Temat: Samotne mamy, jak sobie radzicie?

Czy są na tym forum samotne mamy, które mogłyby podzielić się tym, w jaki sposób na co dzień sobie radzą, czy mają wsparcie w bliskich, jak łączą pracę z samotną opieką nad dzieckiem? 

Nie wiem, czy nie będę musiała do tego grona dołączyć. Strasznie się boję samotnej opieki nad córką, tego, że ogólnie w życiu sobie nie poradzę sama (np sprawy związane z samochodem). Nie mam tu gdzie mieszkam żadnej rodziny, nikogo bliskiego, moi rodzice mieszkają 300 km dalej, zresztą i tak mamy słaby kontakt. Nie będę miała gdzie mieszkać, trzeba by wynająć mieszkanie, a to comiesięczny spory koszt. Nie wiem, jak sobie poradzę finansowo sama (teraz mieszkamy w jego mieszkaniu). Powrót do rodziców nie wchodzi w grę, nie chcę mieszkać z dzieckiem w pokoiku u mamusi. I w zasadzie nie mam znikąd wsparcia, nawet dobrego słowa. Czuję się strasznie samotna. 

Pasek wagi

Berchen napisał(a):

BurzauJarmuza napisał(a):

Berchen napisał(a):

Milosniczka! napisał(a):

Berchen napisał(a):

SoonYouWillDie...AndThanWhat napisał(a):

Milosniczka! napisał(a):

staram_sie napisał(a):

nie jestem samotną matką ale bardzo mocno Cię wspieram.

Ile córka ma lat? Czy ten z którym teraz mieszkasz to ojciec? Jak odejdziesz od niego to nie będzie się w ogóle małą zajmował?

Być może będzie, jeśli zostanę w tym miasteczku, w którym mieszkamy. 

W praktyce cały czas, kiedy go widzę, ale to kompletnie cały czas, siedzi z nosem w telefonie. Muszę prosić o uwagę i o odklejenie się na chwilę za każdym razem, kiedy chcę mu coś powiedzieć. Już od dawna nie zwierzam mu się, nie mówię o swoich sprawach albo o przemyśleniach, bo nie widzę cienia uwagi z jego strony. 

Czyli nie mąż a bardziej współlokator. Jeśli masz spokojnego współlokatora to pomieszkaj, odłóż kasę na wynajem, odłóż kasę na tanie auto. 3 lata to przedszkole a ty do pracy. I dasz radę, bo emocjonalnie już jesteś samotną matką więc w zasadzie niewiele się zmieni.

Jak cos takiego mialoby wygladac w praktyce, skoro to on zarabia? To tak, skarbie, potrzebuje na zakupy ale juz nie 300,00 tylko tak z 500 bo musze zaczac odkladac na samochod i samotne zycie. Ja nie mam jakos takiej wyobrazni i nadziei, to trwaloby. A jak on taki inteligentny ze rodzine ma w d.. ,to i zarobki przypuszczam kiepskie. 

Moja rada- szukac pracy, miejsca w przedszkolu , alimenty, pomoc od panstwa i dasz rade. Nie bedziesz musiala dbac- gotowac i sprzatac po duzym chlopcu, bo zakladam ze on na to nie ma czasu.

Od pomocy z samochodem sa warsztaty, fachowcy, tankowac sie naucz. Wiecej sama nie musisz.

Ja pracuję, on też. Zarabia ponad 2 razy tyle co ja. Jest na wysokim stanowisku. Ja się staram o zmianę pracy na lepiej płatną i bliżej domu, choć nie wiem, jak uda mi się ją pogodzić z opieką nad dzieckiem, bo w grę wchodzi też praca popołudniami i nocą, przynajmniej od czasu do czasu. 

to juz zmienia sytuacje,  praca w nocy wiec nie wchodzi w gre a i popoludniu nie, jesli nie masz kogosdo pomocy. Tata powinien wiec zapewnic dziecku jakies pieniadze, plus jakies z panstwa i dasz rade.  Nie zmienialabym teraz pracy, bo to jednak dodatkowe ryzyko i stres. 

