Temat: Jak przestać??

Hej.... piszę chyba żeby się wyżalić i ewentualnie poprosić o radę, ale znając siebie pewnie i tak nie skorzystam... ;( 

Otóż, mój problem polega na tym, że jem OGROMNE porcje. Dla przykładu: 

Zrobię obiad dla mnie i mojego chłopa. Podzielę całość na pół. Ja swoje zjem ( dużo szybciej niż on), gdzie po chwili on mówi ze już nie da rady, nie ma miejsca i już pojadł, to co ja robię? zjadam po nim to co mu zostało... Nie potrafię zapanować nad tym, jak mi coś smakuje to jem po prostu tak długo aż nie będzie. 

To samo mam ze słodyczami, słonymi przekąskami, lodami itd. Np. kupię paczkę rurek czekoladowych, to siedzę przy nich tak długo aż zjem całe. 

Nie pamiętam, kiedy miałam ostatnio poczucie "jestem pełna, nic dam rady więcej zjeść". Jest mi mega źle z tym, i ciągle tylko psuję coś co osiągnęłam w tygodniu, bo to wszystko zazwyczaj się zdarza przez weekend. 

Dodam tylko, że ważyłam kiedyś 100kg, schudłam na przestrzeni lat ze wzlotami i upadkami do wagi 70-75 kg. Aktualnie jest około 74, ale niedawno już było 73 a przez wczorajszy dzień znowu mam 75+ Jednodniowe obżarstwo zafundowało mi prawie 2kg nadwyżki. Przez to że zjadłam pół gara zupy jarzynowej, a gar ten największy 5L .... 

Ogólnie mam wrażenie że jestem całe życie na diecie, ciągle się muszę ograniczać, ciągle ćwiczyć, ciągle pilnować kalorii. Nie wiem już co robić :( 

od takiej zupy jarzynowej to raczej nie przytylas, nawet jesli jej bylo duzo, jedynie tez sie nie najadlas i przypuszczam wpadly jakies drobne podgryzki ktorych nie masz w pamieci. Zrob na obiad wiecej konkretnego bialka - jesli jesz mieso to miesa, dorzuc do tego sporo warzyw - najedz sie porzadnie to bedziesz naprawde syta. Ja bedziesz jadla tak jak dotychczas duzo wegli bedziesz ciagle glodna- dzialanie insuliny, organizm nie moze sie wyciszyc i zaczac spalac. Najedz sie , zrob dluga przerwe miedzy kolacja i sniadaniem - conajmniej 12-16 godzin i tak trwaj tydzien, dwa a poczujesz sie zupelnie inaczej.

W tygodniu jemy praktycznie samo mięso, głównie kurczak, w pracy jem proteinowe puddingi, napoje mleczne, słodycze już też tylko proteinowe kupuje, żeby podbić to biało i ogólnie jak w tygodniu się fajnie trzymam, bo jestem w pracy i nie mogę się rzucić na jedzenie, tak weekendy to jest katastrofa :( 

Wiem o czym mówisz. Jeśli twoja redukcja wiązała się z głodem lub przewlekłym leciutkim głodzikiem, to masz winnego. 

Autentyczną głęboką sytość mi daje tylko tłuszcz w towarzystwie białka (z białkiem nie przeginam, bo przegietę robi pociąg do cukru). Zupy jarzynowej mogę zjeść wiadro i nic z tego nie wynika. Napisz jak schudłaś te 30 kilo i jak jesz teraz, np rozpiska z trzech dni.

Haga. napisał(a):

Wiem o czym mówisz. Jeśli twoja redukcja wiązała się z głodem lub przewlekłym leciutkim głodzikiem, to masz winnego. 

Autentyczną głęboką sytość mi daje tylko tłuszcz w towarzystwie białka (z białkiem nie przeginam, bo przegietę robi pociąg do cukru). Zupy jarzynowej mogę zjeść wiadro i nic z tego nie wynika. Napisz jak schudłaś te 30 kilo i jak jesz teraz, np rozpiska z trzech dni.

Ogólnie to zajęło mi to kilka lat tak naprawdę, bo jak się obudziłam ważyć te 100kg, schudłam do 75, potem przytyłam do 85, potem znowu schudłam do 75, potem znowu przytyłam i teraz w końcu 2 lata temu schudłam do 70 i powiedziemy ze trzymam wagę, co mam tak w granicach 73-75kg. Ostatnia reedukacja to było idealnie pilnowanie kalorii, co do 1 tak naprawdę, wszystko ważyłam co tylko zjadłam. 

Przykładowe 3 dni to np.: 

I śniadanie - Miler Milch 0 sugar czekoladowy + 1 banan ( około 310 kcal )

II śniadanie - Ciabatta z wędliną, masłem delikatnie, pomidor + szczypiorek ( około 450 kcal)

I i II śniadanie w tygodniu w pracy jem zazwyczaj takie samo. Różnią się tylko obiady np.:

Ziemniaki + mielone + buraki - około 850 kcal

Tortille z kurczakiem, serem, warzywami, sosem - 750 kcal 

Paluszki rybne, ziemniaki, surówka - 710 kcal

I zazwyczaj wieczorkiem jakiegoś owocka, teraz często arbuz + czasem po obiedzie lód kaktus 62 kcal. 

1. jeśli nie możesz przestać jeść, aż się potrawa nie skończy, to po prostu gotuj mniejsze ilości, 

2. przed jedzeniem wypij 2 szklanki wody, to zapełni Ci żołądek

3. nie kupuj, żadnych słodyczy do domu

Skład dla osoby bez przejść z odchudzaniem nie powinien wywoływac napadów. Wyszło mi około 1700kcal. Też powinno być ok  letnich temperaturach. Nie mam  pomysłu.

zacznij obserwować swój organizm i przestań jeść jak poczujesz że już nie czujesz głodu..  nie chodzi o to żeby się zapychać do rozpoku... Jedz aż poczujesz że "już nie czuje uczucia glodu" i wtedy nawet jak zostało ci pol porcji to przestań jeść nie wiem odstaw do lodówki, lub wyrzuć (wiem wyrzucanie jedzenia to zło ale wtedy nie będziesz podjadac".  Kolejna sprawa pół godziny godzina przed posiłkiem wporwadz błonnik albo pssylium.. 


Pasek wagi

aU mnie podwyższona insulina powodowała że nigdy nie czułam się nasycona. Ciągle mnie ssało. Odkąd przeszłam na IF i LC wszystko minęło,polecam ale przejście może trwać długo,u mnie 3 lata ale warto.

Pasek wagi

Wiem co czujesz, bo mam podobnie. Całe życie się pilnuje z jedzeniem, bo gdybym naprawdę miała jeść tyle żeby się najeść to bez problemu dobiłabym do 5000 kcal dziennie. Na keto i ogólnie na niskich węglach jest lepiej, nie ma aż takiego ssania (IF też, o czym pisała Noir). Ja teraz biorę Saxendę i też przestałam w kółko myśleć o jedzeniu.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.