Temat: Rozmiarowka kiedys i teraz

Mialam pare rzeczy z czasow licealnych ( lata 2000-2004) , postanowilam sie ich wreszcie pozbyc. Ale tak popatrzylam sobie na koszulke w rozmiarze S i ona pasuje na mojego 8 letniego syna ( nie jest jakis wyjatkowo rosly, sredni na jeza). S to w sumie pycia, wiec wzielam taka w rozmiarze L , ktory teraz nosze na luzie, a ta mnie obciska i pol brzucha na wierzchu. Na syna jest luznawa i siega mu za pupe. Serio te rzeczy sie skurczyly czy to rozmiarowka sie zmienila ?? Czy to rzeczywiscie wszystko szyli wtedy takie przykrotkie i obcisle ?

Pasek wagi

brujita napisał(a):

Mia1979 napisał(a):

Wolfshem napisał(a):

tez mam takie wrazenie, bo co prawda schudlam nieco, ale kiedys za dobrych czasow w mniej jak 38 nie wlazlam, a teraz zdarza mi sie, i to nierzadko, wbic w 36. Tlumaczylam sobie to tak, ze to niemiecka rozmiarowka, bo w niemczech od kilku lat mieszkam i tu wlasnie zaczelam "wchodzic" w 36

Niemieckie rozmiarówki nie chcą frustrować za mocno swoich stałych, tyjących klientek... :)) 

Akurat w każdym kraju ludzie tyją, więc to nie jest kwestia tylko niemieckich marek.

Chodziło mi o tycie nie tylko klientek, ale rozmiarówki... Z innych krajów nie znam, ale ktoś podał przykład niemieckich rozmiarówek i ja mogę to potwierdzić na przykładzie swojej szafy. W Polsce ponoć niemieckie C&A, czy BonPrix mają ponoć większą rozmiarówkę, niż polskie firmy, ale pewności nie mam.

Te rzeczy się nie skurczyły, takie były prawdziwe rozmiary adekwatne do wyglądu. Dziesiejsze są po to, żeby 74 kg kobieta miała radochę, że "w s weszłam" jakby noszenie L było plamą na honorze. Kiedyś normalna, szczupła kobieta nosiła M a nawet L jeżeli była wysoka, S to była dla płaskich chudzin w okolicach 50 kg i mniej. Teraz dopasowane S potrafią mieć po 94/96 w biodrach/biuście a kiedyś to było pogranicze M/L o pasie nie wspomnę bo na S trzeba było mieć max 62 lub mniej .

I szczerze mówiąc drażni mnie to, bo z wyglądu jestem normalna - absolutnie nie chuda, nawet nie szczupła - taka normalna a biorę spodnie s w które kiedyś bym w życiu z tymi wymiarami nie weszła i są np. za luźne w biodrach czy udach. Zastanawiam się jak i gdzie ubierają się takie drobnice jak na Sacria - żeby mieć dopasowaną sukienkę czy spodnie materiałowe to chyba tylko przeróbki? Nawet nasza Keyma w xs/s wygląda jak po starszej siostrze:)

Pasek wagi

Ja się właśnie zastanawiam, jakim cudem teoretycznie calowa rozmiarówka różni się nie tylko między sklepami, ale też krajami (typu: niemieckie 40 to francuskie 42-44). I też mi się wydaje, że rozmiarówki są teraz bardziej rozciągnięte - kiedyś moje aktualne 42-44 pewnie wymagałoby zakupów w "sklepie dla puszystych" i rozmiaru 46-48.

A z drugiej strony: mam kilka rzeczy w rozmiarze S, w które wchodzę. To stare rzeczy, podziedziczone po mamie i teściowej, ale prawdopodobnie z lumpów, więc może ściągane z UK albo US.

I tak, bonprix ma większą rozmiarówkę - górą wchodzę w ich 40. Nie wiem, jak C&A, ale pamiętam, że kiedyś tam chętnie kupowałam, więc pewnie też mieli zawyżoną:D

Ale z drugiej strony, chyba nic dziwnego, że rozmiary typu S/M/L się zmieniają. Przeciętna kobieta jest wyższa/większa niż ileś lat temu, więc te rozmiary też się przesunęły.


brujita napisał(a):

Ale z drugiej strony, chyba nic dziwnego, że rozmiary typu S/M/L się zmieniają. Przeciętna kobieta jest wyższa/większa niż ileś lat temu, więc te rozmiary też się przesunęły.

ale może jakby się nie zmieniły to szybciej by się zapaliła lampka pt 'kurcze, przytyłam, trzeba się wziąć za siebie". L nie zrobi na nikim takiego wrażenia jak XXXL 🙄

brujita napisał(a):

Ale z drugiej strony, chyba nic dziwnego, że rozmiary typu S/M/L się zmieniają. Przeciętna kobieta jest wyższa/większa niż ileś lat temu, więc te rozmiary też się przesunęły.

Brujita wiesz, ja nie wiem czy jest wyższa/większa. Jak byłam w liceum rzeczywiście tak było, kolejne roczniki były jeszcze wyższe ale to już było powolne zahamowanie procesu. Patrzę na koleżanki mojej chrześnicy (17 lat), patrzę na koleżanki córki (13-15 lat) i tu wcale nie będzie innych wysokości niż za moich czasów. W liceum miałam dwie dziewczyny powyżej 180, kilka w okolicach 175, reszta tak 165 -173. U córki jestem pewna, że wcale inaczej nie będzie i nie wiem, czy grono tych wyższych nie będzie mniejsze. Natomiast wiem jedno, obserwując obecne nastolatki i porównując z tymi sprzed 30 lat - u nas były wyraźne talie, dzisiaj sporo jest takich bardziej w cegiełkę. Nie wiem czy to trend ewolucyjny czy sposób odżywiania, wpływ żywności przetworzonej ale tak jest. Niektóre chudziny straszne a talia zaznaczona mniej niż kiedyś, tak z 6/8 cm średnio więcej.