Tatuś powinien, państwo coś da? czasami może to i działa, ale w praktyce lepiej jednak liczyć się z tym, że autorka może być zdana sama na siebie. I na to się przygotować. 

autorka nie jest niedouczona bezrobotna osoba, ma prace i majac pomoc jaka ma kazda samotna matka dalaby rade. W jaki sposob mialaby sie przygotowac? Nie widze tu jakichs wielkich mozliwoscii, a zycia w zaklamaniu jak wspolnota nie biore pod uwage, bo to tylko przedluza traume i ogranicza.

Berchen, jaką pomoc ma każda samotna matka?

MajowyJaj napisał(a):

Zrob se dziecko z byle kim i żałuj. Nie żal mi was w ogóle. Głupota, niemyślenie, ot cechy samotnych matek.

Nie zawsze tak jest, ale również uważam, że ludzie często zbyt szybko i zbyt pochopnie podejmują decyzję o założeniu rodziny. To jest najważniejsza decyzja w życiu, a ludzie ledwo się poznają i już cyk i dziecko. Jakież to niesamowicie nieodpowiedzialne.

Autorko decyzję o odejściu już podjęłaś na 100%? Nie ma szans na rozmowę i naprawę tego co się u Was zepsuło? Czy już nic nie czujesz do partnera?

BurzauJarmuza napisał(a):

Berchen napisał(a):

BurzauJarmuza napisał(a):

Berchen napisał(a):

Milosniczka! napisał(a):

Berchen napisał(a):

SoonYouWillDie...AndThanWhat napisał(a):

Milosniczka! napisał(a):

staram_sie napisał(a):

nie jestem samotną matką ale bardzo mocno Cię wspieram.

Ile córka ma lat? Czy ten z którym teraz mieszkasz to ojciec? Jak odejdziesz od niego to nie będzie się w ogóle małą zajmował?

Być może będzie, jeśli zostanę w tym miasteczku, w którym mieszkamy. 

W praktyce cały czas, kiedy go widzę, ale to kompletnie cały czas, siedzi z nosem w telefonie. Muszę prosić o uwagę i o odklejenie się na chwilę za każdym razem, kiedy chcę mu coś powiedzieć. Już od dawna nie zwierzam mu się, nie mówię o swoich sprawach albo o przemyśleniach, bo nie widzę cienia uwagi z jego strony. 

Czyli nie mąż a bardziej współlokator. Jeśli masz spokojnego współlokatora to pomieszkaj, odłóż kasę na wynajem, odłóż kasę na tanie auto. 3 lata to przedszkole a ty do pracy. I dasz radę, bo emocjonalnie już jesteś samotną matką więc w zasadzie niewiele się zmieni.

Jak cos takiego mialoby wygladac w praktyce, skoro to on zarabia? To tak, skarbie, potrzebuje na zakupy ale juz nie 300,00 tylko tak z 500 bo musze zaczac odkladac na samochod i samotne zycie. Ja nie mam jakos takiej wyobrazni i nadziei, to trwaloby. A jak on taki inteligentny ze rodzine ma w d.. ,to i zarobki przypuszczam kiepskie. 

Moja rada- szukac pracy, miejsca w przedszkolu , alimenty, pomoc od panstwa i dasz rade. Nie bedziesz musiala dbac- gotowac i sprzatac po duzym chlopcu, bo zakladam ze on na to nie ma czasu.

Od pomocy z samochodem sa warsztaty, fachowcy, tankowac sie naucz. Wiecej sama nie musisz.

Ja pracuję, on też. Zarabia ponad 2 razy tyle co ja. Jest na wysokim stanowisku. Ja się staram o zmianę pracy na lepiej płatną i bliżej domu, choć nie wiem, jak uda mi się ją pogodzić z opieką nad dzieckiem, bo w grę wchodzi też praca popołudniami i nocą, przynajmniej od czasu do czasu. 

to juz zmienia sytuacje,  praca w nocy wiec nie wchodzi w gre a i popoludniu nie, jesli nie masz kogosdo pomocy. Tata powinien wiec zapewnic dziecku jakies pieniadze, plus jakies z panstwa i dasz rade.  Nie zmienialabym teraz pracy, bo to jednak dodatkowe ryzyko i stres. 

