Temat: Pomoc rodzicowi

Hej hej. 

Mój ojciec jest przed 60, nie mam z nim kontaktu około 3 lata, odkąd mama się z nim rozwiodła, a ja ją do tego pchnęłam. 

Nie powiem że były z nim tylko złe momenty, bo jak nie pił bywało naprawdę fajnie! Ale moje życie to była huśtawka - tata w ciągu alkoholowym, leżący gdzieś w rowie i tata normalny, kochany. Na początku te ciągi to był tydzień, potem dwa, potem miesiąc a na koniec to już był jeden wielki ciąg. Po wyprowadzce mamy z domu odcięliśmy się całkiem - kto by chciał jeździć do ojca który leży ciągle pijany (bez większych szczegółów, ale w swoich odchodach, w domu syf i brud). Jeszcze jak rodzice byli razem to wysyłaliśmy tatę na leczenie, był ze dwa razy, parę razy miał też wszywkę i jednego razu to mało na zawał nie zeszłam jak miesiąc po jej wszyciu zaczął pić, myślałam że umrze. 

No i to takie 10% co Wam napisałam, teraz mój ojciec jest chory. Gdzieś się przewrócił, wyszły jakieś guzy w głowie i jest w takim stanie że trzeba mu zmieniać pampersy. Jego rodzina tj. matka i siostry oczekują że się nim zajmę, a ja nie chcę! Nie chcę przez kolejne 20 lat zmieniać mu pampersów i o niego dbać! Wszystko co osiągnęłam mam dzięki swojej determinacji. Alkohol piję od święta. Mam mały, ale piękny domek, wspaniałego narzeczonego i mimo tego, że pracuję dość sporo moje życie jest fajne. Jak tylko skończyłam liceum poszłam do pracy i na studia, które w 100% opłaciłam sobie sama. Będąc w szkole średniej również pracowałam żeby mieć na swoje potrzeby. Tak samo prawo jazdy, samochód i budowa domu. W starcie nie pomógł mi nikt. Mimo to mam wyrzuty sumienia, bo to ojciec, bywały fajne momenty ale tak naprawdę moje życie przez to było piekłem. Oni mi wjeżdżają na psychikę. Od ostatniego razu nie odbieram od nich telefonów. Ojcem od trzech lat się nie interesuję w ogóle, chociaż siedzi mi w głowie i dzień ojca przepłakałam nad jego zdjęciami... Ostatni telefon to był lament, że on taki dobry chłopak, że odpowiem za to przed bogiem, że rodzicami mimo wszystko powinno się zająć bo oni mną się zajmowali.

ehh.... nie wiem czego oczekuję. Nie wiem co mam robić. Wyrzucić go z pamięci na 100% czy jakoś się zaangażować i mu pomóc. Szczerze to nawet jeśli chodzi o opłacanie jakiegoś ośrodka nie chciałabym tego robić. Naprawdę dużo pracuję od zawsze żeby mieć to co mam i mi nikt nie pomógł... Mam kredyt, swoje wydatki a i zachcianki których za dzieciaka spełniać nie mogłam. Nie chcę z tego rezygnować na rzecz ojca który zgotował nam piekło. Mimo tego mam wyrzuty sumienia. Tęsknię za tymi czasami gdzie był trzeźwy. Zazdroszczę taty mojemu narzeczonemu. 
Jak Wy to widzicie? 

LinuxS napisał(a):

LessLessLess napisał(a):

LinuxS napisał(a):

LessLessLess napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Epestka napisał(a):

Chcesz żebyśmy uspokoiły Twoje sumienie. Ale to Twoje sumienie! Twoje życie i Twój tata.

Miałam fantastycznego tatę. Pomagałam mamie opiekować się nim kiedy zachorował. Nie dlatego, że tak wypada, czy że on kiedyś się mną zajmował. Robiłam to, bo go kochałam. Bardzo mi go brakuje.

Zastanów się czy kiedyś,  jak już będzie za późno, nie będziesz żałowała, że czegoś nie zrobiłaś 

Ale w ramach wyrzutow sumienia (bo byc moze idealizuje ten odsetek czasu jak ?byl dobrym tata?- serio? To jest dobry tato?) i bo byc moze jest osoba wrazliwa na cudza niedole, ma zrezygnowac z zycia i planow, zeby zmieniac pieluchy? Serio? To jest dobra rada? I jeszcze tekst, ze moze zalowac. 

