Temat: wróg publiczny

tak ciężko jest mi żyć, męczę się w tym świecie, dzienny płacz, zero uśmiechu, udaje że wszystko jest ok ale tak na prawdę nie jest, wszystko jest do kitu, nic mi w życiu nie wychodzi.... coraz więcej przykrych sytuacji które mnie tylko pogrążają:

nie mam w ogóle przyjaciół, nie mam chłopaka, tracę własną matkę i rodzeństwo...powoli umieram od środka...a na dodatek dowiedziałam się że jestem uważana za ''ku*we'' na osiedlu, dlaczego? miałam chłopaka byliśmy ze sobą rok i poszłam z nim do łóżka, a on potem wszystkim mówił że on mnie nie kocha, i mnie tylko bzyka, że dla niego nic nie znaczę, że po każdej naszej nocy wychodził na miasto i opowiadał jak to było, gdy się o tym dowiedziałam to się rozpłakałam bo wiedziałam że A. mógł tak powiedzieć, w końcu długo się znaliśmy, przecież ja go kochałam czemu tak jest? ja chcę być tylko szczęśliwa....to ja jestem uważana za tą najgorszą,ale omineli jeden mały szczegół, że to on miał trzy dziewczyny w jednym czasie. całymi dniami siedzę w domu, nie mam znajomych, codziennie płacze, świat nie ma barw dla mnie..... nie raz idę spać z myślą że się już nie obudzę, dla mnie to jest świat iluzji i złudzeń, teatr umysłu, burdel podświadomości na najwyższym piętrze abstrakcji, zabijam się od środka, uświadamiam sobie że moje życie nie ma sensu, że nie jest niczego warte, nawet gdybym umarła to nikt by nawet nie zatęsknił za mną, czuję się jak bym miała związane ręce i mimo chęci nie mogę nic zrobić....to bardzo boli. Cały czas se wmawiałam że muszę przetrwać,ale jest coraz gorzej....co jest ze mną nie tak?
Jak dla mnie po prostu użalasz się nad sobą,
za dużo rozmyślasz, za mało żyjesz.
Musisz zrozumieć że Twoja wartość nie zależy od tego, co myślą inni. Olej tego gościa, on nie jest godny nóg Ci całować. Nie wiem, ile masz lat, ale wyjedź, zmień otoczenie, znajdź pracę i nie wracaj tam. Ten koleś pewnie skończy pod budką z piwem, a Ty będziesz KIMŚ.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.