- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
4 listopada 2019, 07:59
Przeglądając ostatnio instagrama natknęłam się na kobitkę i jej wyzwanie 100 dni w jednej sukience. Tej samej sukience. Oczywiście pranej co jakiś czas, wiadomo ;-)
Co myślicie o takich wyzwaniach? Podjęłybyście się czegoś takiego? Niekoniecznie na 100 dni, ale na tydzień? Miesiąc?
4 listopada 2019, 08:52
Spakowałam ostatnio sporą część swoich ubrań i odłożyłam na poddasze, żeby sprawdzić właśnie, ile ubrań jest mi tak naprawdę potrzebne, a ile tylko zapycha przestrzeń, ale 1 sukienka na trzy miesiące to dla mnie przesada. Uważam, że nie należy podporządkowywać swojego życia przedmiotom, a to jest właśnie podporządkowanie - tyle że w drugą stronę niż u tych, którzy dwa razy w tygodniu pędzą do zary/vitkaca/ulubionego lumpeksu.A po co ktoś to robi?Pewnie, żeby pokazać, że się da i przyciągnąć uwagę.
4 listopada 2019, 08:53
Lubie kazdego dnia wygladac inaczej (fryzura i ciuchy, bo makijaz rzadko robie jakis "inny"), wiec takie wyzwania to nie dla mnie. I jak slysze o tak bezsensownym challengu to sobie mysle "ale po co? dlaczego? czemu????"
4 listopada 2019, 09:15
Hm gdyby było to na zasadzie mam 1 kieckę i do niej muszę za każdym razem stworzyć inną stylizacje to wtedy takie wyzwanie było by nawet ciekawe. A tak to trochę bezsensu.
4 listopada 2019, 09:21
Nigdy w zyciu.
4 listopada 2019, 09:37
..
Edytowany przez 25 czerwca 2020, 12:06
4 listopada 2019, 09:50
Nie wiem po co takie wyzwania. Co i komu w ten sposób udowadniać. Chodzić non stop w jednym ciuchu jeśli nie klepie się biedy tak maksymalnie to niechlujstwo
Bez przesady. Chodzi o to by sobie udowodnic ze czlowiekowi wcale nie jest potrzebna pekajaca w szwach szafa
4 listopada 2019, 09:55
Zrobiłam coś podobnego ale zamiast zostawiać część oddałam znjomej w trudnej sytuacji, inne na cel charytatywny, kilka sztuk zostawiłam jak moja ukochana koszulka z audrey hepburn która jest chwilowo za mała (jeśli się w nią nie zmieszczę za rok to zrobie pszewkę), sukienkę ze studniówki i wesela znajomego. Moja szafa to teraz 2 kurtki, katana jeansowa, 4 bluzy (3 wkładane i jedna zapinana) 2 pary spodni, leginsy sportowe krótkie i długie, 3 pary szortów - w tym 2 do spania, z 10 czarnych koszulek, 6 par butów- klapki, adidasy, kapcie, trapery, baletki i sandały. Pewnie jeszcze się znajdzie coś czego tak nie można sklasyfikować, ale w kazdym razie mieszczę się na 3 pułkach ze wszystkim. Im mam mniej ubrań, tym mam mniejszą potrzebę posiadania kolejnych.Spakowałam ostatnio sporą część swoich ubrań i odłożyłam na poddasze, żeby sprawdzić właśnie, ile ubrań jest mi tak naprawdę potrzebne, a ile tylko zapycha przestrzeń, ale 1 sukienka na trzy miesiące to dla mnie przesada. Uważam, że nie należy podporządkowywać swojego życia przedmiotom, a to jest właśnie podporządkowanie - tyle że w drugą stronę niż u tych, którzy dwa razy w tygodniu pędzą do zary/vitkaca/ulubionego lumpeksu.A po co ktoś to robi?Pewnie, żeby pokazać, że się da i przyciągnąć uwagę.
Zamierzam swoje jeszcze nosić, więc nie zamierzam oddawać, a później kupować kolejne. Nie mam ubrań "sentymentalnych", mam za to trochę takich, w których lepiej wyglądałam 3 kilo temu. Nadzieja nie umiera, więc ciuchy na razie zostają ;)
4 listopada 2019, 10:00
Po co? po 100 dniach noszenia non stop i prania pewnie wyglądała już jak szmata do kosza... Może to taka wersja -użyć aż się prawie rozpadnie i wtedy nie szkoda wywalić? ;)