Czy ktoś każe autorce zrezygnować z życia? Czasem jest tak, że ludzie, których kochamy, chorują, popełniają błędy, etc. Nie zawsze wszystko to, co "wypracowaliśmy" zostaje dla nas. Bywa i tak, że część tego musimy (chcemy?) spożytkować niezgodnie z naszymi marzeniami. 

Moze nie trzeba "zmieniać pieluch", ale dołożyć się do opiekuna/ki? 

To w nawiazaniu do Epestka. I tak, ja to odebralam jako nakaz/sianie niepewnosci, ze moze podejmuje zla decyzje.

I tak, nie wszystko w zyciu uklada sie fantastycznie, nie wszyscy rodzice (raczej zaden) nie jest rodzicem z podrecznika dla rodzicow, duzo mozna zrozumiec, ale tu autorka ma dylemat moralny i zrozumialam, ze chce sie podzielic przemysleniami i szuka wsparcia. Co otrzymala? Rady od osob, ktore powinny przerobic terapie dda i zapewnienia, ze powinna, bo bedzie zalowac.

Zeby bylo jasne. Dbanie o rodzicow, pomaganie, nawet jakies tam poswiecenie wlasnego komfortu, zeby im zapewnic komfort jest zrozumiale. Ja stosuje na codzien bez rad Vitalii. Tak jest w wielu rodzinach i to jest zupelnie naturalne.

Tu jednak mamy inna sytuacje. Facet cale zycie chrzanil wszystko, rowniez zycie rodziny, nie tylko nie ulatwi, a wrecz wiele utrudnil. Nie rozumiem dlaczego autorka (dobrze, ze opisala do czego doszla ?pomimo? ) ma poswiecic czas (opieka nad osoba lezaca plus praca/rodzina, ciezko nawet jesli rodzic byl kochany) lub przelewanie co miesiac okreslonej kwoty (uszczuplanie budzetu, na ktore to dochody ciezko pracuje). Myslisz, ze pare zl na pampersy wystarczy i zaspokoi oczekiwania? Oiekunka kosztuje majatek, nawet czesc tej kwoty to majatek. W imie czego?

Ja osobiście nie rozumiem, dlaczego nie rozumiesz. A terapię mam za sobą :). 

Alkoholizm to choroba, a alkoholik to człowiek. Nie zawsze pomoc dostaje się "za coś". I dobrze. 

Nie rozumiem, dlaczego dawane sa rady, ze cos powinna. Nie, nic nie powinna. Moze chciec, jesli tak zdecuduje, ale z jej postu wynika, ze nie chce i nie widzi powodow. Tak, tlumaczmy wszystko chorobami. To ze cos zostalo wpisane w rejestr nie oznacza, ze majac swistek juz nic nie musimy. Jesli ?byl chory? to powinien sie leczyc, a nie rujnowac zycie rodzinie. Sobie tez zrujnowal, doprowadzajac sie do stanu, gdzie trzeba mu zmieniac pieluchy. Na wlasne zyczenie.

Pomoc powinna byc madra. Tu nie chodzi o podsumowania kto ile od kogo dostal. Tu mamy sytuacje, gdzie dziewczyna miala skopane dziecinstwo i lata nastoletnie, wyszla na ludzi, a teraz niektore wzbudzaja w niej poczucie winy (nie musza, juz ma dylematy moralne) i twierdza, ze pomoc ojcu sie nalezy. No ja uwazam, ze biorac pod uwage sytuacje i przeszlosc, ma prawo do wlasnego zycia, nieobciazonego czyimis bledami. 

Wiesz Linux, najlatwiej jest powiedziec komus, co powinien byl robic (w chorobie, ktorej Ty najwyrazniej nie uznajesz) a czego nie...albo, zeby jej zapobiec. A zycie nigdy nie jest czarno-biale. Ale nikt oprocz niej nie wie, jak to zycie wygladalo. 

cancri napisał(a):

LinuxS napisał(a):

LessLessLess napisał(a):

LinuxS napisał(a):

LessLessLess napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Epestka napisał(a):

Chcesz żebyśmy uspokoiły Twoje sumienie. Ale to Twoje sumienie! Twoje życie i Twój tata.

Miałam fantastycznego tatę. Pomagałam mamie opiekować się nim kiedy zachorował. Nie dlatego, że tak wypada, czy że on kiedyś się mną zajmował. Robiłam to, bo go kochałam. Bardzo mi go brakuje.

Zastanów się czy kiedyś,  jak już będzie za późno, nie będziesz żałowała, że czegoś nie zrobiłaś 

Ale w ramach wyrzutow sumienia (bo byc moze idealizuje ten odsetek czasu jak ?byl dobrym tata?- serio? To jest dobry tato?) i bo byc moze jest osoba wrazliwa na cudza niedole, ma zrezygnowac z zycia i planow, zeby zmieniac pieluchy? Serio? To jest dobra rada? I jeszcze tekst, ze moze zalowac. 

