Temat: Kosmetyki wysokopolkowe a drogeryjne

Helou. Czy macie czasem wrażenie, że wieeele wysokopolkowych kosmetyków jest totalnie niewartych swojej ceny ? Miałam kilka drogich podkładów w swoim życiu ;] i żaden nie był jakiś super lepszy niż poczciwy Bourjois healthy mix. Fakt moja cera nie jest turbo problematyczna, ale np w recenzjach Laura mercier pojawiają się zachwyty jakby ten podkład robił photoshopa, a jak dla mnie .. no podkład jak podkład. W jakie kosmetyki wg Was warto inwestować ? Wg mnie warto w perfumy, bo tanie nie będą ani tak piękne ani trwałe.. z kolei przekonuje się, że w podkłady czy np tusze do rzęs zupełnie nie warto. Teraz mam Eyeliner ysl i poziom reprezentuje jak golden rose.. także ten..

Ale dodam jeszcze, że mam też droższe kosmetyki w kiepskich opakowaniach, np. mini paleta cieni Natashy Denony wygląda jak Catrice czy coś w tym stylu (to akurat mi nie przeszkadza) albo paleta Soft Glam Mini Anastasia Beverly Hills (ktoś, kto wymyślił ten żółty pseudo welur był kretynem). Ale jakość tych obu palet jest świetna.

Tak teraz pomyslalam, że ja z kolei w cienie inwestuje, bo na tanich się zawodzilam niezmiernie. Teraz kroluje too faced. no i kolejna rzecz o której wspomniała koleżanką wyżej pielęgnacja.. tutaj warto zainwestować, ale wg mnie .. jednak króluje minimalizm. Tzn. lepiej kupić dobry krem pod oczy do twarzy i żel niż pierdylion maseczek i kremów. Wiem, że każda cera jest inna, ale ja jak było mnie już trochę stać i te parę lat temu dosłownie rzuciłam się na pielęgnację i chciałam wszystko testować to skórę miałam w marnym stanie. Teraz mam foreo, żel it's skin, esencja time revolution, i krem do twarzy i do oczu też z tzw azjatyckiej pielęgnacji i czasami dosłownie myje twarz i wklepuje te esencję nawet bez kremu i skórę mam jak pupa niemowlęcia ;] i zmywam czymś tłustym makijaż. Kosztowały te rzeczy trochę ale było warto. No i średnia półka jest mega, np. pomadki mac czy róże z the balm.. o ile ktoś jeszcze je pamięta ;)

Despacitoo napisał(a):

Tak teraz pomyslalam, że ja z kolei w cienie inwestuje, bo na tanich się zawodzilam niezmiernie. Teraz kroluje too faced. no i kolejna rzecz o której wspomniała koleżanką wyżej pielęgnacja.. tutaj warto zainwestować, ale wg mnie .. jednak króluje minimalizm. Tzn. lepiej kupić dobry krem pod oczy do twarzy i żel niż pierdylion maseczek i kremów. Wiem, że każda cera jest inna, ale ja jak było mnie już trochę stać i te parę lat temu dosłownie rzuciłam się na pielęgnację i chciałam wszystko testować to skórę miałam w marnym stanie. Teraz mam foreo, żel it's skin, esencja time revolution, i krem do twarzy i do oczu też z tzw azjatyckiej pielęgnacji i czasami dosłownie myje twarz i wklepuje te esencję nawet bez kremu i skórę mam jak pupa niemowlęcia ;] i zmywam czymś tłustym makijaż. Kosztowały te rzeczy trochę ale było warto. No i średnia półka jest mega, np. pomadki mac czy róże z the balm.. o ile ktoś jeszcze je pamięta ;)

uwielbiałam The Balm, a zupełnie o tym zapomniałam.