Tatuś powinien, państwo coś da? czasami może to i działa, ale w praktyce lepiej jednak liczyć się z tym, że autorka może być zdana sama na siebie. I na to się przygotować. 

autorka nie jest niedouczona bezrobotna osoba, ma prace i majac pomoc jaka ma kazda samotna matka dalaby rade. W jaki sposob mialaby sie przygotowac? Nie widze tu jakichs wielkich mozliwoscii, a zycia w zaklamaniu jak wspolnota nie biore pod uwage, bo to tylko przedluza traume i ogranicza.

Berchen, jaką pomoc ma każda samotna matka?

W zasadzie nawet nie to jest najwazniejsze, bo jakas baze autorka ma i zakladam ze ojciec dziecka jakies koszty tez poniesie. Duzo mowi sie o pomocy jaka ostatnio weszla w zycie  800,00 zl i jakies rodzinne, to tez dodatkowo jest do wyplaty. 

Nie odpowiedzialas jak mialaby sie przygotowac? Bo ja tu nie mam pomyslu.

Berchen napisał(a):

BurzauJarmuza napisał(a):

Berchen napisał(a):

BurzauJarmuza napisał(a):

Berchen napisał(a):

Milosniczka! napisał(a):

Berchen napisał(a):

SoonYouWillDie...AndThanWhat napisał(a):

Milosniczka! napisał(a):

staram_sie napisał(a):

nie jestem samotną matką ale bardzo mocno Cię wspieram.

Ile córka ma lat? Czy ten z którym teraz mieszkasz to ojciec? Jak odejdziesz od niego to nie będzie się w ogóle małą zajmował?

Być może będzie, jeśli zostanę w tym miasteczku, w którym mieszkamy. 

W praktyce cały czas, kiedy go widzę, ale to kompletnie cały czas, siedzi z nosem w telefonie. Muszę prosić o uwagę i o odklejenie się na chwilę za każdym razem, kiedy chcę mu coś powiedzieć. Już od dawna nie zwierzam mu się, nie mówię o swoich sprawach albo o przemyśleniach, bo nie widzę cienia uwagi z jego strony. 

Czyli nie mąż a bardziej współlokator. Jeśli masz spokojnego współlokatora to pomieszkaj, odłóż kasę na wynajem, odłóż kasę na tanie auto. 3 lata to przedszkole a ty do pracy. I dasz radę, bo emocjonalnie już jesteś samotną matką więc w zasadzie niewiele się zmieni.

Jak cos takiego mialoby wygladac w praktyce, skoro to on zarabia? To tak, skarbie, potrzebuje na zakupy ale juz nie 300,00 tylko tak z 500 bo musze zaczac odkladac na samochod i samotne zycie. Ja nie mam jakos takiej wyobrazni i nadziei, to trwaloby. A jak on taki inteligentny ze rodzine ma w d.. ,to i zarobki przypuszczam kiepskie. 

Moja rada- szukac pracy, miejsca w przedszkolu , alimenty, pomoc od panstwa i dasz rade. Nie bedziesz musiala dbac- gotowac i sprzatac po duzym chlopcu, bo zakladam ze on na to nie ma czasu.

Od pomocy z samochodem sa warsztaty, fachowcy, tankowac sie naucz. Wiecej sama nie musisz.

Ja pracuję, on też. Zarabia ponad 2 razy tyle co ja. Jest na wysokim stanowisku. Ja się staram o zmianę pracy na lepiej płatną i bliżej domu, choć nie wiem, jak uda mi się ją pogodzić z opieką nad dzieckiem, bo w grę wchodzi też praca popołudniami i nocą, przynajmniej od czasu do czasu. 

to juz zmienia sytuacje,  praca w nocy wiec nie wchodzi w gre a i popoludniu nie, jesli nie masz kogosdo pomocy. Tata powinien wiec zapewnic dziecku jakies pieniadze, plus jakies z panstwa i dasz rade.  Nie zmienialabym teraz pracy, bo to jednak dodatkowe ryzyko i stres. 

Tatuś powinien, państwo coś da? czasami może to i działa, ale w praktyce lepiej jednak liczyć się z tym, że autorka może być zdana sama na siebie. I na to się przygotować. 

autorka nie jest niedouczona bezrobotna osoba, ma prace i majac pomoc jaka ma kazda samotna matka dalaby rade. W jaki sposob mialaby sie przygotowac? Nie widze tu jakichs wielkich mozliwoscii, a zycia w zaklamaniu jak wspolnota nie biore pod uwage, bo to tylko przedluza traume i ogranicza.