Czy ktoś każe autorce zrezygnować z życia? Czasem jest tak, że ludzie, których kochamy, chorują, popełniają błędy, etc. Nie zawsze wszystko to, co "wypracowaliśmy" zostaje dla nas. Bywa i tak, że część tego musimy (chcemy?) spożytkować niezgodnie z naszymi marzeniami. 

Moze nie trzeba "zmieniać pieluch", ale dołożyć się do opiekuna/ki? 

To w nawiazaniu do Epestka. I tak, ja to odebralam jako nakaz/sianie niepewnosci, ze moze podejmuje zla decyzje.

I tak, nie wszystko w zyciu uklada sie fantastycznie, nie wszyscy rodzice (raczej zaden) nie jest rodzicem z podrecznika dla rodzicow, duzo mozna zrozumiec, ale tu autorka ma dylemat moralny i zrozumialam, ze chce sie podzielic przemysleniami i szuka wsparcia. Co otrzymala? Rady od osob, ktore powinny przerobic terapie dda i zapewnienia, ze powinna, bo bedzie zalowac.

Zeby bylo jasne. Dbanie o rodzicow, pomaganie, nawet jakies tam poswiecenie wlasnego komfortu, zeby im zapewnic komfort jest zrozumiale. Ja stosuje na codzien bez rad Vitalii. Tak jest w wielu rodzinach i to jest zupelnie naturalne.

Tu jednak mamy inna sytuacje. Facet cale zycie chrzanil wszystko, rowniez zycie rodziny, nie tylko nie ulatwi, a wrecz wiele utrudnil. Nie rozumiem dlaczego autorka (dobrze, ze opisala do czego doszla ?pomimo? ) ma poswiecic czas (opieka nad osoba lezaca plus praca/rodzina, ciezko nawet jesli rodzic byl kochany) lub przelewanie co miesiac okreslonej kwoty (uszczuplanie budzetu, na ktore to dochody ciezko pracuje). Myslisz, ze pare zl na pampersy wystarczy i zaspokoi oczekiwania? Oiekunka kosztuje majatek, nawet czesc tej kwoty to majatek. W imie czego?

Ja osobiście nie rozumiem, dlaczego nie rozumiesz. A terapię mam za sobą :). 

Alkoholizm to choroba, a alkoholik to człowiek. Nie zawsze pomoc dostaje się "za coś". I dobrze. 

Nie rozumiem, dlaczego dawane sa rady, ze cos powinna. Nie, nic nie powinna. Moze chciec, jesli tak zdecuduje, ale z jej postu wynika, ze nie chce i nie widzi powodow. Tak, tlumaczmy wszystko chorobami. To ze cos zostalo wpisane w rejestr nie oznacza, ze majac swistek juz nic nie musimy. Jesli ?byl chory? to powinien sie leczyc, a nie rujnowac zycie rodzinie. Sobie tez zrujnowal, doprowadzajac sie do stanu, gdzie trzeba mu zmieniac pieluchy. Na wlasne zyczenie.

Pomoc powinna byc madra. Tu nie chodzi o podsumowania kto ile od kogo dostal. Tu mamy sytuacje, gdzie dziewczyna miala skopane dziecinstwo i lata nastoletnie, wyszla na ludzi, a teraz niektore wzbudzaja w niej poczucie winy (nie musza, juz ma dylematy moralne) i twierdza, ze pomoc ojcu sie nalezy. No ja uwazam, ze biorac pod uwage sytuacje i przeszlosc, ma prawo do wlasnego zycia, nieobciazonego czyimis bledami. 

Wiesz Linux, najlatwiej jest powiedziec komus, co powinien byl robic (w chorobie, ktorej Ty najwyrazniej nie uznajesz) a czego nie...albo, zeby jej zapobiec. A zycie nigdy nie jest czarno-biale. Ale nikt oprocz niej nie wie, jak to zycie wygladalo. 

