- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
1 listopada 2022, 02:36
Słuchajcie, przeczytałam właśnie dziwny artykuł dot. doświadczeń autystycznej kobiety i aż z ciekawości postanowiłam założyć temat. Pominę jej perspektywę, książkę, etc., chodzi mi wyłącznie o część o intymności u lekarza. Co Wy na to?
Czy to nie jest... normalne? Jeśli nie trzeba, nigdy nie biorę tych foliowych gatek czy prześcieradełek, wydaje mi się to okrutnym marnotrawstwem, nadprodukcją plastiku etc. I faktycznie nie widzę różnicy między dentystą, ginekologiem czy proktologiem. Wizyty traktuję inaczej tylko wtedy, kiedy mnie bolą. Byłam w setkach różnych gabinetów, lekarze wywrócili moje ciało właściwie na lewą stronę, ale chyba nigdy nie miałam jakiegoś przekonania, że powinnam się czegoś tam wstydzić. No może jako 12-latka, kiedy miałam zdjąć stanik do prześwietlenia i bardzo się bałam, że lekarka wyśmieje moje piersi.
Zauważyłam, że podejście do "na kozetce" i "poza" różni się bardzo w zależności od kraju i gabinetu. W Stanach miałam bardzo dziwne badanie USG dopochwowe, przed którym pielęgniarka wyszła z sali i przyciemniła światła, żebym mogła przebrać się w plastikowe galoty i przykryć jednorazowym prześcieradłem. Podczas badania właściwie przepraszała, że musi mnie dotykać. Strasznie mnie to irytowało, bo miałam wrażenie (w sumie nie tylko wrażenie), że tracę czas i chciałabym po prostu wiedzieć, co mi jest. To był lekarz "na ubezpieczenie z dopłatą", dobrze wyposażony gabinet. Musiałam kiedyś jednak też iść do takiego "za 100 dolarów", tj. taniego, bo terminy u tego na ubezpieczenie były za kilka miesięcy, a ja miałam okres od miesiąca. W tym gabinecie nie było nawet fotela ginekologicznego. Siedziało się na brzegu kozetki i rozkładało nogi. Lekarz nie miał nawet komputera. Dwie skrajności.
Z jednej strony wiem, że ludzie mogą się krępować. Z drugiej - idea jednorazowych spódniczek czy spodenek z dziurą jakoś do mnie nie przemawia. Im bardziej kultywujemy w sobie wstyd przed lekarzem, tym chyba gorzej dla nas. Przecież do lekarza powinniśmy chodzić, kiedy tylko trzeba plus na badania kontrolne.
PS Ten fragment rozbił mnie całkowicie: "W tym momencie wróciła elektryczność. Może byłam dość naiwna, by sądzić, że młody lekarz będzie patrzył na niemal nagą kobietę w przyzwoitej bieliźnie z idealnym profesjonalnym dystansem, ale zrozumiałam – za późno – że to było całkowite przekroczenie granic. Niestety zrozumiałam również, iż to ja je przekroczyłam – ja wysłałam zły sygnał." Że WTF? Jak naiwna? Jak "zły sygnał"?
Edytowany przez LessLessLess 1 listopada 2022, 02:38
1 listopada 2022, 04:56
Ja byłam tylko w pl i De u ginekologa, w pl jako malolata, w De od lat- bo tu mieszkam. Nie znam żadnych jednorazowych galotow. Z lekarzem rozmawiam przed badaniem ubrana, w jego gabinecie, później mnie bada w innym, rozbieram się przed bez żadnego przykrywania. I jak już wstanę z fotela, a lekarz może mi w zależności od badania wyniki tuż po badaniu odczytać, to czekam przy nim z rozebranym dołem i ani ja się nie krępuje, bo nie przyszłam po to, żeby się nagością wdzięczyc czy wstydzić, poza tym i tak już mnie widział, ani on nie wyglada na skrępowanego i wykonuje dalej swoją prace.
1 listopada 2022, 07:07
Ja natomiast rozumiem to skrępowanie nagością przed czy po badaniu ponieważ ja też je odczuwam. Może to głupie, ale na fotelu czy kozetce potrafię je jako tako zwalczyć. Jednak po zakończonym badaniu jak najszybciej chcę zakończyć wystawianie mojej intymności na lekarski wzrok. Co prawda zgadzam się z tym, że jednorazowe spódniczki to marnotrawstwo, ale na wizytę sama się odpowiednio przygotowuję ubierając spódnicę lub długą koszulę, tak abym mogła się zakryć. Z wiekiem poziom mojego skrępowania niestety rośnie. Przekroczyłam 40tkę i od pewnego czasu chodzę już tylko do lekarzy kobiet. I nie, nie dlatego, że moje ciało jest stare i brzydkie. Jestem aktywna sportowo i ciało wciąż mam ładne i jędrne. Ale chemia w mózgu chyba się zmienia bo nigdy też nie doświadczyłam przykrości w strefie intymnej ani od lekarza ani od żadnego innego mężczyzny. Czyli teoretycznie nie mam powodów by ten wstyd narastał. A jednak z czasem wszystko się u mnie zmienia.
