12 maja 2012, 21:47
nie umiem wyjść z doła, jestem sama, zupełnie, nie piszcie mi żebym wyszła sie przeszla, bo mieszkam w pipidówie gdzie nawet busy w weekend nie kursują ... nie mam nikogo, nie mogę znaleźć pracy ... czuje ze sie juz z tego nie wygrzebe
12 maja 2012, 22:35
vagabond napisał(a):
marrons - szukaj w internecie, skoro nie mozesz znaleźć w otoczeniu. Rozumiem, że w takich sytuacjach wszystko wydaje się beznadziejne, ale gdzieś po drugiej stronie może siedzieć ktoś najwartościowszy na świecie, kto pomoże i wyciągnie z dołka.
uwierz, ze poboje, ale nie idzie mi ... nawet to
Edytowany przez marrons 12 maja 2012, 22:35
12 maja 2012, 22:41
Idź do psychiatry! Psycholog to tylko dodatek. Powinnaś dostać tabletki antydepresyjne!!!
- Dołączył: 2010-08-27
- Miasto: Bremanger
- Liczba postów: 926
12 maja 2012, 23:07
marrons napisał(a):
uwierz, ze poboje, ale nie idzie mi ... nawet to
Nie wierzę. A wiesz dlaczego? Bo znam tę gadkę doskonale. Przez wiele lat ją praktykowałam i nadal praktykuję na wielu polach swojego życia. Jak masz postawę na anty do wszystkiego, to nawet herbata tobie nie wyjdzie, moja droga. Wiem, że to zaklęte koło, wiem! Nawet pomoc się odtrąca, nawet jak już ktoś tę rękę wyciagnie, to i tak będzie źle. A odtrącana ręka w końcu się schowa.
Nie lubię słowa ale. "Lubię cię, ale..." Wierz mi, ale... ", "zrobię to, ale..." - ,gdzie się pojawia, nie wróży to dobrze :) "Ale" jest złym słowem, nie można go nadużywać w tłumaczeniach. To prowadzi do nikąd.
Edytowany przez vagabond 12 maja 2012, 23:10
12 maja 2012, 23:12
Bambołku nie dziękuj, bo nie masz za co. Wiesz czasem nie da sie wstac z lozka-raz przezylam to z powodu depresjii w wieku 14 lat(ktora trwała bardzo długa-zaczela się 8 lat wczesniej) az przykuła mnie do łóżka, wszystko było tak przygnębiające jak w koszmarze z którego nie moglam sie obudzić, mialam nadzieje ze po nocy wszystko wroci do normy ze znow zobacze kolory, a bylo tylko gorzej-Wtedy pomogly tabletki ale nie nasenne czy psychotropowe, a lekkie antydepresanty mala dawka.
Innym razem to bylo spowodowane nerwobólami, ciaglym uciskiem w klatce piersiowej, nie moglam zniesc tego bólu myslalam ze sie wykoncze, balam sie wstawać z łóźka-a o dziwo wśród ludzi to przechodzilo, czulam się lepiej.
W pierwszym wypadku leki pomogą i naprawdę pomogą ale podczas kuracji zeby polepszyc swój byt duzo czytaj szukaj przyczyn, dowiedz sie jak najwiecej o sobie i co jest przyczyną-zrozum świat siebie i zaakceptuj.
W drugim przypadku pomoże zrozumienie dlaczego się lekasz-ze to niedorzeczne.
Czasem tkwienie w takim bagnie uzaleznia bo nie musimy wstawac, i nie musimy zyc ale to nie zabija cierpienia to jeszcze bardziej oddala od nas szczescie.
W obu przypadkach dobrze zrobilaby podróż nawet tygodniowa, naprawde zeby wyciszyc mysli i wyjechac gdzies gdzie nikt Cie nie zna-to taki start na nowe zycie-w ktorym drogą bedzie swiadomy przez Ciebie wybór i decyzje.
Nie potrzebujesz nikogo bliskiego, jesli nie masz takiej osoby. Na swiecie zawsze mozemy zostac zupelnie sami, nawet osoby ktore mialy duzo przyjaciol, wielka rodzina nawet w takim przypadku moze przyjsc chwila i to raczej nieuniknione ze bedziemy zdani tylko na siebie. Rob wszystko zeby polubic swoje towarzystwo -to jaka jestes. Jesli nie umierasz jeszcze z glodu:P nie szukaj pracy. Pamietaj ze niczego nie musisz, i Tak jak dziewczyny pisaly bardzo sie zgadzam z ich opiniami-ze nikt nad Toba nie stoi i mozesz miec zycie jakie zapragniesz.