Berchen, jaką pomoc ma każda samotna matka?

W zasadzie nawet nie to jest najwazniejsze, bo jakas baze autorka ma i zakladam ze ojciec dziecka jakies koszty tez poniesie. Duzo mowi sie o pomocy jaka ostatnio weszla w zycie  800,00 zl i jakies rodzinne, to tez dodatkowo jest do wyplaty. 

Nie odpowiedzialas jak mialaby sie przygotowac? Bo ja tu nie mam pomyslu.

finansowo i logistycznie, na tyle, ile się da. Czyli najpierw spróbować znaleźć pracę i taką formę opieki (przedszkole, ktoś do pomocy), żeby dało się jedno z drugim pogodzić. A nie wyprowadzać się na hurra, nie wiedząc, czy sobie poradzi, gdy mąż uzna, ze bez zasadzonych alimentów grosza nie zapłaci, a państwo jednak nie da.

BurzauJarmuza napisał(a):

Berchen napisał(a):

BurzauJarmuza napisał(a):

Berchen napisał(a):

BurzauJarmuza napisał(a):

Berchen napisał(a):

Milosniczka! napisał(a):

Berchen napisał(a):

SoonYouWillDie...AndThanWhat napisał(a):

Milosniczka! napisał(a):

staram_sie napisał(a):

nie jestem samotną matką ale bardzo mocno Cię wspieram.

Ile córka ma lat? Czy ten z którym teraz mieszkasz to ojciec? Jak odejdziesz od niego to nie będzie się w ogóle małą zajmował?

Być może będzie, jeśli zostanę w tym miasteczku, w którym mieszkamy. 

W praktyce cały czas, kiedy go widzę, ale to kompletnie cały czas, siedzi z nosem w telefonie. Muszę prosić o uwagę i o odklejenie się na chwilę za każdym razem, kiedy chcę mu coś powiedzieć. Już od dawna nie zwierzam mu się, nie mówię o swoich sprawach albo o przemyśleniach, bo nie widzę cienia uwagi z jego strony. 

Czyli nie mąż a bardziej współlokator. Jeśli masz spokojnego współlokatora to pomieszkaj, odłóż kasę na wynajem, odłóż kasę na tanie auto. 3 lata to przedszkole a ty do pracy. I dasz radę, bo emocjonalnie już jesteś samotną matką więc w zasadzie niewiele się zmieni.

Jak cos takiego mialoby wygladac w praktyce, skoro to on zarabia? To tak, skarbie, potrzebuje na zakupy ale juz nie 300,00 tylko tak z 500 bo musze zaczac odkladac na samochod i samotne zycie. Ja nie mam jakos takiej wyobrazni i nadziei, to trwaloby. A jak on taki inteligentny ze rodzine ma w d.. ,to i zarobki przypuszczam kiepskie. 

Moja rada- szukac pracy, miejsca w przedszkolu , alimenty, pomoc od panstwa i dasz rade. Nie bedziesz musiala dbac- gotowac i sprzatac po duzym chlopcu, bo zakladam ze on na to nie ma czasu.

Od pomocy z samochodem sa warsztaty, fachowcy, tankowac sie naucz. Wiecej sama nie musisz.

Ja pracuję, on też. Zarabia ponad 2 razy tyle co ja. Jest na wysokim stanowisku. Ja się staram o zmianę pracy na lepiej płatną i bliżej domu, choć nie wiem, jak uda mi się ją pogodzić z opieką nad dzieckiem, bo w grę wchodzi też praca popołudniami i nocą, przynajmniej od czasu do czasu. 

to juz zmienia sytuacje,  praca w nocy wiec nie wchodzi w gre a i popoludniu nie, jesli nie masz kogosdo pomocy. Tata powinien wiec zapewnic dziecku jakies pieniadze, plus jakies z panstwa i dasz rade.  Nie zmienialabym teraz pracy, bo to jednak dodatkowe ryzyko i stres. 