Użytkownik4250924 napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Tak teraz pomyslalam, że ja z kolei w cienie inwestuje, bo na tanich się zawodzilam niezmiernie. Teraz kroluje too faced. no i kolejna rzecz o której wspomniała koleżanką wyżej pielęgnacja.. tutaj warto zainwestować, ale wg mnie .. jednak króluje minimalizm. Tzn. lepiej kupić dobry krem pod oczy do twarzy i żel niż pierdylion maseczek i kremów. Wiem, że każda cera jest inna, ale ja jak było mnie już trochę stać i te parę lat temu dosłownie rzuciłam się na pielęgnację i chciałam wszystko testować to skórę miałam w marnym stanie. Teraz mam foreo, żel it's skin, esencja time revolution, i krem do twarzy i do oczu też z tzw azjatyckiej pielęgnacji i czasami dosłownie myje twarz i wklepuje te esencję nawet bez kremu i skórę mam jak pupa niemowlęcia ;] i zmywam czymś tłustym makijaż. Kosztowały te rzeczy trochę ale było warto. No i średnia półka jest mega, np. pomadki mac czy róże z the balm.. o ile ktoś jeszcze je pamięta ;)

uwielbiałam The Balm, a zupełnie o tym zapomniałam.

ten kocham miłością wierna od dawien dawna ;p

Despacitoo napisał(a):

Użytkownik4250924 napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Tak teraz pomyslalam, że ja z kolei w cienie inwestuje, bo na tanich się zawodzilam niezmiernie. Teraz kroluje too faced. no i kolejna rzecz o której wspomniała koleżanką wyżej pielęgnacja.. tutaj warto zainwestować, ale wg mnie .. jednak króluje minimalizm. Tzn. lepiej kupić dobry krem pod oczy do twarzy i żel niż pierdylion maseczek i kremów. Wiem, że każda cera jest inna, ale ja jak było mnie już trochę stać i te parę lat temu dosłownie rzuciłam się na pielęgnację i chciałam wszystko testować to skórę miałam w marnym stanie. Teraz mam foreo, żel it's skin, esencja time revolution, i krem do twarzy i do oczu też z tzw azjatyckiej pielęgnacji i czasami dosłownie myje twarz i wklepuje te esencję nawet bez kremu i skórę mam jak pupa niemowlęcia ;] i zmywam czymś tłustym makijaż. Kosztowały te rzeczy trochę ale było warto. No i średnia półka jest mega, np. pomadki mac czy róże z the balm.. o ile ktoś jeszcze je pamięta ;)

uwielbiałam The Balm, a zupełnie o tym zapomniałam.

ten kocham miłością wierna od dawien dawna ;p

moje to ta paletą https://www.ezebra.pl/pl/produ...


i Bahama mama 

Wszystko zależy... ostatnio miałam np. tusz Lancome Idole i sobie chwaliłam. Teraz mam jakiś YSL i robi "pandę", więc beznadzieja.

A od nich obu wolę w sumie popularnego L'Oreala ;)



Pasek wagi

LeiaOrgana7 napisał(a):

Tak po prawdzie to nie używam już od dawna podkładów, bo wystarczy mi przybetonowany sprayem utrwalającym zwykły puder w kamieniu, ale nie każdy zwykły puder się też nadaje. Uważam, że warto zapłacić za kilka dobrych produktów Urban Decay, np ten wspomniany spray albo któraś z oryginalnych palet Naked. Podkład Estee Lauder też sprawdzał mi się lepiej niż Healthy Mix czy Colorstay, bo jeśli spływał, to po dużo dłuższym czasie niż te tańsze. Natomiast muszę być wybredna jeśli chodzi o tusze do rzęs, żadne tanie nie wchodzą w grę, bo przy mojej tłustej cerze/ tłustych powiekach praktyczne każdy się rozmazuje. Jedyny średniopółkowy jaki toleruję, to Lash Sensational. Perfumy? Oczywiście, nie ma co marnować pieniędzy na tanie. Moje ukochane to Coco Mademoiselle, za flakonik Chanel zawsze dam tyle, ile zażąda sklep, bo warto. 

