Temat: Naprawdę mało ubrań

Czy ktoś z Was ma naprawdę mało ubrań? Ile to jest dla Was to mało i jak udało Wam się do tego dojść? Z wyboru (minimalizm, slow fashion)? Czy z konieczności (wyprowadzka, wahania wagi, problemy finansowe)? Macie ochotę wrócić do dużej garderoby i wielorakiego wyboru? Zadowala Was pustka w szafie?

Idę raczej w kierunku mniej, a lepiej. I sprecyzuj, co znaczy "naprawdę mało" :)

aleksytymia napisał(a):

Idę raczej w kierunku mniej, a lepiej. I sprecyzuj, co znaczy "naprawdę mało" :)

No dla mnie naprawdę mało to 1 para spodni, trzy koszulki, jeden sweter, czyli ilości przy której nie mogłabym już normalnie funkcjonować, bo wspomniana jedna para spodni w praniu uziemilaby mnie w domu do momentu wyschnięcia. Wiesz, to już uzależnienie (?), podporządkowanie się (?) pod ubrania.

Wolę zdecydowanie mniej i klasycznie.Ostatnio uwielbiam granat,musztardowy no i oczywiście beż ,biel i czerń,szarości, gorzka czekolada.W tej chwili ubrań mam zdecydowanie jednak za dużo ale i tak mniej niż kiedyś.Oczywiście chodzę na okrągło w tych samych,reszta leżakuje 

Pasek wagi

nie wyobrazam sobie miec ubran mało/Nie cierpie chodzic non stop w tym samym. Mam za duzo i czasem nawet w czasie sezonu nie załoze czegos, bo przeocze. Robie czasem segregacje i sie części pozbywam, ale potem i tak mania kupowania ;) i znów jest za duzo

Pasek wagi

ja mam malo ciuchów, malo wychodze nie  potrzebuje sie stroić:P po drugie szkoda mi kasy ,ciuchu sa strasznie drogie i cena jest nie adekwatna do jakosci ,kupuje głównie na prmocjach ,nie widze sensu przepłacac ,albo płacić 100 za jakis sweterek ,kupuje to co mi jest potrzebne .nie podążam  slepo za modą i wiekszość rzeczy które są na topie ,nie musze mieć.ale wiadomo jedna para spodni ,to przegiecie:P 

Chciałabym mieć mniej, ale mi nie wychodzi. Kocham jeans, koronki, skórę, czerwienie i inne żywe barwy, czerń, biel, egzotyczne wzory, kwiaty, kratę, grochy, motywy zwierzęce.

Na zakupach typowo odzieżowych bywam raz na kilka miesięcy. Kupuję tylko to, czego potrzebuję, a i tak mam tego sporo...

Od jakiegoś czasu omijam lumpeksy - a już szczególnie w dzień dostawy, bo jak wpadnę w zakupowy szał, to potrafię zostawić tam niezłą sumkę (nie chodzę do pierwszego lepszego sh, mam swój ulubiony, gdzie sprzedają markowe ciuchy z metkami). Generalnie jest postęp, zdecydowanie wydaję na fatałachy coraz mniej. Staram się tworzyć fajne zestawy z tego, co już mam.

Pasek wagi

Mam zdecydowanie za dużo ubrań i wrażenie, że mało co do siebie pasuje. Nie chcę zacząć od wywalenia wszystkiego i zbudowania capsule wardrobe, ale sukcesywnie wyrzucam rzeczy zniszczone, oddaję za duże w dobrym stanie, starając się w to miejsce kupować nowe ale bardziej uniwersalne, które można zestawiać z większością  a nie tylko np. z jednymi spodniami. Dawno już mi minęła faza zakupoholizmu ubraniowego i w sumie gdyby nie kiepska jakość ubrań pewnie mogłabym się bardziej ograniczyć z kupnem ciuchów. 

Walczę o to, żeby zminimalizować swoją absurdalnie dużą garderobę, ale jak przyjdzie do spakowania tych ciuchów do oddania, których nie miałam na sobie od lat albo nigdy, to pojawiają się "ale" - bo to prezent od kogoś, bo po domu/do sprzątania się przyda, bo może się przekonam do tego koloru. Dla mnie jedna para spodni nie byłaby problemem, bo w spodniach nie chodzę ;). Ale kupowanie coraz to nowej wymyślnej sukienki jest dla mnie nie do zatrzymania. A potem i tak gdy idę do pracy, brakuje mi czegoś klasycznego. Bardzo zazdroszczę minimalistkom. 

Pasek wagi

Nie mam wielu ubran, bo: 

a) odchudzam sie i nie widze sensu kupowac masy ubran na chwile

b) garderobe skompletuje po osiągnięciu celu wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.