Tatuś powinien, państwo coś da? czasami może to i działa, ale w praktyce lepiej jednak liczyć się z tym, że autorka może być zdana sama na siebie. I na to się przygotować. 

autorka nie jest niedouczona bezrobotna osoba, ma prace i majac pomoc jaka ma kazda samotna matka dalaby rade. W jaki sposob mialaby sie przygotowac? Nie widze tu jakichs wielkich mozliwoscii, a zycia w zaklamaniu jak wspolnota nie biore pod uwage, bo to tylko przedluza traume i ogranicza.

Berchen, jaką pomoc ma każda samotna matka?

W zasadzie nawet nie to jest najwazniejsze, bo jakas baze autorka ma i zakladam ze ojciec dziecka jakies koszty tez poniesie. Duzo mowi sie o pomocy jaka ostatnio weszla w zycie  800,00 zl i jakies rodzinne, to tez dodatkowo jest do wyplaty. 

Nie odpowiedzialas jak mialaby sie przygotowac? Bo ja tu nie mam pomyslu.

finansowo i logistycznie, na tyle, ile się da. Czyli najpierw spróbować znaleźć pracę i taką formę opieki (przedszkole, ktoś do pomocy), żeby dało się jedno z drugim pogodzić. A nie wyprowadzać się na hurra, nie wiedząc, czy sobie poradzi, gdy mąż uzna, ze bez zasadzonych alimentów grosza nie zapłaci, a państwo jednak nie da.

ale ona ma prace, jasne ze nie musi sie na hurra wyprowadzac, mozna zyc w separacji pod jednym dachem i przechodzic piekielko. To juz autorka musi eiedziec czego chce. 

Mozna jeszcze sprobowac obudzic chlopa z tego jego marazmu i jemu zaproponowac znalezienie rozwiazania tej sytuacji, doprowadzic do konkretnej rozmowy. Nie wiem czy jeszcze autorce na tym zalezy.

BurzauJarmuza napisał(a):

Berchen napisał(a):

BurzauJarmuza napisał(a):

Berchen napisał(a):

BurzauJarmuza napisał(a):

Berchen napisał(a):

Milosniczka! napisał(a):

Berchen napisał(a):

SoonYouWillDie...AndThanWhat napisał(a):

Milosniczka! napisał(a):

staram_sie napisał(a):

nie jestem samotną matką ale bardzo mocno Cię wspieram.

Ile córka ma lat? Czy ten z którym teraz mieszkasz to ojciec? Jak odejdziesz od niego to nie będzie się w ogóle małą zajmował?

Być może będzie, jeśli zostanę w tym miasteczku, w którym mieszkamy. 

W praktyce cały czas, kiedy go widzę, ale to kompletnie cały czas, siedzi z nosem w telefonie. Muszę prosić o uwagę i o odklejenie się na chwilę za każdym razem, kiedy chcę mu coś powiedzieć. Już od dawna nie zwierzam mu się, nie mówię o swoich sprawach albo o przemyśleniach, bo nie widzę cienia uwagi z jego strony. 

Czyli nie mąż a bardziej współlokator. Jeśli masz spokojnego współlokatora to pomieszkaj, odłóż kasę na wynajem, odłóż kasę na tanie auto. 3 lata to przedszkole a ty do pracy. I dasz radę, bo emocjonalnie już jesteś samotną matką więc w zasadzie niewiele się zmieni.

Jak cos takiego mialoby wygladac w praktyce, skoro to on zarabia? To tak, skarbie, potrzebuje na zakupy ale juz nie 300,00 tylko tak z 500 bo musze zaczac odkladac na samochod i samotne zycie. Ja nie mam jakos takiej wyobrazni i nadziei, to trwaloby. A jak on taki inteligentny ze rodzine ma w d.. ,to i zarobki przypuszczam kiepskie. 

Moja rada- szukac pracy, miejsca w przedszkolu , alimenty, pomoc od panstwa i dasz rade. Nie bedziesz musiala dbac- gotowac i sprzatac po duzym chlopcu, bo zakladam ze on na to nie ma czasu.

Od pomocy z samochodem sa warsztaty, fachowcy, tankowac sie naucz. Wiecej sama nie musisz.