1 listopada 2022, 07:51
1 listopada 2022, 08:01
Czasem mam wrażenie, że ludzie w dzisiejszych czasach lubią szukać dziury w całym (czyt. wymyślać problemy z d*py), a ten dziwny artykuł jest tego potwierdzeniem. Niedługo człowiek na człowieka nie będzie mógł spojrzeć podczas mijania się na ulicy, bo ten, nazwijmy go, "obdarzony krótkim spojrzeniem", poczuje się molestowany i bardzo skrzywdzony.
1 listopada 2022, 08:20
U nas nic się nie dostaje ani do ubrania ani do przykrycia. Czasem idę w spódnicy, czasem w spodniach a generalnie na USG trzeba przejść z jednego pomieszczenia do drugiego ale mi to nie przeszkadza, bo skoro przed chwilą miałam głowę lekarza między nogami no to mogę się przespacerować z gołym tyłkiem. Wizyta przebiega w następującej kolejności, najpierw rozmowa w ubraniu potem badanie ginekologiczne, USG jeśli trzeba,ubranie się,wypisanie ewentualnie recepty.
Edytowany przez Noir_Madame 1 listopada 2022, 08:27
1 listopada 2022, 08:41
ja należę do osób, które urodziły się nago i mogą żyć nago ;). Juz jako dziecko nie bardzo rozumiałam, dlaczego moja matka lata z ciuchami do przebrania za zasłonę, a kompletnie wyleczyła mnie z rozmyślania o skrępowaniu nagością sytuacja, kiedy koledzy pod namiotem musieli wyciągać mi kleszcza z tyłka, nie dało sie uniknąć pewnych... reakcji, ale jakoś wszyscy stanęliśmy na wysokości zadania :D. Krepowała mnie w młodym wieku wulgaryzacja cześci intymnych i ludzkich relacji, a nie kwestia nagości.
Dwukrotnie zdarzyło mi się poczuć wzajemną chemię u fizjoterapeutów zajmujących sie moim karkiem, ale uważam, że chemicznie kompatybilnym można być nie tylko z kolegą z biurka obok, albo facetem spotkanym w barze, bo życie to nie film i dorośli ludzie mają tego świadomość. A ten opis brzmi mi trochę jak wstęp do porno, tylko mamy ginekologa a nie ogrodnika. Pani opisuje to tak, jakby jej fantazja miała sie posunąć zdecydowanie dalej poza własne odczucia.
U mnie słowo "intymność" lezy w zupełnie gdzie indziej. Nie rozmawiam z obcymi ludźmi o seksie i przekroczeniem granicy bedzie dla mnie bardziej wątek na vitce z pytaniem ile razy w tygodniu uprawiam seks, niż to że ktoś w razie wyższej konieczności zobaczy moje cześci ciała zazwyczaj ukryte pod bielizną.
Edytowany przez Cyrica 1 listopada 2022, 09:00
1 listopada 2022, 09:52
U nas nic się nie dostaje ani do ubrania ani do przykrycia. Czasem idę w spódnicy, czasem w spodniach a generalnie na USG trzeba przejść z jednego pomieszczenia do drugiego ale mi to nie przeszkadza, bo skoro przed chwilą miałam głowę lekarza między nogami no to mogę się przespacerować z gołym tyłkiem. Wizyta przebiega w następującej kolejności, najpierw rozmowa w ubraniu potem badanie ginekologiczne, USG jeśli trzeba,ubranie się,wypisanie ewentualnie recepty.
w Luxmedzie kiedyś były takie jednorazowe spódniczki.
Motyw ze spódnicą czy długą koszulą mnie przekonuje, jeśli występuje uczucie skrępowania. O ubraniu zawsze warto pamiętać przed wizytą. Nie poszłabym np. w kombinezonie, żebym cała rozebrana musiała iść, albo żeby mieć problem się z niego wyplątać do badania piersi.
Generalnie jest chyba zawsze tak, że lekarz mówi "proszę się rozebrać" i "proszę się ubrać".
1 listopada 2022, 17:44
No ja nie jestem fanką chodzenia nago przy obcych ludziach, więc kiedy mogę wolę się zakryć.