- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
24 stycznia 2023, 15:19
Witajcie. Mam taki dość nietypowy problem, przez który mam wyrzuty sumienia.
Otóż mam dwóch bratanków - jeden ma 5 lat i jest chorym, w ogóle niekontaktującym dzieckiem. Autyzm, porażenie mózgowe i cały szereg chorób. Drugi ma 3 lata i wszystko z nim ok. Ten pierwszy jest moim chrześniakiem i mam wyrzuty sumienia, bo w ogóle nie mam ochoty żeby się z nim bawić, brać na kolana czy na spacery bo nie ma z jego strony żadnej reakcji. Jeśli chodzi o pomoc typu zawieźć ich do lekarza, rozliczać PITy za darmo na jego rzecz itp., to robię to bez zawahania, ale nie mam niestety żadnych uczuć do tego dzieciatka :( Czuję tylko żal do losu, jest mi go cholernie szkoda, ale miłości, którą powinna mieć ciocia nie mam...
Za to w drugim jestem zakochana, to wesoły kochany urwisek, no jest cudowny... Wiem ze gdyby nie choroba starszy też taki by był , ale nie potrafię się zmusić, nie potrafię go pokochać... Jest to dla mnie bardzo dobijające, jeszcze dziś mówię do narzeczonego, że może weźmiemy Aleksa na basen, bo przez chorobę brata rzadko kiedy może skorzystać z takich atrakcji, dla nich wyjście z domu to wyprawa. No i on mi mówi że Aleks to nie mój chrześniak i może bardziej zwróciłabym uwagę na Bartka, bo w ogóle się nim nie interesuję. Zabolało, ale niestety to prawda. Nie zdecyduję się żeby wziąć na basen Bartka, bo nie potrafię się nim zajmować, jest ciężki, nie umiem go przebierać, ubierać, rozbierać.
Jak sobie z tym poradzić ? Każda wizyta u nich wzbudza we mnie takie emocje... Chyba jestem złą osobą, człowiekiem.. :(
24 stycznia 2023, 15:28
szczerze ja nie mam wielkich uczuć do żadnego dziecka, poza swoim tj zaopiekuje się jak jest potrzeba, zrobię jedzenie, wyjdę na plac zabaw, czy zabiorę na jakiś teatrzyk, festyn ale nie jest to jakieś wielkie uczucie z mojej strony, więc wcale mnie to nie dziwi, tym bardziej jak chrzesniak jest tak powaznie chory i nie ma z nim normalnej interakcji, jak z jego mlodszym bratem - na miejscu rodzicow bylabym Ci wdzięczna ze z checia zabierasz mlodzego brata na jakies atrakcje, starszego przez choroby pewnie na ich miejscu i tak trochę balabym Ci dać.
24 stycznia 2023, 15:28
szczerze ja nie mam wielkich uczuć do żadnego dziecka, poza swoim tj zaopiekuje się jak jest potrzeba, zrobię jedzenie, wyjdę na plac zabaw, czy zabiorę na jakiś teatrzyk, festyn ale nie jest to jakieś wielkie uczucie z mojej strony, więc wcale mnie to nie dziwi, tym bardziej jak chrzesniak jest tak powaznie chory i nie ma z nim normalnej interakcji, jak z jego mlodszym bratem - na miejscu rodzicow bylabym Ci wdzięczna ze z checia zabierasz mlodzego brata na jakies atrakcje, starszego przez choroby pewnie na ich miejscu i tak trochę balabym Ci dać.
24 stycznia 2023, 15:32
Jesteś bardzo dobrym człowiekiem. Zły człowiek nawet by nie miał takich dylematów. Wiesz, mam 2 dzieci, całe szczęście zdrowe, ale wymagają trochę więcej uwagi niż inne dzieci (nie chce wchodzić w szczegóły.). chodzi mi o to, że jako rodzic, naprawdę byłabym szczęśliwa, gdyby ktoś kto ewidentnie bardzo lubi moje dziecko i jest osobą zaufaną wziął je na basen, a ja w tym czasie bym ogarnęła to dziecko bardziej potrzebujące specjalistycznej opieki. Nie słuchaj narzeczonego, swojemu chrześniakowi pomagasz formalnie, a pomagając zajmować się młodszym, robisz o wiele więcej dobrego. Po pierwsze wtedy rodzice mogą się zająć chorym dzieckiem, a nikt tego lepiej nie zrobi niż oni. Po drugie pokażesz fajne rzeczy młodszemu, który na pewno odczuwa, że jest mu poświęcone mniej uwagi. I po trzecie, rodzic mający 2 dzieci, gdy ma jedno pod opieką, trochę "odpoczywa", potem siostra będzie miała więcej siły by poświęcić uwagę też młodszemu.
