- Dołączył: 2011-06-30
- Miasto: Mikołów
- Liczba postów: 985
24 lutego 2012, 19:30
Nigdy nie przepadałam za dziećmi, ale wydawało mi się, że w pewnym wieku to się zmieni i instynkt macierzyński się odezwie. Ale nic z tego! Mam 31 lat i naprawdę nie wyobrażam sobie posiadania potomstwa. Mój mąż natomiast chce dzieci... Czy ktoś był w podobnej sytuacji? Jak z tego wybrnęłyście?
- Dołączył: 2011-04-06
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 751
24 lutego 2012, 20:44
Moim zdaniem fakt, ze dopuszczalas w ogole mysl, ze mozesz zapragnac dziecka, dobrze rokuje. Ludzie, ktorzy definitywnie nie chca dzieci zwykle od poczatku wiedza, ze nigdy ich nie beda chcieli. Musisz ustalic przyczyny swojej niecheci i im zaradzic. Typu: boje sie zapuszczenia, to ustalam z mezem, ze dostaje budzet x zl na urode, on pomaga przy dziecku y godzin w takim a takim zakresie, a na 5 h w tygodniu mam wychodne na fitness/fryzjera/kosmetyczke/whatever. A co do kup to skala roznicy swoje-cudze jest taka, ze kupy siostrzenicy meza obrzydzaja mnie tak, ze zwymiotowalabym, gdybym ja miala przewinac, a kupy mojego dziecka nie tylko mi nie smierdzialy, ale wrecz odbieralam ich zapach jako przyjemny i wachalam z przyjemnoscia :-D Matki nie sa rabniete w glowe, to moj mozg analizowal, ze z kupa wszystko w porzadku i dawal mi o tym znac uczuciem przyjemnosci. Tak jestesmy zaprogramowani przez matke nature. Jesli bedziesz szla w zaparte, to maz albo odejdzie, albo za jakis czas zrobi sobie dziecko na boku z jakas malolata. Twoj okres na rozmnazanie jest krotszy niz jego.Ale nie zachodz w ciaze na sile, przepracuj przyczyny niecheci, zebys ty nie cierpiala - a pozniej takze dziecko. To da sie rozwiazac, polecam wizyte w kancelarii mediatora (w celu ustalenia zasad na jakich mozesz zdecydowac sie na dziecko) albo a gabinecie psychologa (zeby przepracowac niechec).
24 lutego 2012, 20:45
"Przepraszam Cie ale jak go tak kochasz to daj mu potomka,dlaczego on ma cierpiec"
Idąc tym tokiem myślenia: jeśli on ją kocha to niech zrezygnuje z dziecka, dlaczego ona ma cierpieć najpierw nosząc, rodząc a potem wychowując dziecko, którego nie chce? Moim zdaniem ZAWSZE jest szansa, że tego dziecka się zapragnie: ja jestem po dwudziestce i dzisiaj nie wyobrażam sobie bycia matką ale dopuszczam do siebie myśl, że być może kiedyś nią będę (raczej nie biologiczną, ciąża mnie przeraża ale nie twierdzę, że nigdy nie zapragnę adoptować dzieciaka). Nie wiadomo - jeśli kochasz męża i on póki co akceptuje Twoją decyzję to nie ma sensu odchodzić ale tym bardziej nie ma sensu robić nic na siłę.
Edytowany przez f7720c4496fe51a6a98f7b4cf8e7b71c 24 lutego 2012, 20:48
24 lutego 2012, 20:50
No właśnie. Chociaż moim zdaniem to skrajnie beznadziejny sposób postrzegania. To nie nasza wina, że czegoś mniej lub bardziej pragniemy a więc moim zdaniem "kochanie" nie ma tu nic do rzeczy. Jak ktoś napisał wcześniej: kompromisy można robić w mało ważnych sprawach ale nie możemy do końca życia być nieszczęśliwi tylko dlatego, że chcieliśmy uszczęśliwić drugą osobę - wtedy w końcu przestaniemy kochać i całą ideę o poświęcaniu się z miłości szlag trafia.
- Dołączył: 2009-11-13
- Miasto: Dobra
- Liczba postów: 1896
24 lutego 2012, 20:56
Ja mam i miałam silny instynkt macierzyński i nie wiem jak jest z facetami ale uważam że jeśli ktoś chce dziecko to nigdy mu się nie odmieni że jednak nie chce... To chyba za silne. W drugą stronę jest to możliwe ale nie konieczne - tego nie wiesz więc to faktycznie duży problem - moim zdaniem tego nie da się pogodzić - to za poważna rzecz. Widzę 3 możliwości: 1. albo mąż będzie czekał z nadzieją że Ci się odmieni i będzie Cię "gnębił" i w końcu ulegniesz lub "wpadniecie".
2. Faktycznie zachce Ci się być mamą i będzie super - ewentualnie możesz żałować że późno - ale niekoniecznie - są szczęścliwe mamy i przed czterdziestką...
3. Nie ulegniesz i nie zechcesz być mamą i mąż albo do końca życia będzie miał pretensje i ciężko widzę taki związek albo się rozejdziecie...
Każdy ma prawo do swych opini - ja gdyby było mnie stać to chciałabym i 5- tę dzieci ale jeśli ktoś tak jak Ty jest przekonany że nie chce to nikt nie powinien Cię do tego zmuszać - tak jest z każdą kwestią i z czymś tak poważnym jak rodzicielstwo ty bardziej...
