Temat: Bicie dzieci

Interesuje mnie Wasze zdanie na temat bicia dzieci (w granicach normy, nie patologicznie). Dziś w sklepie pewna około 10 letnia dziewczyna zrobiła mamie straszną awanturę o to że nie kupiła jej 3 lodów lecz 2. Tłumaczenie matki nie skutkowało miałam wrażenie, że jest strasznie rozpieszczona i na jej miejscu sprałabym jej w domu dupsko i nie kupowała lodów przez miesiąc... Jeśli teraz nie panuje nad dzieckiem to gdy będzie nastolatką na pewno nie da sobie z nią rady. Sama czasem dostałam po tyłku i krzywda mi się nie stała, na chłopaka nigdy w życiu nie podniosłam ręki a takie klapsy uczą pokory. Wiadomo, że dziecku trzeba dać dużo miłości ale takie lańsko czy kara jest bardzo skuteczna więc dlaczego kobiety tak bardzo upierają się, że bicie jest złe?


Hebe34 napisał(a):

Rodzice mogą sobie czasem tłumaczyć i rozmawiac pół dnia. Dziecko w pewnym momencie wchodzi w taki wiek,ze liczy się grupa rówieśnicza i tam buduje swoją pozycję.


Masz racje. Nie ma sensu otwierac ust, skoro mozesz wziac pasek do reki. 3 machniecia i dzieciak wie wszystko[walkower].
Dzieci się nie bije. Jeżeli pragnie się, żeby dziecko miało do rodzica szacunek, wystarczy mu raz czy dwa pokazać kto tu rządzi, tzn. postawić na swoim - bynajmniej nie ręcznie, tylko przez swoje decyzje, nie ulegając dziecku. Po prostu pokazać, że nie ma innego wyjścia, jak słuchać rodzica, i już. Tylko że do tego trzeba mądrości, cierpliwości i konsekwencji - a pasek jest tylko wyrazem własnej bezradności wobec dziecka.
czy ja kiedykolwiek tu napisalam,że warto tłuc dzieci? 
Przytoczylam jedynie przykłady z przeszłości
a ponadto
stwierdziłam,ze rozmowa jest jałowa i nic z niej
nie wynika,bo sa skrajnośi 
bicie-patologia
brak bicia-wychowanie bezstresowe 
nikogo nie nakłanialam do bicia 
przytoczylam przyklady-głownie ze szkoły-ktore mnie oburzają
i czasem bezpośrednio dotycza. 
Z tym szacunkiem to uważajcie. Moi rodzice dawali mi klapsy i mam do nich ogromny szacunek!
Tak naprawdę co by nie napisać to jakimi będziemy/jesteśmy rodzicami dowiemy się na starość i lańsko, rozmowy i cały klimat w domu wszystko ma wpływ na wychowanie. Nawet zwierzątko które kupimy dziecku może wpłynąć na jego rozwój. Czy dziecko na 75 urodziny  powie np: mamo kocham cię i zaparzy kubek gorącej czekolady to w dużym stopniu zależy od nas samych.

natalcia162 napisał(a):

jestem na nie. Mozna oddziaływać na dziecko w inny sposób.

A ja jestem za klapsem od czasu do czasu. Nie mocno, ale żeby dziecko zrozumiało, że to kara. Sama byłam bita i teraz podziękowałabym za to rodzicom, bo jak widze dzisiejsze bezstresowe pokolenia to mi się włosy na głowie jeżą. Choć swoje dziecko myślę spróbować wychować bez bicia, ale to zależy od charakteru dziecka. Może być spokojne i ułożone od małego, ale jak się trafi rozrabiaka to klapsa dam :D  Lepsze takie coś, niż znęcanie się psychiczne...
Pasek wagi

shissho napisał(a):

Dzieci się nie bije. Jeżeli pragnie się, żeby dziecko miało do rodzica szacunek, wystarczy mu raz czy dwa pokazać kto tu rządzi, tzn. postawić na swoim - bynajmniej nie ręcznie, tylko przez swoje decyzje, nie ulegając dziecku. Po prostu pokazać, że nie ma innego wyjścia, jak słuchać rodzica, i już. Tylko że do tego trzeba mądrości, cierpliwości i konsekwencji - a pasek jest tylko wyrazem własnej bezradności wobec dziecka.


Popieram przedmówczynię! Ludzie myślcie, czujcie....

Ylona666 napisał(a):

A ja jestem za klapsem od czasu do czasu. Nie mocno, ale żeby dziecko zrozumiało, że to kara. Sama byłam bita i teraz podziękowałabym za to rodzicom, bo jak widze dzisiejsze bezstresowe pokolenia to mi się włosy na głowie jeżą. Choć swoje dziecko myślę spróbować wychować bez bicia, ale to zależy od charakteru dziecka. Może być spokojne i ułożone od małego, ale jak się trafi rozrabiaka to klapsa dam :D  Lepsze takie coś, niż znęcanie się psychiczne...



Dostawałam w domu klapsiory-nie lanie, lecz ot-zwykle klapsy wychowawcze. Nie mam rysy psychicznej, nie puszczalam sie, dobrze się uczyłam i nie mam problemow z nawiazywaniem kontaktów. To co niektóre dziewczyny wypisuja, to istna kpina. Ze skrajnosci w skrajność. Tłuką coś o patologiach i tym podobnym a dyskusja jest o klapsie-czyli postawieniu dziecka do pionu w skrajnej sytuacji, a to, jak mi się zdaje, nie ma nic wspólnego ze systematycznym okladaniem dziecka, "bo zupa była zasłona"...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.