Temat: straciłam sens życia

nie umiem wyjść z doła, jestem sama, zupełnie, nie piszcie mi żebym wyszła sie przeszla, bo mieszkam w pipidówie gdzie nawet busy w weekend nie kursują ... nie mam nikogo, nie mogę znaleźć pracy ... czuje ze sie juz z tego nie wygrzebe
"Spraw, aby każdy dzień miał szansę stać się najpiękniejszym dniem Twojego życia"
Mark Twain

powodzenia
czuję się tak jak Ty :( umówiłam się do lekarza... na lipiec ;/ spróbuję jeszcze znaleźć innego prędzej, ale do tego czasu mam zamiar sama sobie jakoś pomóc

na Twoim miejscu szukałabym lekarza do skutku

myślę, że nie powinnyśmy mieć żalu do bliskich, że nie potrafią nam pomóc, albo nie za bardzo próbują. Większość ludzi, którzy na to nie chorowali, nie wiedzą, że depresja to choroba tak jak cukrzyca czy cokolwiek innego. Ludziom zdrowym wystarczy "ciepła kąpiel, dobra książka, herbata" i już po chandrze. Dlatego nie rozumieją nas. To nie ich wina, nie możemy od nichy oczekiwać, że będą naszymi lekarzami.

Szukaj lekarza, albo grup anonimowych depresantów.
Ja za to jednego dnia potrafię być niesamowicie szczęśliwa, a za chwile chcę mi się płakać i leże w łóżku myśląc o śmierci... Mam tak prawie codziennie... To mnie wykańcza... Mam schizy... Boję się wychodzić z domu... Wydaje mi się że każdy się na mnie patrzy i mnie obgaduje.. Wychodze tylko bo zakupy... Nie mam dużo znajomych... A Ci których mam... Wiem, że mają swoje życie i nie mogę wymagać on nich niańczenia... Mimo, że bardzo ich potrzebuje... Oni jednak nie rozumieją co ja przeżywam... Denerwuje ich moje narzekanie i użalanie się nad sobą... Zgodzę się, że to jest spowodowane wolnym czasem... Gdy się nudze objawy się nasilają... Czasami myśle o śmierci... Jednak nie umiem tego zrobić.. W głębi serca chce normalnie żyć jak inni...
Do marrons, adzia11 i wszystkich tych, którym dziś wydaje się, że życie jest do bani:
Dziewczyny, tylko Wy możecie zmienić coś w swoim życiu, ale tylko wtedy, kiedy uwierzycie w to i przede wszystkim, kiedy naprawdę będziecie chciały. Płacz nad tym, jakie to nie jesteście biedne, nieszczęśliwe i samotne naprawdę niczego nie zmieni, siedzenie w swoim ciepłym i bezpiecznym grajdołku i użalanie się nad sobą również nie, więc może czas ustalić sobie jakiś konkretny cel i dążyć do niego. Z doświadczenia powiem Wam, że dążenie do osiągnięcia wymarzonego celu nie jest łatwe, czasem również okupione rozterkami, czy naprawdę warto i czy naprawdę tego chcę, czasem lecą łzy, ale jedno Wam powiem, dopóki nie spróbujecie nigdy się nie dowiecie. 
Kiedyś i dla Was zaświeci słońce. Ja na swoje czekałam 3 lata i warto było
Pozdrawiam

MeggiGirl napisał(a):

Proponuję wzięcie ze schroniska kotka albo pieska.Wtedy zaczniesz mieć dla kogo żyć i wszystko się zmieni ;) Przynajmniej tak mi się wydaje.Nie można się poddawać, życie jest TYLKO JEDNO.
Pasek wagi
Uważam, że psycholog mógłby Ci pomóc. To co piszesz, zakrawa po prostu o depresję... Trzymaj się!
Znam osobę, która ma depresję od 9 lat. Tak. Myśli samobójcze, codzienny dół. Jest sama, podczas gdy jej wszystkie przyjaciółki wyszły za mąż bądź są zaręczone. Na studiach nie idzie. Do tego problemy z trądzikiem (ponad dziesięć lat leczenia i fortuna wydana, choć się nie przelewa). Mimo to - ciągle zaczyna od nowa. Zapisała się na terapię, szuka nowych miejsc, w których może coś ROBIĆ! Bo praca to klucz. Co z tego, że się nie chce. Chęci wcale ale to wcale nie są konieczne, żeby coś robić. Naprawdę ROBIĆ COŚ! Cokolwiek! Jeśli mieszkasz w małej miejscowości, to ogródek kwiatowy może być źródłem radości - i trzeba o niego zadbać, a nie patrzeć tylko wgłąb siebie. Zwierzątko jest również świetnym pomysłem. Niejednokrotnie jest tak, że przez nie poznajesz nowych ludzi - bo zawsze znajdzie się ktoś, kto uwielbia pieski/kotki tudzież inne futerkowce ;)
Najważniejsze, to być PEWNYM, że UDA SIĘ!
Z dedykacją dla Ciebie ;)
I jeszcze jeden promyk nadziei ;) 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.