Dziękuję za gratulacje
![]()
sisilka, Wam na pewno też uda się.
Przepraszam za długi wpis.
Postanowiłam zajrzeć do moich dawnych wyników i przeanalizować moje leczenie. Najpierw był problem z rzadko pojawiającym się okresem i owłosieniem na twarzy. Miałam 15 lat, więc diagnozowano mnie jeszcze w szpitalu dziecięcym ( przyszpitalne przechodnie). Miałam robione USG zwykłe, progesteron, kortyzol, FSH, LH, prolaktynę, estradiol, testosteron, DHEA-SO4 we krwi. Większość prywatnie. Wszystkie wyniki były dobre, wszystko w normach, jajniki normalne. Lekarka zapisała mi wtedy Diane 35. Żeby nie skłamać, brałam ją może 1 - 1,5 roku. W międzyczasie miałam robione badania. Później zmieniłam lekarza (nie mogłam już leczyć się w tamtej przychodni ze względu na 17 lat). Znowu badania i wyszedł trochę wyższy testosteron i prawidłowe zwykłe USG. Znowu gadanie, że "taka moja uroda" i szukanie po rodzinie w genach. A tu klops. W rodzinie objawów brak. Znowu Diane35 przez ok. 1,5 roku z miesięczną przerwą po pół roku. Waga znacznie wzrosła - ok. 70 kg, włosy rosły mniej, ale i tak musiałam je usuwać woskiem, laserem, do tego wielki biust. Kolejne badania w normie. W miedzy czasie prywatny ginekolog i bez żadnych badań stwierdzenie "możesz brać Diane 35". Wtedy wkurzyłam się i na własną rękę odstawiłam Diane. Mając 19 lat zrobiłam na własną rękę badania hormonów i wszystko w normie. Okresy nadal nieregularne i te cholerne włosy na twarzy, ale trochę schudłam. W 2008 znowu zdecydowałam się na leczenie (u ginekolog - endokrynolog), ale już wtedy ważyłam 59 kg (dużo ćwiczeń, dieta, w międzyczasie zaburzenia odżywiania) i miałam regularne okresy. Miałam robione USG dopochwowe i napisano na nim jak wół oba jajniki o budowie policystycznej. (Super, o dzieciach zapomniałam i załamałam się). Zero innych badań, rzucona na odwal diagnoza i tabletki anty (najpierw 3 m-ce Yasminelle, a później Yaz). Brałam je ok 2 lat, waga ok. 62kg, włosy nadal rosły. Po odstawieniu cykl regulował się przez 3 miesiące, ale później uregulował się. Jak ja lubiłam mieć okres.Kobiety najczęściej narzekają, a ja go uwielbiam. Waga 56-55 kg, ale też bardzo powoli i opornie spadały. Cały czas mam problem z owłosieniem, gł. na twarzy. Ile pieniędzy wydałam na laser, nie liczę nawet. A ile w międzyczasie nasłuchałam się pocieszań, że "czasem udaje się mieć dziecko". Na początku tego roku zaczęliśmy starać się z mężem o baby. Udało się praktycznie od razu. Odpukać. Teraz moim zmartwieniem (odnośnie pscos) jest nadmiar owłosienia, którego nie mogę usuwać laserem. Będę chciała też zrobić badania hormonów, żeby mieć pewność, że wszystko ok.
Podsumowując: zero poczucia kobiecości w okresie dojrzewania i późniejsze staranie się odbudowanie go (pomógł mi mąż), pewność siebie zjechała w zastraszającym tempie poniżej zera, niepewność czy mam pcos, czy nie mam... wredne g****, ale da się z tym żyć. Im ktoś jest starszy, tym łatwiej. Taka oto jest moja historia z jajnikami w tle. Pozdrawiam Was cieplutko.