O taliach pokolenia mojej mamy nawet nie wspomnę, jak patrzę na jej zdjęcia z młodości były biodra, był biust ale w talii miała 58 cm, zresztą doskonale to widać na filmach z lat 60-tych w których kobiety biegają w dopasowanych, ołówkowych sukienkach z tyłu na zamek.

Pasek wagi

przymusowa napisał(a):

brujita napisał(a):

Ale z drugiej strony, chyba nic dziwnego, że rozmiary typu S/M/L się zmieniają. Przeciętna kobieta jest wyższa/większa niż ileś lat temu, więc te rozmiary też się przesunęły.

Brujita wiesz, ja nie wiem czy jest wyższa/większa. Jak byłam w liceum rzeczywiście tak było, kolejne roczniki były jeszcze wyższe ale to już było powolne zahamowanie procesu. Patrzę na koleżanki mojej chrześnicy (17 lat), patrzę na koleżanki córki (13-15 lat) i tu wcale nie będzie innych wysokości niż za moich czasów. W liceum miałam dwie dziewczyny powyżej 180, kilka w okolicach 175, reszta tak 165 -173. U córki jestem pewna, że wcale inaczej nie będzie i nie wiem, czy grono tych wyższych nie będzie mniejsze. Natomiast wiem jedno, obserwując obecne nastolatki i porównując z tymi sprzed 30 lat - u nas były wyraźne talie, dzisiaj sporo jest takich bardziej w cegiełkę. Nie wiem czy to trend ewolucyjny czy sposób odżywiania, wpływ żywności przetworzonej ale tak jest. Niektóre chudziny straszne a talia zaznaczona mniej niż kiedyś, tak z 6/8 cm średnio więcej.

O taliach pokolenia mojej mamy nawet nie wspomnę, jak patrzę na jej zdjęcia z młodości były biodra, był biust ale w talii miała 58 cm, zresztą doskonale to widać na filmach z lat 60-tych w których kobiety biegają w dopasowanych, ołówkowych sukienkach z tyłu na zamek.

Patrzenie na to z perspektywy "klasa moja a mojej córki" nie ma najmniejszego sensu.

https://ourworldindata.org/hum...

brujita napisał(a):

Dla mnie szczytem było kupienie w zeszłym roku letnich szerokich spodni w Uniqlo, w rozmiarze XS. To jest japońska marka, a na 100% nie mam dołu w rozmiarze japońskiego XS.

Uniqlo ma inna rozmiarówkę w Japonii :) taka ciekawostka. 

1. Rozmiarówka serio vintage była robiona na wymiary w bieliźnie, a bielizna często była mocno modelująca. Obecnie ubrania dobiera się do wymiarów ciała.

2. Fasony były inne. Ubrania vintage nie są wcale jakoś kosmicznie węższe w biodrach czy biuście, są węższe w talii w proporcji do innych wymiarów - a akurat na wymiar w talii można wpłynąć chociażby nosząc całe życie mocno dopasowane ubrania bez streczu....

3. Co dawniej robiono i nikogo mega ściągnięte, wręcz przecinające w talii ubrania nie dziwiły. Nikt się tak teraz nie nosi. I dobrze - zdrowiej.

4. Co do rozmiarów retro - te z lat 50 bazowały bodaj na ochotniczkach zgłaszających się do pomiarów po wojnie. Więc próba to były...młode, trochę zagłodzone kobiety. Potem zdaje się robiono pomiary na podstawie pracownic linii lotniczych. Ekhem - to również nie standardowe kobiety. Ostatnio oglądałam o tym jakiś podcast odnośnie starych wykrojów krawieckich. Pierwsze rozmiarówki pochodzą od wymiaru biustu w calach w gorsecie. Jak się to ma do współczesnych ciuchów? Nijak. Ale stąd właśnie są owe 36, 38 itd.

4. Rozmiarówka nie może być stała, bo z czego bo służy optymalnemu doborowi ubrań, a nie trzymaniu się tradycji. Zmieniają się fasony. Zmienia się chociażby bielizna (teraz np mniej niż 20 lat temu nosi się hiper pushupy). Biodrówki dzwony dobierało się po biodrach, mom jeans dobiera się po talii i tak dalej. rozmiarówka jakoś tam stara się za tymi zmianami nadążyć.

5. No i też kobiety były niższe i co za tym idzie drobniejsze, to raczej ciężko pominąć.

6. A z kolei w 2000s nosiło się wszystko opięte na baleron i koszula ze strzelającymi guzikami nikogo nie szokowała.

7. No i oczywiście ludzie też są grubsi. Rozmiarówkę literkową ruszyło to najbardziej, bo ona nawet nie udaje, że ma związek z obwodami w jakikolwiek sposób. Zakłada, że M ma być przeciętne. S mniejsze, L większe, tyle. Jak dla mnie powinna wylecieć i tyle. W jeansach sprawdza się system calowy obwodu w pasie, jak dla mnie coś podobnego mogło by być używane w ubraniach, ale finalnie - jakie to ma znaczenie i tak trzeba w każdym sklepie sprawdzić size guide po każda marka (i całe szczęśćie) szyje pod trochę inną sylwetkę.

Btw, moje ubrania przy różnicy talia-biodra 30 cm to współczesne 40 w większości przypadków. W spódnicach i spodniach vintage (stawiam z lat 80 w większości przypadków?) mam najczęściej 40-42/francuskie 42-44. Więc jakiejś mega różnicy nie widzę.

Ja sama siebie uważam na S. A czasem XS jest za duże. To sorry. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.