Ja pracuję, on też. Zarabia ponad 2 razy tyle co ja. Jest na wysokim stanowisku. Ja się staram o zmianę pracy na lepiej płatną i bliżej domu, choć nie wiem, jak uda mi się ją pogodzić z opieką nad dzieckiem, bo w grę wchodzi też praca popołudniami i nocą, przynajmniej od czasu do czasu. 

to juz zmienia sytuacje,  praca w nocy wiec nie wchodzi w gre a i popoludniu nie, jesli nie masz kogosdo pomocy. Tata powinien wiec zapewnic dziecku jakies pieniadze, plus jakies z panstwa i dasz rade.  Nie zmienialabym teraz pracy, bo to jednak dodatkowe ryzyko i stres. 

Tatuś powinien, państwo coś da? czasami może to i działa, ale w praktyce lepiej jednak liczyć się z tym, że autorka może być zdana sama na siebie. I na to się przygotować. 

autorka nie jest niedouczona bezrobotna osoba, ma prace i majac pomoc jaka ma kazda samotna matka dalaby rade. W jaki sposob mialaby sie przygotowac? Nie widze tu jakichs wielkich mozliwoscii, a zycia w zaklamaniu jak wspolnota nie biore pod uwage, bo to tylko przedluza traume i ogranicza.

Berchen, jaką pomoc ma każda samotna matka?

W zasadzie nawet nie to jest najwazniejsze, bo jakas baze autorka ma i zakladam ze ojciec dziecka jakies koszty tez poniesie. Duzo mowi sie o pomocy jaka ostatnio weszla w zycie  800,00 zl i jakies rodzinne, to tez dodatkowo jest do wyplaty. 

Nie odpowiedzialas jak mialaby sie przygotowac? Bo ja tu nie mam pomyslu.

finansowo i logistycznie, na tyle, ile się da. Czyli najpierw spróbować znaleźć pracę i taką formę opieki (przedszkole, ktoś do pomocy), żeby dało się jedno z drugim pogodzić. A nie wyprowadzać się na hurra, nie wiedząc, czy sobie poradzi, gdy mąż uzna, ze bez zasadzonych alimentów grosza nie zapłaci, a państwo jednak nie da.

Jak najbardziej, jeśli problemem jest że żyją jak współlokatorzy, nie ma więzi itd a nie jakieś problemy typu przemoc fizyczną czy psychiczna to też bym się przygotowała. 

Odlozyla sensowną ilość gotówki, rozejrzała się po rynku wynajmu- wyliczyła budżet (w wersji z pomocą tatusia i bez),  rozejrzała się wokół czy nie ma jakichś osób do ewentualnej pomocy (np matki w przedszkolu z którymi można się jakoś na wymiany umówić itd). Ustabilizowala sytuację zawodowa(wiadomo praca w nocy to słaba opcja jeszcze przez dobre parę lat)

Ja bym wolała się przygotować, nawet za cenę życia w pewnym zakłamaniu przez no nie wiem pół roku, rok.... W między czasie zaproponowałabym terapię, chocby po to żeby mieć czyste sumienie- nie będzie zainteresowany (pewnie nie będzie) to nie. 

I tak Berchen- bez problemu facet łyknie że ceny rosną, inflacja its zwłaszcza jak budżet jest luźny. I tak to jest kłamstwo mało honorowe itd ale mając dziecko czasem trzeba honor schować do kieszeni 

Autorko- mam wokół siebie samotne matki- i na ogół mówią że teraz mają o jedno dziecko mniej i mniej problemów. Bo jednak rozwody są z jakiegoś konkretnego powodu na ogół. A i ludzie wokol na ogół chętnie pomogą(za darmo albo za drobną opłatą w stylu sąsiadka.... Choć ja bardziej wierzę w pomoc między rodzicami). Powiedziałabym tak- głównym problemem są pieniądze, jeśli one są to jest ok.


Pasek wagi

AnabelLee napisał(a):

MajowyJaj napisał(a):

Zrob se dziecko z byle kim i żałuj. Nie żal mi was w ogóle. Głupota, niemyślenie, ot cechy samotnych matek.

Ja prdl Keyma ogarnij się, wredna jędzo

Sama prawda

MajowyJaj napisał(a):

Zrob se dziecko z byle kim i żałuj. Nie żal mi was w ogóle. Głupota, niemyślenie, ot cechy samotnych matek.

może zamilknij pustaku w temacie, o którym nie masz w ogóle pojęcia 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.