Temat: Wiatr we włosach. Sezon rowerowy 2011.

Zgodnie z obietnicą

OTWIERAM  NOWY

SEZON ROWEROWY

2011

 

Zapraszam do wspólnej jazdy na rowerach w terenie.

Pasek wagi
ULALA!!! GRATKI!!!!!          

Tegom się nie spodziewała 
A z ciekawości: skąd Ty to wiesz, że Ci o tyle zaniża? I na jakim dystansie Ci to-to o tyle kłamie?
Przelicznik przeliczyłam z proporcji biorąc pod uwagę taki sam dystans jaki przejechał Szanowny na swoim rowerze oraz porównując z GPSem. Nie jest ważne na jakim dystansie bo przelicznik jest przecież stały a więc to ile musze dodać km wynika z danego dystansu. Poza tym, żeby sobie nie utrudniać to nie dodawałam zaniżonych km do kazdego dystansu. Dopiero teraz zrobiłam Wam kuku :P:P:P
Oho, Diamka, gratulacje.  nagrodę poczęstuj się domową krówką:



Ehh, prawda, rozpieszczam :P Wciągnęłam się w pieczenie, ale dobrze, bo kupiłam sobie za luźne kalesonki na rower i muszę trochę przytyć :P
O rany!Tienna, wieki całe nie jadłam krówek, ależ mi narobiłaś smaka. Szkoda, że nie mieszkasz bliżej, wpadałabym  z wizytą na rowerku minimum raz na tydzień. Dawaj kochana choć przepis na te łakocie!
Diamandko, gratki za piękny dystans. To nam zrobiłaś niespodziankę!  Dobrze, że licznik odejmuje, a nie dodaje kilometry.
Przepis jest prosty - 100g masła, 2/3 szklanki cukru, pół szklanki mleka, cukier waniliowy, gotować, aż zgęstnieje i ciutkę ściemnieje, uważać, żeby się nie przypaliło. W trakcie można sprawdzać, czy już zastyga - kapnąć na talerzyk kropelkę i wystudzić (od razu jest okazja do degustacji). Jak to już będzie na twardo zastygało, to wylewa się całość na blaszkę, studzi, kroi, zawija w papier śniadaniowy. Potem dobrze, żeby poleżały w tym papierze, najlepiej w lodówce, ze dwie godziny, inaczej są bardzo tłuste - palce się brudzą. Voila!

Ale to pierwsza moja przymiarka do krówek, jeszcze będę eksperymentować, co można zrobić lepiej i co zrobić, żeby w środku były ciągnące ;)
DZięki, Tienna, od samego czytania przepisu dostałam ślinotoku. Wypróbuję w weekend, a tymczasem idę poszukać czegoś   słodkiego
Cześć !
A ja dzisiaj w deszczu jeździłam ale cieplo było 4 stopnie , posmigałam po lesie troszkę asfaltem, bardzo przyjemnie. Wszystkim moim znajomym i nie tylko opowiadam jaka to przyjemność jest z jeżdżenia rowerkiem a oni tylko otwieraja buzie ze zdziwienia i maja 100 wymówek , żeby nie jeździć, Ostatnio pewna znajoma powiedziała mi , że ja mam predyspozycje do jeżdżenia i nie każdy to ma ?????  !!!!!!!!! , nie wiem jak to jest ???
Na początku jak zaczynałam to ciagle mnie coś bolało, a to kolano a to mięśnie .......... no to  wzięłam proszek albo dwa i dalej jadę, nie koniecznie w strone domu.

Baju i Dupko , ja do urody  podchodzę w ten sposób :  " nikt nie jest doskonały", co nie zmienia faktu , że miałabym wiele do zmienienia u siebie, ale co tam byle zdrowie było.

Tienna ! te słodkości Twoje wyglądaja i na pewno są pyszota, a co waga na to!

Ja po śniegu też mam zamiar pojeździć, bez zmieniania w rowerze czegokolwiek, zobaczę jak to będzie bo jeszcze nie mam doświadczenia w tym , nigdy w zimie nie jeździłam rowerkiem

          55  /  7953  /  7000
Ojej, ja wolę nie czytać bo się zaślinię, a tu zaraz jeszcze godzina pracy przychodzi :/ Przed chwilą prawie zasnęłam przy uczniu - chyba nadciąga zmiana pogody, nigdy nie zdarza mi się senność podczas zajęć.

Mój licznik tymczasem, po ostatnim przypadkowym wyzerowaniu dodaje kilometrów, ale wiem ile :) 450 m na 10 km..... (tu skończyłam pisać jak mi chłopek przyszedł :-) ... po godzinie --> Skasowanie licznika spowodowało wykasowanie WSZYSTKICH wprowadzonych danych, włącznie z obwodem koła (czy tam średnicą, nie pamiętam co wpisywałam). Jakoś mam lenia i nie chce mi się kolejnego szybkiego pomiaru przeprowadzać

Dobra - idę się lenić (znaczy brzuszkować i kręcić hula).
Straszliwie zawalony ten tydzień mam....


A co do jazdy zimą: za radą Cholery - nie będę póki co kolców kupować, zobaczę jak mi się będzie jeździć na moich oponach. Grube są, bo to 26 x 1,95 z wyraźnymi bieżnikami więc w teorii powinny się dobrze śniegu trzymać :D O napęd zamierzam dbać, jednak i tak na wiosnę mam plan wymiany całego więc podejrzewam, że po prostu aktualny zostanie na jazdy zimowe przeznaczony.
A ubiór: skarpety grube, na to póki co adidasy jesienne, grube rajty, na nie pieluchomajtki i spodenki do kolan, jak zimno przychodzi to zakładam jeszcze wełniane nakolanniki. Góra: sportowy stanik, koszulka bokserka, cienka bluza oddychająca i kurtka (zdecydowanie jeszcze nie zimowa) chroniąca (nie do końca idealnie, acz znośnie:) przed wiatrem; na czerep kominiarka, na łapki zimowe rękawice rowerowe. I na KOŃ
Diamentowa, mi osobiście zrobiłaś krzywdę
bo mnie przescignęłaś

masz swoje 5 tysięcy, ja (tegorocznie) NIE
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.