Bazuje na tym co autorka opowiedziala i fakcie, ze wydaje sie miec dylemat, ale nie chce udzielac pomocy. 
Nie, nie ze nie uznaje choroby. Nie toleruje jednak uzywania tego jako wymowki, zeby schrzanic zycie wszystkim dookola. Jestes chora? Robisz wszystko, aby wyzdrowiec. Upadasz, podnosisz sie i dalej walczysz. I znowu i az do skutku. Dla siebie i bliskich. Tak z kazda choroba, zawsze jest ciezko i inaczej niz bez choroby i to przyjmuje, rozumiem i taka osobe wspieram. W tym watku widze postawe “biedaczek”, niewazne, ze pil, zrujnowal zycie, no ojciec wiec sie nalezy i bohaterskie postawy “ja pomoglam”. Nie jestem
 psychologiem, ale nasuwa mi sie mysl o terapiach dda i dla wspoluzaleznionych. 
Ja wiem, ze zycie nie jest czarnobiale. Nie znamy sie Cancri, wiec to nie zawody, kto ma jakie doswiadczenia. Ale czysto statystycznie - jestem od Ciebie z 2 dekady starsza, wiec nie startuje z pozycji licealistki, ktora niewiele wie o zyciu. 

cancri napisał(a):

Szczerze? Kogo obchodzi co osiagnelas i dzieki komu? Polowa tego wpisu jest o tym, jaka z Ciebie Zosia Samosia. Co to ma do pomocy ojcu? Ojciec, to ojciec, czy jest milionerem, czy czlowiekiem z choroba alkoholowa. 

Odrzucanie pomocy ojcu, "bo do wszystkiego musialam dojsc sama", jest jak argument nastolatki, ktora nie zna zycia. To taki slaby argument jak dla mnie.

To Twoj ojciec i Twoje sumienie. To Ty wiesz ile przeszlas i na ile cierpienie, na ktore ojciec Cie narazil, to wynik choroby a na ile jego charakteru. Ty wiesz jakim w glebi duszy jest czlowiekiem i czego zaluje a czego nie. Przede wszystkim tym powinnas sie kierowac, a nie tym, ile musialas w zyciu osiagnac sama i tym, ze ktos Ci kaze zajac sie ojcem. Tak jak Karolka napisala, to tak samo brat Twoich ciotek, wstyd, ze zrzucaja to tylko na Ciebie. 

Hola hola, ojciec alkoholik to nie ojciec, jeżeli taki czlowiek ma rodzinę to jego zasranym obowiązkiem jest o ta rodzinę dbać, a nie ja krzywdzić i jeszcze tłumaczyć się, że to choroba 

alkoholizm jest podstawą do pozbawienia władzy rodzicielskiej, zakazania kontaktów z dziećmi i nie ma tłumaczenia, że to choroba 

pedofilia to też choroba, że tak przypomnę , gdyby miała ojca pedofila, który by ją wykorzystał też byś napisała, że to jednak ojciec 

takie bzdety jak ty to piszą tylko współuzależnieni 

Teksty żywcem ściągnięte od bitych kobiet, no przecież to dobry chłop, to mój mąż , jak nie bije to dobry jest 

no i ci z tego że alkoholik przecież to nie jego wina , to choroba , przecież to ojciec 

21 wiek i takie bzdety 

jak ci alkoholik zabije dziecko na pasach też powiedz, że to dobry człowiek, ale chory , nie jego wina 

cancri napisał(a):

LinuxS napisał(a):

LessLessLess napisał(a):

LinuxS napisał(a):

LessLessLess napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Epestka napisał(a):

Chcesz żebyśmy uspokoiły Twoje sumienie. Ale to Twoje sumienie! Twoje życie i Twój tata.

Miałam fantastycznego tatę. Pomagałam mamie opiekować się nim kiedy zachorował. Nie dlatego, że tak wypada, czy że on kiedyś się mną zajmował. Robiłam to, bo go kochałam. Bardzo mi go brakuje.

Zastanów się czy kiedyś,  jak już będzie za późno, nie będziesz żałowała, że czegoś nie zrobiłaś 

Ale w ramach wyrzutow sumienia (bo byc moze idealizuje ten odsetek czasu jak ?byl dobrym tata?- serio? To jest dobry tato?) i bo byc moze jest osoba wrazliwa na cudza niedole, ma zrezygnowac z zycia i planow, zeby zmieniac pieluchy? Serio? To jest dobra rada? I jeszcze tekst, ze moze zalowac. 

Czy ktoś każe autorce zrezygnować z życia? Czasem jest tak, że ludzie, których kochamy, chorują, popełniają błędy, etc. Nie zawsze wszystko to, co "wypracowaliśmy" zostaje dla nas. Bywa i tak, że część tego musimy (chcemy?) spożytkować niezgodnie z naszymi marzeniami. 

Moze nie trzeba "zmieniać pieluch", ale dołożyć się do opiekuna/ki? 