24 stycznia 2023, 15:37
Chyba oszalałaś z tym obwinianim się. Nie masz obowiązku kochać cudzych dzieci. Wywiązujesz się z bycia ciotką tak, jak umiesz, na bogów. Nie daj się wbijać w poczucie winy!
P.S Twój narzeczony to coś chce ugrać wbijając Cię w poczucie winy? Co w ogóle taki tekst ma oznaczać?
Edytowany przez krolowamargot 24 stycznia 2023, 16:01
24 stycznia 2023, 16:00
Nie obwiniaj się. Ja nie żywię uczuć do żadnych innych dzieci tylko do moich
24 stycznia 2023, 16:04
Wiesz co, to na pewno zalezy od czlowieka. Moj szwagier tez ma autyzm i porazenie mozgowe. Ale dopoki mieszkal na miejscu, dalo sie z nim spedzac czas. Chociaz mentalnie wciaz jest na etapie 3 lat, a ma ponad 20 i prawie 185 wzrostu. Teraz jest oddany do osrodka. Po prostu nasza wizje wspolnego spedzania czasu trzeba dopasowac do potrzeb takiej osoby.
Zastanow sie, czy to "odrzucenie" tego dziecka nie wynika z jakiegos wewnetrznego zalu, ze Twoj chrzesniak jest chory a te drugie dziecko nie. Bo niewatpliwie chcialabys sie spelniac, jako dobra ciocia. Tylko moze po prostu nie wiesz, jak sie zachowac wobec chrzesniaka, boisz sie, bo trzeba byc bardziej uwaznym, wiedziec co i jak, to tez wieksza odpowiedzialnosc. Gdyby Ci na tym dziecku nie zalezalo, to bys sie nawet nad tym nie zastanawiala tak naprawde.
Edytowany przez cancri 24 stycznia 2023, 16:06
24 stycznia 2023, 16:07
Gdyby miała zajść sytuacja, że na basenie nie wiesz jak zająć się Bartkiem, lepiej że jesteś odpowiedzialna i nie próbujesz grać bohaterki. Opieka nad nim może być dla Ciebie zbyt trudna. Rodzice będąc z nim na codzien pewne schematy mają już opanowane. Zabranie na basen drugiego chłopca też będzie dla nich pomocą (więcej czasu dla chorego brata). Ciężko jest mieć odczucia bez interakcji, a z dziećmi z autyzmem to jest bardzo utrudnione.
Myślę, że Twoje reakcje są uzasadnione. Moi dziadkowie gdy zachorowałam w dzieciństwie na cukrzycę, również bali się mnie zabrać na wakacje do siebie- brat jeździł do nich sam, ja byłam natomiast zbyt "ciężka w obsłudze" przez jakieś 2 lata, do momentu w którym bez zarzutu, samodzielnie podawałam sobie zastrzyki i potrafiłam ustalić dawki insuliny oraz działać w razie hipoglikemii. Zupełnie się nie dziwię ich postępowaniu i jako nastolatka i osoba dorosła jeździłam do nich często. Ich zachowanie wynikało jedynie z troski. Pewne rzeczy ludzi przerastają- to naturalne, a cechą osób odpowiedzialnych jest "myślenie na zapas". Nie wyrzucaj sobie. Zajmuj się chłopcem na tyle na ile potrafisz. Jesteś chrzestną, masz kontakt z dzieckiem, jesteś w jego życiu. To najważniejsze... niektórzy chrzestni są tylko na papierze. Głowa do góry.
24 stycznia 2023, 16:26
Ciężko kochać dziecko z którym nie za bardzo można złapać kontakt. Nawet rodzicom jest ciężko, a co dopiero ciotce. Chylińska ma dwójkę dzieci z jakimiś problemami i sama się wypowiadała, że "smak miłości rodził się w ogromnym trudzie". Nawet kiedy dzieci są zdrowe to ze względu na różne charaktery mogą budzić w różnych osobach więcej lub mniej pozytywnych uczuć.
Tak w ogóle to nie rozumiem tego podejścia, że chrzestni powinni jakoś szczególnie traktować chrześniaków, jeśli wszystkie dzieci są taką samą rodziną.