Temat: Wyczucie stylu

Hej! Ostatnio zrobiłam porządny przegląd szafy i doszłam do wniosku, że kompletnie nie mam stylu. Często noszę byle co - w tym sensie, że ubieram to co akurat mam pod ręką i wychodzę z domu. Czuje się jak Dexter z kreskówki, z tą różnicą że on miał tylko jeden 'outfit', a ja mam może ze trzy :PP. Jak jest z Wami? Gdzie szukacie inspiracji modowych? Chciałabym coś zmienić i odświeżyć swoją szafę, ale nie wiem kompletnie od czego zacząć.

brujita - no każdy ma inny gust i każdego co innego powala. Średnia uliczna zawsze jest średnia. Chyba nie ma kraju, gdzie po wyjściu z bramy opada ci szczęka do kolan na widok ludzi na około. Btw - bazując na większości ciuchów, jakie wrzucają do oceny Vitalijki odnoszę wrażenie, że to, że kogoś coś "nie powala" o niczym nie świadczy.

jurysdykcja napisał(a):

Nie mają? Jak dla mnie średnia ubioru jest zdecydowanie lepsza niż w pl, a przy tym zdarzają się perełki jak starsza pani na filmiku w kapeluszu i sukience. Moda Francuska nie jest słynna z powalania - powalają Skandynawki i Japonki. I nie mówię, że Polki mają się wstydzić, bo jak dla mnie ta francuska stylowość, to w 75% kwestia kasy i tyle. 

w Warszawie nie brakuje elegancko ubranych starszych kobiet, wystarczy sie przejsc w weekend po starowce i mozna mase takich stylowych starszych Pan zobaczyc. Ja porownuje to co widze na filmikach do ulic Warszawy, bo malomisateczkowa moda to dla mnie inna para kaloszy.

Szwedki i Japonki ale czy to nie Paryz jest swiatowa stolica mody ?:p To nie tak ze mi sie nie podoba ta Francuska prostota, bo podoba, to jest fajne, aczkolwiek nie wyglada na to zeby Francuzki ubieraly sie o wiele ciekawiej niz Polki, oczywiscie maja pieniadze wiec maja lepszej jakosci ubrania, ale za to z tego co widze po tych filmikach Polki sa z urody ladniejsze i ciekawsze.

P.S, mi szczeka opadla na Ukrainie ale nie z powodu powalajacego gustu modowego Ukrainek bo co to nie - wrecz przeciwnie - bieda i bazarowe standardy, ale szczeka mi opadla z powodu niesamowitej urody Ukrainek.

Jeśli o niczym nie świadczy, że kogoś "nie powala", to również o niczym nie świadczy to, że kogoś "powala". Ja z krajów skandynawskich po prostu nie zapamiętałam żadnej kobiety ze względu na jej ubranie. A facetów tak. A co do ubrań wstawianych na Vitalii, to zazwyczaj się dziwię, skąd laski biorą takie dziwne/kiepskie rzeczy. Widocznie przeciętna vitalijka, która wstawia tu ciuchy do oceny, ma zupełnie odmienny styl od mojego.

No ale jak to porównasz obiektywnie? Ty nie widzisz różnicy, ja widzę. Dla ciebie nie jest bardziej ciekawie, dla mnie jest.

A nie jestem nawet jakąś wielką fanką Francuskiego stylu, wolę Azję i Skandynawię. Tzn. to taka przepychanka - no co ja poradzę, że w Pl oglądam się za wyjątkowo brzydkimi stylizacjami, a we Fr za ładnymi? 

brujita napisał(a):

Jeśli o niczym nie świadczy, że kogoś "nie powala", to również o niczym nie świadczy to, że kogoś "powala". Ja z krajów skandynawskich po prostu nie zapamiętałam żadnej kobiety ze względu na jej ubranie. A facetów tak. A co do ubrań wstawianych na Vitalii, to zazwyczaj się dziwię, skąd laski biorą takie dziwne/kiepskie rzeczy. Widocznie przeciętna vitalijka, która wstawia tu ciuchy do oceny, ma zupełnie odmienny styl od mojego.

wiekszosc vitalijek to jednak mlode dziewczyny ktore jeszcze studiuja, a ja wiem z doswiadczenia ze na studiach nie ma kasy na dobre ciuchy, chyba ze ktos jest z bogatej rodziny i ma kase od starych. 

wiekszosc moich kolezanek zaczela sie lepiej ubierac po studiach, butiki zamiast sieciowek i tak dalej.

No a jakby to tak analizować - pieniądze robią różnicę. Nawet w tym sensie, że zarabiając dużo w stosunku do cen ubrań w sieciówkach można sobie pozwolić na eksperymentowanie, testowanie różnych ubrań, poszukiwania własnej estetyki. Nie mając kasy (coś o tym wiem) zawsze idzie się w bezpieczne modele, kolory, fasony. Nie marnując pieniędzy na nietrafione ubrania nie jest się wstanie nauczyć stylu - a o tym jest/był ten temat. W ostatnim półroczu praktycznie stworzyłam swoją szafę od nowa i patrząc na wszystkie błędy, które popełniłam, na wszystko, czego się nauczyłam - zaliczenie X wtop było praktycznie konieczne. 