To w nawiazaniu do Epestka. I tak, ja to odebralam jako nakaz/sianie niepewnosci, ze moze podejmuje zla decyzje.

I tak, nie wszystko w zyciu uklada sie fantastycznie, nie wszyscy rodzice (raczej zaden) nie jest rodzicem z podrecznika dla rodzicow, duzo mozna zrozumiec, ale tu autorka ma dylemat moralny i zrozumialam, ze chce sie podzielic przemysleniami i szuka wsparcia. Co otrzymala? Rady od osob, ktore powinny przerobic terapie dda i zapewnienia, ze powinna, bo bedzie zalowac.

Zeby bylo jasne. Dbanie o rodzicow, pomaganie, nawet jakies tam poswiecenie wlasnego komfortu, zeby im zapewnic komfort jest zrozumiale. Ja stosuje na codzien bez rad Vitalii. Tak jest w wielu rodzinach i to jest zupelnie naturalne.

Tu jednak mamy inna sytuacje. Facet cale zycie chrzanil wszystko, rowniez zycie rodziny, nie tylko nie ulatwi, a wrecz wiele utrudnil. Nie rozumiem dlaczego autorka (dobrze, ze opisala do czego doszla ?pomimo? ) ma poswiecic czas (opieka nad osoba lezaca plus praca/rodzina, ciezko nawet jesli rodzic byl kochany) lub przelewanie co miesiac okreslonej kwoty (uszczuplanie budzetu, na ktore to dochody ciezko pracuje). Myslisz, ze pare zl na pampersy wystarczy i zaspokoi oczekiwania? Oiekunka kosztuje majatek, nawet czesc tej kwoty to majatek. W imie czego?

Ja osobiście nie rozumiem, dlaczego nie rozumiesz. A terapię mam za sobą :). 

Alkoholizm to choroba, a alkoholik to człowiek. Nie zawsze pomoc dostaje się "za coś". I dobrze. 

Nie rozumiem, dlaczego dawane sa rady, ze cos powinna. Nie, nic nie powinna. Moze chciec, jesli tak zdecuduje, ale z jej postu wynika, ze nie chce i nie widzi powodow. Tak, tlumaczmy wszystko chorobami. To ze cos zostalo wpisane w rejestr nie oznacza, ze majac swistek juz nic nie musimy. Jesli ?byl chory? to powinien sie leczyc, a nie rujnowac zycie rodzinie. Sobie tez zrujnowal, doprowadzajac sie do stanu, gdzie trzeba mu zmieniac pieluchy. Na wlasne zyczenie.

Pomoc powinna byc madra. Tu nie chodzi o podsumowania kto ile od kogo dostal. Tu mamy sytuacje, gdzie dziewczyna miala skopane dziecinstwo i lata nastoletnie, wyszla na ludzi, a teraz niektore wzbudzaja w niej poczucie winy (nie musza, juz ma dylematy moralne) i twierdza, ze pomoc ojcu sie nalezy. No ja uwazam, ze biorac pod uwage sytuacje i przeszlosc, ma prawo do wlasnego zycia, nieobciazonego czyimis bledami. 

Wiesz Linux, najlatwiej jest powiedziec komus, co powinien byl robic (w chorobie, ktorej Ty najwyrazniej nie uznajesz) a czego nie...albo, zeby jej zapobiec. A zycie nigdy nie jest czarno-biale. Ale nikt oprocz niej nie wie, jak to zycie wygladalo. 

Lunux, a gdzie ja mówię, że powinna i co powinna? Dziewczyna ma dylemat, może kocha ojca? To, że Ty nie rozumiesz takiej miłości, o niczym nie świadczy. 

Pasek wagi

.nonszalancja. napisał(a):

cancri napisał(a):

Szczerze? Kogo obchodzi co osiagnelas i dzieki komu? Polowa tego wpisu jest o tym, jaka z Ciebie Zosia Samosia. Co to ma do pomocy ojcu? Ojciec, to ojciec, czy jest milionerem, czy czlowiekiem z choroba alkoholowa. 

Odrzucanie pomocy ojcu, "bo do wszystkiego musialam dojsc sama", jest jak argument nastolatki, ktora nie zna zycia. To taki slaby argument jak dla mnie.

To Twoj ojciec i Twoje sumienie. To Ty wiesz ile przeszlas i na ile cierpienie, na ktore ojciec Cie narazil, to wynik choroby a na ile jego charakteru. Ty wiesz jakim w glebi duszy jest czlowiekiem i czego zaluje a czego nie. Przede wszystkim tym powinnas sie kierowac, a nie tym, ile musialas w zyciu osiagnac sama i tym, ze ktos Ci kaze zajac sie ojcem. Tak jak Karolka napisala, to tak samo brat Twoich ciotek, wstyd, ze zrzucaja to tylko na Ciebie. 

