chociaż tak naprawdę jest odwrotnie,to oni powinni się wstydzić jakimi są ludźmi.bracia zawsze wyzywali mnie od grubych,szczególnie jak byłam młoda,w takim żyłam przekonaniu.a "dziś" kiedy mam sporą otyłość a wcześniej byłam szczupła dziewczyna nie potrafiłam tego dostrzec i docenić.gdy żyje się w tak przytłaczającej atmosferze bez wyjścia,czujesz się samotna,odsuwasz się od ludzi,nie akceptujesz siebie a samoocena spada poniżej zera.tracisz zaufanie do innych skoro najbliższa rodzina tak cię rani.jedni popadają w alkoholizm czy narkotyki...a inni jedzą...to jak uzależnienie od dobrego samopoczucia,które mamy po skonsumowaniu czegoś co nam smakuje.niestety ciężko z tego wyjść,nawet gdy się odsuniesz od toksycznych ludzi.nie zmienisz się w pięć minut skoro negatywne wzorce zakorzenione są od dzieciństwa,trzeba naprawdę dużej siły woli,motywacji by się udało a niestety nie wszyscy dają radę.grunt by się nie poddawać i iść do przodu
- Dołączył: 2008-04-02
- Miasto: Wiosna
- Liczba postów: 47088
19 września 2012, 11:09
ewelka16 napisał(a):
sikoram3 napisał(a):
nie szukaj winnych tylko przyczyny .....rodzina ci na sile wpycha jedzenie do buzi
rodzina nie wpycha. Jeśli mam Ci to rozpisać, to działa to mniej więcej tak- rodzina mnie obraża, poniża, ja mam słabą psychikę--> stresuje się-->jem
Masz rację rodzina, ludzie , mogą człowieka zdołować , trzeba mieć mocna psychikę aby dać radę tego ci życzę
![]()
Ludzie czasem aby swoje wady i kompleksy zredukować innym dowalają .
- Dołączył: 2012-07-27
- Miasto: Kowary
- Liczba postów: 2677
19 września 2012, 11:09
Ja zaczęłam się odchudzać jak pewnego dnia stanęłam przed lustrem nago po kąpieli i się przeraziłam, nie wiem jak mogłam dopuścić do takiego stanu, kiedyś miałam tak piękne ciało. Mój narzeczony nigdy nie powiedział, że źle wyglądam, zawsze mówił, że jestem piękna i kocha każdy kawałek mojego ciała, że kochał mnie jak byłam za chuda i kocha mnie taką jaką byłam jeszcze 2 miesiące temu. Ale robię to dla siebie, chcę znowu wejść do sklepu i przymierzać wszystko wiedząc, że we wszystkim będę wyglądać dobrze, chcę wybierać ubrania ze względu na krój, kolor itd, a nie ze względu na to, czy na mnie wejdzie...