Dlatego trochę śmieszne są poradniki o posiadaniu idealnej koszuli, w momencie, kiedy każdy typ koszuli (kołnierzyk, długość, szerokość, krój rękawów) pasuje do innego modelu żakietu, spodni, spódnicy. I do tego albo ma się super wyczucie, albo trzeba się tego nauczyć - z reguły na błędach.

jurysdykcja napisał(a):

No a jakby to tak analizować - pieniądze robią różnicę. Nawet w tym sensie, że zarabiając dużo w stosunku do cen ubrań w sieciówkach można sobie pozwolić na eksperymentowanie, testowanie różnych ubrań, poszukiwania własnej estetyki. Nie mając kasy (coś o tym wiem) zawsze idzie się w bezpieczne modele, kolory, fasony. Nie marnując pieniędzy na nietrafione ubrania nie jest się wstanie nauczyć stylu - a o tym jest/był ten temat. W ostatnim półroczu praktycznie stworzyłam swoją szafę od nowa i patrząc na wszystkie błędy, które popełniłam, na wszystko, czego się nauczyłam - zaliczenie X wtop było praktycznie konieczne. Dlatego trochę śmieszne są poradniki o posiadaniu idealnej koszuli, w momencie, kiedy każdy typ koszuli (kołnierzyk, długość, szerokość, krój rękawów) pasuje do innego modelu żakietu, spodni, spódnicy. I do tego albo ma się super wyczucie, albo trzeba się tego nauczyć - z reguły na błędach.

tutaj juz sie zgadzam w 100% , widze ze jednak te lepsze ubrania, lepsze buty robia roznice... tez wiem bardzo duzo o nie posiadaniu pieniedzy, wiec wszystki moje ubrania mam z jednego sklepu c i a, ze dwie sukienki lepszej jakosci na jakies wyjscia i widze i czuje roznice w jakosci, w wygodzie noszenia w wygladzie.

i oczywiscie jak sie nie ma hajsu priorytety - wole sobie kupic lepsze buty zeby nie miec ran dociskow i spoconych stop, a tansze ubranie, niz drozsze ubranie i poranione smierdzace stopy w tanszych butach ktore sie rozpadna po 2 miesiacach

dokladnie tak - metoda prob i bledow, przez lata uczymy sie co nam pasuje, a co nie, przynajmniej ja tak robie i juz wiem jaki fason jest dla mnie a jaki nie.

i dziwie sie czemu niektore dziewczyny jeszcze do tego nie doszly, nastolatki zrozumiem ale dziewczyny ok 30 juz powinny cos wiedziec.

Sunniva89 napisał(a):

brujita napisał(a):

Jeśli o niczym nie świadczy, że kogoś "nie powala", to również o niczym nie świadczy to, że kogoś "powala". Ja z krajów skandynawskich po prostu nie zapamiętałam żadnej kobiety ze względu na jej ubranie. A facetów tak. A co do ubrań wstawianych na Vitalii, to zazwyczaj się dziwię, skąd laski biorą takie dziwne/kiepskie rzeczy. Widocznie przeciętna vitalijka, która wstawia tu ciuchy do oceny, ma zupełnie odmienny styl od mojego.
wiekszosc vitalijek to jednak mlode dziewczyny ktore jeszcze studiuja, a ja wiem z doswiadczenia ze na studiach nie ma kasy na dobre ciuchy, chyba ze ktos jest z bogatej rodziny i ma kase od starych. wiekszosc moich kolezanek zaczela sie lepiej ubierac po studiach, butiki zamiast sieciowek i tak dalej.

Też byłam biedną studentką, a nie kupowałam sobie tiulowej sukienki z cekinami na wesele jak dla małej miss (ostatnio był taki wątek). A do jurysdykcji - nie pisałam, że nie widzę żadnej różnicy. Każdy kraj ma jakiś dominujący styl. Jak się komuś generalnie bardziej podoba minimalizm i surowa forma, to doceni wybory Francuzek czy Skandynawek. A jak na bogato, to Rosjanek albo Włoszek. Moim zdaniem Polki są gdzieś tak pośrodku - w dużych miastach często widać już prostą formę, w mniejszych bardziej bogatą. A że nadrabiamy pół wieku nędzy konsumpcjonizmem i zakupami na ilość w tanich sieciówkach, to ulica wygląda, jak wygląda.

No właśnie. I moja puenta jest taka, że dużo łatwiej to robić - tzn szukać swoich fasonów i stylu, jak te ubrania z sieciówek, w stosunku do zarobków, kosztują grosze. A po Polkach widzę właśnie albo taką oszczędną zachowawczość, albo tanią awangardowość z forever 21. Mało jest kobiet, które jednocześnie mają intrygujące ciuchy i ciuchy widocznie dobre jakościowo. Chyba właśnie to jest ta różnica, którą trudno mi zwerbalizować.

Jestem w Paryżu może z cztery razy w roku, w innych krajach europejskich też, i porównując uważam, że Polki bardzo o siebie dbają. Też są te co wiedzą co w trawie piszczy i te co mają swój unikalny styl, jakby tak z kamerą stanąć w Warszawie, to też myślę, że można wybrać perełki. Pomijam wielbicielki sztucznych rzęs i paznokci, takich może faktycznie mniej we Francji, czy np w Holandii. Te ostatnie to wcale nie udają, że wstały prosto z łóżka i tak wyglądają naturalnie, one naprawdę wstają prosto z łóżka wrzucają na siebie dżinsy i trampki i idą ;)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.