Hola hola, ojciec alkoholik to nie ojciec, jeżeli taki czlowiek ma rodzinę to jego zasranym obowiązkiem jest o ta rodzinę dbać, a nie ja krzywdzić i jeszcze tłumaczyć się, że to choroba 

alkoholizm jest podstawą do pozbawienia władzy rodzicielskiej, zakazania kontaktów z dziećmi i nie ma tłumaczenia, że to choroba 

pedofilia to też choroba, że tak przypomnę , gdyby miała ojca pedofila, który by ją wykorzystał też byś napisała, że to jednak ojciec 

takie bzdety jak ty to piszą tylko współuzależnieni 

Teksty żywcem ściągnięte od bitych kobiet, no przecież to dobry chłop, to mój mąż , jak nie bije to dobry jest 

no i ci z tego że alkoholik przecież to nie jego wina , to choroba , przecież to ojciec 

21 wiek i takie bzdety 

jak ci alkoholik zabije dziecko na pasach też powiedz, że to dobry człowiek, ale chory , nie jego wina 

Przypomne tylko, ze to Ty pisalas na forum, ze wlasnej corce bys w przypadku molestowania nie pomogla.

I nikt nie pisal, ze skoro to alkoholik, to go wszystko tlumaczy i wszystko mu wolno, wszystko sie wybacza i trzeba sie litowac. 

LessLessLess napisał(a):

cancri napisał(a):

LinuxS napisał(a):

LessLessLess napisał(a):

LinuxS napisał(a):

LessLessLess napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Epestka napisał(a):

Chcesz żebyśmy uspokoiły Twoje sumienie. Ale to Twoje sumienie! Twoje życie i Twój tata.

Miałam fantastycznego tatę. Pomagałam mamie opiekować się nim kiedy zachorował. Nie dlatego, że tak wypada, czy że on kiedyś się mną zajmował. Robiłam to, bo go kochałam. Bardzo mi go brakuje.

Zastanów się czy kiedyś,  jak już będzie za późno, nie będziesz żałowała, że czegoś nie zrobiłaś 

Ale w ramach wyrzutow sumienia (bo byc moze idealizuje ten odsetek czasu jak ?byl dobrym tata?- serio? To jest dobry tato?) i bo byc moze jest osoba wrazliwa na cudza niedole, ma zrezygnowac z zycia i planow, zeby zmieniac pieluchy? Serio? To jest dobra rada? I jeszcze tekst, ze moze zalowac. 

Czy ktoś każe autorce zrezygnować z życia? Czasem jest tak, że ludzie, których kochamy, chorują, popełniają błędy, etc. Nie zawsze wszystko to, co "wypracowaliśmy" zostaje dla nas. Bywa i tak, że część tego musimy (chcemy?) spożytkować niezgodnie z naszymi marzeniami. 

Moze nie trzeba "zmieniać pieluch", ale dołożyć się do opiekuna/ki? 

To w nawiazaniu do Epestka. I tak, ja to odebralam jako nakaz/sianie niepewnosci, ze moze podejmuje zla decyzje.

I tak, nie wszystko w zyciu uklada sie fantastycznie, nie wszyscy rodzice (raczej zaden) nie jest rodzicem z podrecznika dla rodzicow, duzo mozna zrozumiec, ale tu autorka ma dylemat moralny i zrozumialam, ze chce sie podzielic przemysleniami i szuka wsparcia. Co otrzymala? Rady od osob, ktore powinny przerobic terapie dda i zapewnienia, ze powinna, bo bedzie zalowac.

Zeby bylo jasne. Dbanie o rodzicow, pomaganie, nawet jakies tam poswiecenie wlasnego komfortu, zeby im zapewnic komfort jest zrozumiale. Ja stosuje na codzien bez rad Vitalii. Tak jest w wielu rodzinach i to jest zupelnie naturalne.

Tu jednak mamy inna sytuacje. Facet cale zycie chrzanil wszystko, rowniez zycie rodziny, nie tylko nie ulatwi, a wrecz wiele utrudnil. Nie rozumiem dlaczego autorka (dobrze, ze opisala do czego doszla ?pomimo? ) ma poswiecic czas (opieka nad osoba lezaca plus praca/rodzina, ciezko nawet jesli rodzic byl kochany) lub przelewanie co miesiac okreslonej kwoty (uszczuplanie budzetu, na ktore to dochody ciezko pracuje). Myslisz, ze pare zl na pampersy wystarczy i zaspokoi oczekiwania? Oiekunka kosztuje majatek, nawet czesc tej kwoty to majatek. W imie czego?