Zyj tak jakby jutro Cie mialo nie byc-Nie masz pasji? A co lubisz robic-oglodanie filmow, gapienie sie w drzewo moze byc pasją:-) i mozna w tym byc bardzo dobrym i moze osiagnac w tym sukces bo akurat cos zauważysz, odkryjesz.
Rob to co lubisz robic ale nie krzywdzac przy tym nikogo, rowniez siebie.
Skupiasz sie pewnie na porażkach a pomysl o pozytywach-rady nic nie dadza, nie pomoże Ci prawdopodobnie nic z tego co napisalysmy ale da impuls do myślenia, do działania.
Znajdz w sobie taka dobra energie i dziel się nią, radość, badz szczera i nie boj sie wyrazac swoich emocji, mowic o tym co lubisz, czego nie o tym co Ci sie podoba, a co nie. W swiecie istnieje duzo zla, psycholi ale jest tez piekne-nie zniszczymy zla walcząc ze zlem(dlatego wojny to idiotyzm), swiat bedzie lepszym miejscem jezeli bedziemy szczesliwi ale nie kosztem cudzego szczescia.
13 maja 2012, 09:11
bla...bla... bla... i co my mamy Ci pomóc znaleźć sens życia, ciesz się , że jesteś zdrowa, i pamiętaj wszytko zależy od Ciebie nawet w pipidówie, życzę więc wzięcia 4 liter w troki i nie użalania się nad sobą
- Dołączył: 2007-12-19
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 3043
13 maja 2012, 09:41
Ile masz lat? Może czas wyprowadzić się do dużego miasta? Nie wiem, czy się uczysz...? Wynajęcie pokoju ze studentami, jakaś praca, poznasz nowych ludzi, znajdziesz pasje...?
- Dołączył: 2010-01-07
- Miasto: amsterdam
- Liczba postów: 617
13 maja 2012, 09:41
to twoje zycie.... jak je przejdziesz zalezy tylko od Ciebie, wiec rusz dupsko i walcz, nikomu nie jest latwo....a tak poza tym, skoro mieszkasz w pipiduwie i nie chcesz wstawac z luzka to jak ty masz kogos poznac?????
13 maja 2012, 10:25
psycholog też nie zaszkodzi
- Dołączył: 2012-01-08
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 2217
13 maja 2012, 10:29
marrons napisał(a):
adzia11 napisał(a):
Wiesz co ja mam dziś dzień przemyśleń i stwierdzam to samo co ty
nie wiem czy ktos ma tak jak ja, ze nie ma poc o wstac z łóżka, nie ma po co sie ubrac ani umyc zebów, zjeść śniadania ...moja bezradność trwa juz tyle, ze nie widze szans na poprawę, na to, ze jeszcze bedzie dobrze, nie wierze juz w to poprostu, bo gdy napawam się nadzieją zasze dostaję w dupe !powiem Wam szczerze, ze chcialabym umrzec ...nie odsylajcie mnie do psychologa ... chodzilam, ale nie trafilam na dobrego ... inny mnie nie przyjmie , bo juz bylam i jeszcze dostałam opiernicz
Z tego co piszesz to nie psycholog Ci jest potrzebny, ale psychiatra i leczenie farmakologiczne. Masz typowe objawy depresyjne. Byc może dodatkowo lękowe.
Wiele osób tak ma. Niestety samemu czasem nie da się ogarnąć i trzeba dodać leki.
Do psychiatry nie potrzebujesz skierowania. Nie wiem, jak z terminami, ale jeśli Cię stać pójdź do prywatnego - chyba większy komfort.
Trzymam kciuki za Ciebie :)
- Dołączył: 2012-01-08
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 2217
13 maja 2012, 10:33
poli68 napisał(a):
to twoje zycie.... jak je przejdziesz zalezy tylko od Ciebie, wiec rusz dupsko i walcz, nikomu nie jest latwo....a tak poza tym, skoro mieszkasz w pipiduwie i nie chcesz wstawac z luzka to jak ty masz kogos poznac?????
Sorry za offtopic - ale słownik się kłania.
Natomiast jeśli chodzi o merytoryczną część wypowiedzi. Jak ktoś CHORUJE na depresję, to nie jest tak, że może sobie ot tak "ruszyć dupę". Osoby, które nie wiedzą, niech się nie wypowiadają.
Społeczny stereotyp - depresja? Niech ruszy dupę i coś zrobi!
Ale niestety to tylko dołuje taka osobę, bo ona NIE MOŻE ruszyć tej dupy. To jest silniejsze.
Oczywiście nie kazda chandra i dół jest wskazaniem do leczenia farmakologicznego. Ale jeżeli stan obniżonego nastroju, braku "napędu" do życia, trwa więcej niż kilka tygodni, to wtedy bardzo trudno się wygrzebać samemu z tego...