- Dołączył: 2010-02-26
- Miasto: Arabia Saudyjska
- Liczba postów: 2148
24 lutego 2012, 21:09
Guren napisał(a):
"Przepraszam Cie ale jak go tak kochasz to daj mu potomka,dlaczego on ma cierpiec" Idąc tym tokiem myślenia: jeśli on ją kocha to niech zrezygnuje z dziecka, dlaczego ona ma cierpieć najpierw nosząc, rodząc a potem wychowując dziecko, którego nie chce? Moim zdaniem ZAWSZE jest szansa, że tego dziecka się zapragnie: ja jestem po dwudziestce i dzisiaj nie wyobrażam sobie bycia matką ale dopuszczam do siebie myśl, że być może kiedyś nią będę (raczej nie biologiczną, ciąża mnie przeraża ale nie twierdzę, że nigdy nie zapragnę adoptować dzieciaka). Nie wiadomo - jeśli kochasz męża i on póki co akceptuje Twoją decyzję to nie ma sensu odchodzić ale tym bardziej nie ma sensu robić nic na siłę.
Tylko moze ona dala mu nadzieje na to ze bedzie dziecko,sama pisala ze myslala ze sie jej odmieni.Moim zdaniem taki zwiazek nie ma przyszlosci,jedno zawsze bedzie nieszczesliwe.
- Dołączył: 2011-05-12
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 254
24 lutego 2012, 21:10
Ja mam podobnie, ale jestem troche mlodsza, i licze,ze to sie zmieni. Mnie rowniez maz wystarcza do szczescia. Pisze sie,ze maz zazwyczaj czuje sie troche zazdrosny o dziecko, bo kobieta cala uwage poswieca dziecku a nie jemu, a ja nawet mysle,ze moge miec odwrotnie- ze to ja moge byc zazdrosna, myslec o dziecku,a zwlaszcza corce,jak o rywalce. Brzmi to strasznie, wiem, ale to wcale nie jest takie rzadkie. Chcialabym,zeby moj partner tez tylko mnie potrzebowal do szczescia-ale zdaje sobie sprawe,ze to przez moja niska samoocene chcialabym go tylko dla siebie i na razie przynajmniej nie potrafie poradzic sobie z tym, ze ktos jest dla niego rownie wazny albo wazniejszy. Moze to tez twoj problem.
- Dołączył: 2008-11-15
- Miasto: Deutschland
- Liczba postów: 3255
24 lutego 2012, 21:20
jeśli nie chcesz mieć dzieci to nie wierz mężowi, że jeśli je urodzisz i zobaczysz to pokochasz, bo z tym jest bardzo różnie, a po co macie krzywdzić "nie chciane" dziecko
24 lutego 2012, 21:23
redshadow napisał(a):
KotkaPsotka napisał(a):
ciezka sprawa. On na pewno zdania nie zmieni wiec jesli ty sie do tego nie przekonasz to nie wroze wam przyszlosci razem niestety.
a dlaczego niby to ona mialaby zmienic?? ma prawo nie chciec. a on jak ja kocha to bedzie z nia pomimo to, chyba co nie??latwiej chyba dla kogos zrezygnowac z posiadania dzieci niz na sile i pod przymusem sie zgodzic na ich urodzenie
Nikt nikogo nie zmusza do posiadania, rodzenia dzieci. Ale taka decyzja powinna być uzgodniona na początku związku. Więc jeśli facet był od samego początku uświadomiony że potomstwa się nie doczeka nie powinien naciskać.
Jeśli nie było wcześniej takiego tematu, a nagle "ona ma widzi mi się" że dzieci nie chce to jest to podstawa nawet do rozwodu kościelnego.
Ja sobie nie wyobrażam ze np mój mąż dopiero po ślubie mówi mi że nie chce dzieci wcale..no sorry..a miłość na dobre i złe to w serialach istnieje. Dlaczego jak ktoś zdradzi to zaraz jest rozwód? ze względu na skok w bok? gdzie miłość!! -wiem to akurat inny przykład ale taka prawda..
Powiedz swojemu mężowi po prostu o swoich obawach, albo wprost "nie lubię dzieciaków" i tyle. Dorosły facet powinien zrozumieć.
Ja mam 2 dzieci, nie żałuję, ale rozumiem doskonale osoby które nie chcą dzieci, mam w rodzinie dziewczynę 37 lat której starczają moje:) łobuzy, po weekendzie ma dosyć hehe:P I dobrze po co dziewczyna ma się użerać z czymś, kimś czego nie pragnie, bo ?"inni oczekują" potomstwa,.
- Dołączył: 2011-06-30
- Miasto: Mikołów
- Liczba postów: 985
24 lutego 2012, 21:28
Nie oszukiwałam go przed ślubem! Po prostu sądziłam, że z czasem mi się zmieni... A co do rozmowy - to miała już miejsce kilkakrotnie i słowa "nie lubię dzieci" tez juz padły...
24 lutego 2012, 21:48
ja nie pisałam konkretnie o Tobie z tym "widzi mi się"..tylko dałam przykład, bo są takie przypadki ze strony kobiet jak i mężczyzn.
Jeśli rozmowa nie pomaga to nie wiem co mam Ci poradzić.:( Nie łatwa sytuacja, naprawdę.