Ja osobiście nie rozumiem, dlaczego nie rozumiesz. A terapię mam za sobą :). 

Alkoholizm to choroba, a alkoholik to człowiek. Nie zawsze pomoc dostaje się "za coś". I dobrze. 

Nie rozumiem, dlaczego dawane sa rady, ze cos powinna. Nie, nic nie powinna. Moze chciec, jesli tak zdecuduje, ale z jej postu wynika, ze nie chce i nie widzi powodow. Tak, tlumaczmy wszystko chorobami. To ze cos zostalo wpisane w rejestr nie oznacza, ze majac swistek juz nic nie musimy. Jesli ?byl chory? to powinien sie leczyc, a nie rujnowac zycie rodzinie. Sobie tez zrujnowal, doprowadzajac sie do stanu, gdzie trzeba mu zmieniac pieluchy. Na wlasne zyczenie.

Pomoc powinna byc madra. Tu nie chodzi o podsumowania kto ile od kogo dostal. Tu mamy sytuacje, gdzie dziewczyna miala skopane dziecinstwo i lata nastoletnie, wyszla na ludzi, a teraz niektore wzbudzaja w niej poczucie winy (nie musza, juz ma dylematy moralne) i twierdza, ze pomoc ojcu sie nalezy. No ja uwazam, ze biorac pod uwage sytuacje i przeszlosc, ma prawo do wlasnego zycia, nieobciazonego czyimis bledami. 

Wiesz Linux, najlatwiej jest powiedziec komus, co powinien byl robic (w chorobie, ktorej Ty najwyrazniej nie uznajesz) a czego nie...albo, zeby jej zapobiec. A zycie nigdy nie jest czarno-biale. Ale nikt oprocz niej nie wie, jak to zycie wygladalo. 

Lunux, a gdzie ja mówię, że powinna i co powinna? Dziewczyna ma dylemat, może kocha ojca? To, że Ty nie rozumiesz takiej miłości, o niczym nie świadczy. 

Widac kazdy z nas post autorki odebral inaczej. Ja nie wyczytalam nigdzie, ze kocha ojca. Mozna plakac nad swoim/jego losem, straconymi szansami, wyobrazeniem i tymi nielicznymi/ulotnymi chwilami kiedy bylo dobrze (napisala ze jej zycie poza tym bylo pieklem). Nie jestem przekonana, ze tak wlasnie wyglada milosc. Raczej tesknota, zal i poczucie winy, razem wymieszane. Ale nie bede sie bawic w psychologa, ktorym nie jestem, a pewnie i dla specjalisty za malo danych tutaj. 
Ja odczytalam to jako wlasnie szukanie wsparcia i niejako potwierdzenia, ze jej odczucia i dzialania sa wlasciwe. 

cancri napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

cancri napisał(a):

Szczerze? Kogo obchodzi co osiagnelas i dzieki komu? Polowa tego wpisu jest o tym, jaka z Ciebie Zosia Samosia. Co to ma do pomocy ojcu? Ojciec, to ojciec, czy jest milionerem, czy czlowiekiem z choroba alkoholowa. 

Odrzucanie pomocy ojcu, "bo do wszystkiego musialam dojsc sama", jest jak argument nastolatki, ktora nie zna zycia. To taki slaby argument jak dla mnie.

To Twoj ojciec i Twoje sumienie. To Ty wiesz ile przeszlas i na ile cierpienie, na ktore ojciec Cie narazil, to wynik choroby a na ile jego charakteru. Ty wiesz jakim w glebi duszy jest czlowiekiem i czego zaluje a czego nie. Przede wszystkim tym powinnas sie kierowac, a nie tym, ile musialas w zyciu osiagnac sama i tym, ze ktos Ci kaze zajac sie ojcem. Tak jak Karolka napisala, to tak samo brat Twoich ciotek, wstyd, ze zrzucaja to tylko na Ciebie. 

