- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
14 września 2022, 11:58
Wszystko się tak nagle stało, po praktykach dostałam pracę w zawodzie, 30h/tyg za naprawdę dobre pieniądze. Samo to w sobie mnie strasznie stresuje, atmosfera w pracy jest super, nie chciałabym po prostu tego zepsuć, panicznie się boje :c Prócz tego będę pisać w tym semestrze inżynierkę, mój plan zajęć tak źle się poukładał, że co prawda nie koliduje z pracą, ale zajęcia kolidują jedne z drugimi. Boje się że potem się nie rozdwoje a prowadzący nie pójdą na rękę i fakt że sobie pracuję wcale nie zachęci ich do postawienia chociażby 3 na ładne oczy i będę się bronić dopiero za rok :c Prócz tego mam zaplanowane wakacje i przez tydzien nie będzie mnie ani w pracy ani na zajęciach. Muszę kupić samochód by móc szybciej dojeżdzać do pracy. Rodzice planują kupić mi mieszkanie bo nie chcą by pieniądze traciły na wartości i naciskają by zrobić to JUŻ. Bardzo tego wszystkiego dużo, do tej pory miałam tylko naukę i jakieś "kupoprace" w wakacje, nie stresowały mnie a wręcz motywowały i satysfakcjonowały. Mam wrażenie że wszystkie te moje problemy wynikają z tego że przyjęłam tę pracę - tzn. źle ułożone zajęcia, fakt że musze zakupić samochód, brak czasu na ogarnianie mieszkania które prawdopodobnie dostanę, odrabianie urlopu w pracy. Z drugiej strony wiem że jeśli bym się tam nie wcisnęła to potem nic bym nie znalazła, zrezygnowała z zawodu i wróciła do tych prac w których no cięzko się rozwijać, nie są zbyt wymagające i praktycznie każdy ma szansę ich dostania. Po prostu się boje :c Nie mam nawet takiej "ochoty" się tym wszystkim pocieszyć, że trochę takie złote dziecko ze mnie i wszystko się "udaje", niby udaje a jednocześnie może bardzo szybko się posypac... :C
15 września 2022, 08:33
Myślę, że szukasz problemów tam, gdzie ich nie ma. Masz już wszystko poukładane i naprawdę trzeba to docenić. Cóż to za problem kupno samochodu lub przesunięcie obrony o kilka miesięcy? Za mieszkaniem i tak z pewnością będą chodzić rodzice. Pomogą w remoncie i doposażenie. To sama radość a nie problemy.
15 września 2022, 10:27
Ja mam wrażenie, że Ty chcesz trochę wszystko na raz a jak się jest dorosłym i ma się dużo do ogarnięcia to trzeba niestety czasami usiąść i sobie ustalić priorytety ;p
Dla mnie takim priorytetem byłaby praca, bo to kiedy skończysz studia i się obronisz przestanie mieć znaczenie zaraz po tej obronie. Naprawdę w przyszłości nie będzie mieć znaczenia czy zrobisz to za rok, dwa czy pięć. Mam znajomych, którzy poszły do pracy na pełen etat na studiach i niektórzy bronią się dopiero teraz, 5-6 lat po studiach, głównie po to żeby w końcu ten etap studiów na spokojnie zamknąć, gdy wszystko inne jest już ogarnięte.
Poza tym zastanowiłabym się, czy naprawdę potrzebuję tego samochodu już teraz, czy to nie może poczekać aż np. ogarnę się z mieszkaniem. Jeżeli do tej pory dojeżdżałaś na zajęcia/praktyki to spokojnie możesz podojeżdzać jeszcze trochę. W kwestii mieszkania no to generalnie w dorosłym życiu tak to działa, że formalności, przeprowadzkę i remont ogarnia się normalnie pracując, w tak zwanym wolnym czasie (a pracując tylko 30 godzin tygodniowo to uwierz mi, trochę tego czasu jest). A wyjeżdżając na wakacje trzeba się liczyć z tym że niektóre rzeczy będzie trzeba przed urlopem domknąć a inne po urlopie nadrobić. Normalna sprawa.
No ale rozumiem, że skoro nigdy nie byłaś w takiej sytuacji to Cię to stresuje, więc powiem co ja bym na Twoim miejscu zrobiła.
Przesunęłabym kupno samochodu na później, starała się połączyć studia z pracą ale bez ciśnienia bo obronić możesz się zawsze - jeśli by nie wyszło to wzięłabym dziekankę. Zaczęłabym pracę szczęśliwa, że ją mam i że zarabiam dobre pieniądze a z urlopu wysłałabym rodzicom kartkę i długo jeszcze dziękowałabym, że kupili mi mieszkanie, bo rosnące ceny wynajmu i raty kredytu to dopiero jest coś co może przyprawiać o ból głowy.
Edytowany przez xysmenatrix 15 września 2022, 10:29
15 września 2022, 10:34
To prawda, ja pracowalam na studiach a cisnelam tam po najwyzsza srednia, niewiadomo po co nawet. Niektore egzaminy poprawialam, zeby miec jeszcze lepsze oceny...o.O Glupia bylam jak but w sumie.
To ile czasu studiowalas ma tylko znaczenie, jesli studiujesz 10 lat a nie robisz nic branzowego w miedzyczasie... jak w miedzyczasie pracujesz i przez to przedluza Ci sie okres studiow, to nikt na to nie patrzy negatywnie.
15 września 2022, 22:03
To prawda, ja pracowalam na studiach a cisnelam tam po najwyzsza srednia, niewiadomo po co nawet. Niektore egzaminy poprawialam, zeby miec jeszcze lepsze oceny...o.O Glupia bylam jak but w sumie.
To ile czasu studiowalas ma tylko znaczenie, jesli studiujesz 10 lat a nie robisz nic branzowego w miedzyczasie... jak w miedzyczasie pracujesz i przez to przedluza Ci sie okres studiow, to nikt na to nie patrzy negatywnie.
No ja właśnie też. A teraz jestem 6 lat po studiach i jedyna różnica między mną a znajomymi, którzy obronili się później albo i wcale to to, że ja mam 26 dni urlopu w roku a oni 20. Na nic więcej to nie wpłynęło.