Ja z kolei, zachęcona licznymi opiniami, kupiłam kiedyś Double Wear, bo miał być takim odpowiednikiem Revlona, tyle że jeszcze lepszym...no i nie widziałam efektu wow ani nawet istotnej różnicy. Zostałam więc przy tańszym.

Pasek wagi

Kiedyś próbowałam znaleźć podkład, który dałby radę na mojej cerze. Przetestowałam sporo drogich marek i nie jestem w stanie znaleźć dobrego koloru. Paleta odcieni neutralnych tak naprawdę nie istnieje, albo są żółtawe, albo różowawe a jak wyglądają w miarę sensownie, to na mojej skórze się utleniają i ciemnieją. W końcu kupiłam w UK odcień z Diora, który nie jest dostępny w PL i finalnie dostała go w prezencie koleżanka, bo też okazał się do bani. Już nie wspomnę o tym, że większość tych Estee Lauder, Marc Jacobsów, Diorów, Tarte, Fenty itp strasznie mnie wysuszają, albo się warzą na twarzy. Nie wiem, czy to tylko mój problem, czy może ktoś ma podobnego pecha. Ostatecznie przerzuciłam się na krem BB z Misha, bo jak do tej pory to jedyny produkt, który ma faktycznie neutralne tony. Jest lżejszy, nawilżający i wygląda bardzo naturalnie, już raczej nie wrócę do cięższych, lepiej kryjących produktów. Do tego jakiś tusz do rzęs z marek dostępnych w Rossmanie i problem z głowy. Szminek nie używam, bo wyglądam w nich fatalnie.

Finalnie też znacznie bardziej inwestuję w zabiegi pielęgnacyjne i poprawę kondycji cery niż w zakrywanie tego, z czym można walczyć.

Adriana82 napisał(a):

Kiedyś próbowałam znaleźć podkład, który dałby radę na mojej cerze. Przetestowałam sporo drogich marek i nie jestem w stanie znaleźć dobrego koloru. Paleta odcieni neutralnych tak naprawdę nie istnieje, albo są żółtawe, albo różowawe a jak wyglądają w miarę sensownie, to na mojej skórze się utleniają i ciemnieją. W końcu kupiłam w UK odcień z Diora, który nie jest dostępny w PL i finalnie dostała go w prezencie koleżanka, bo też okazał się do bani. Już nie wspomnę o tym, że większość tych Estee Lauder, Marc Jacobsów, Diorów, Tarte, Fenty itp strasznie mnie wysuszają, albo się warzą na twarzy. Nie wiem, czy to tylko mój problem, czy może ktoś ma podobnego pecha. Ostatecznie przerzuciłam się na krem BB z Misha, bo jak do tej pory to jedyny produkt, który ma faktycznie neutralne tony. Jest lżejszy, nawilżający i wygląda bardzo naturalnie, już raczej nie wrócę do cięższych, lepiej kryjących produktów. Do tego jakiś tusz do rzęs z marek dostępnych w Rossmanie i problem z głowy. Szminek nie używam, bo wyglądam w nich fatalnie.

Finalnie też znacznie bardziej inwestuję w zabiegi pielęgnacyjne i poprawę kondycji cery niż w zakrywanie tego, z czym można walczyć.

A próbowałaś Nars? Moim zdaniem ma świetne naturalne, bezowe odcienie. Jest lekki, nawilża skore, ale nie jest bardzo bardzo kryjący. 

W drogich kosmetykach bardzo duży procent ceny to reklama, marketing i opakowanie. Używam tanich kremów, ostatnio w ogóle przeszłam na wazelinę zamiast tłustych kremów na noc... Efekt najlepszy jaki widziałam. Nie wierzę w działanie kremów. Prędzej kwasy czy dermapen. Jeśli chodzi o kolorówkę to też kupuje tanio, bo w zasadzie mało się maluję. Uwielbiam żółty tusz Eveline, w promce za 10 zł... 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.