Hola hola, ojciec alkoholik to nie ojciec, jeżeli taki czlowiek ma rodzinę to jego zasranym obowiązkiem jest o ta rodzinę dbać, a nie ja krzywdzić i jeszcze tłumaczyć się, że to choroba 

alkoholizm jest podstawą do pozbawienia władzy rodzicielskiej, zakazania kontaktów z dziećmi i nie ma tłumaczenia, że to choroba 

pedofilia to też choroba, że tak przypomnę , gdyby miała ojca pedofila, który by ją wykorzystał też byś napisała, że to jednak ojciec 

takie bzdety jak ty to piszą tylko współuzależnieni 

Teksty żywcem ściągnięte od bitych kobiet, no przecież to dobry chłop, to mój mąż , jak nie bije to dobry jest 

no i ci z tego że alkoholik przecież to nie jego wina , to choroba , przecież to ojciec 

21 wiek i takie bzdety 

jak ci alkoholik zabije dziecko na pasach też powiedz, że to dobry człowiek, ale chory , nie jego wina 

Przypomne tylko, ze to Ty pisalas na forum, ze wlasnej corce bys w przypadku molestowania nie pomogla.

I nikt nie pisal, ze skoro to alkoholik, to go wszystko tlumaczy i wszystko mu wolno, wszystko sie wybacza i trzeba sie litowac. 

argumentów nie masz jak zwykle 

Wystarczy, ze Ty masz argumentow za wszystkich na forum 🫠

.nonszalancja. napisał(a):

cancri napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

cancri napisał(a):

Szczerze? Kogo obchodzi co osiagnelas i dzieki komu? Polowa tego wpisu jest o tym, jaka z Ciebie Zosia Samosia. Co to ma do pomocy ojcu? Ojciec, to ojciec, czy jest milionerem, czy czlowiekiem z choroba alkoholowa. 

Odrzucanie pomocy ojcu, "bo do wszystkiego musialam dojsc sama", jest jak argument nastolatki, ktora nie zna zycia. To taki slaby argument jak dla mnie.

To Twoj ojciec i Twoje sumienie. To Ty wiesz ile przeszlas i na ile cierpienie, na ktore ojciec Cie narazil, to wynik choroby a na ile jego charakteru. Ty wiesz jakim w glebi duszy jest czlowiekiem i czego zaluje a czego nie. Przede wszystkim tym powinnas sie kierowac, a nie tym, ile musialas w zyciu osiagnac sama i tym, ze ktos Ci kaze zajac sie ojcem. Tak jak Karolka napisala, to tak samo brat Twoich ciotek, wstyd, ze zrzucaja to tylko na Ciebie. 

Hola hola, ojciec alkoholik to nie ojciec, jeżeli taki czlowiek ma rodzinę to jego zasranym obowiązkiem jest o ta rodzinę dbać, a nie ja krzywdzić i jeszcze tłumaczyć się, że to choroba 

alkoholizm jest podstawą do pozbawienia władzy rodzicielskiej, zakazania kontaktów z dziećmi i nie ma tłumaczenia, że to choroba 

pedofilia to też choroba, że tak przypomnę , gdyby miała ojca pedofila, który by ją wykorzystał też byś napisała, że to jednak ojciec 

takie bzdety jak ty to piszą tylko współuzależnieni 

Teksty żywcem ściągnięte od bitych kobiet, no przecież to dobry chłop, to mój mąż , jak nie bije to dobry jest 

no i ci z tego że alkoholik przecież to nie jego wina , to choroba , przecież to ojciec 

21 wiek i takie bzdety 

jak ci alkoholik zabije dziecko na pasach też powiedz, że to dobry człowiek, ale chory , nie jego wina 

Przypomne tylko, ze to Ty pisalas na forum, ze wlasnej corce bys w przypadku molestowania nie pomogla.

I nikt nie pisal, ze skoro to alkoholik, to go wszystko tlumaczy i wszystko mu wolno, wszystko sie wybacza i trzeba sie litowac. 

argumentów nie masz jak zwykle 

całkiem dobry to argument jest w sumie. Bo jeśli aż tak demonizujesz alkoholika (nie twierdze, że trzeba tłumaczyć osoby z chorobą alkoholową ale sama aż tak ostro piszesz)  to w sumie rodzic, który nie pomógłby swojemu dziecku w przypadku molestowania jakim jest rodzicem? Tak samo słabym? Gorszym?  Lepszym? Zasługującym na pochwałę (za to, że uważa, że dziecko ma się bronić same) czy raczej na krytykę?

cancri napisał(a):

Wystarczy, ze Ty masz argumentow za wszystkich na forum ?

Nie wychodzi co to odbijanie piłeczki. Zawsze pleciesz byle co byle pleść, a jak już się zaczyna dyskusja i trzeba podac argumenty to okazuje się, że nie masz żadnych i zaczynasz pisać o ludziach bzdety , wytwory swojej chorej wyobraźni, nieudolnie próbując odwrócić uwagę od tego, że nie masz nic sensownego do powiedzenia. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.