Temat: Wiatr we włosach. Sezon rowerowy 2011.

Zgodnie z obietnicą

OTWIERAM  NOWY

SEZON ROWEROWY

2011

 

Zapraszam do wspólnej jazdy na rowerach w terenie.

Pasek wagi

Coś mi ostatnio net zamula wieczorami, nie wiem, co jest grane.

Diamandko,  liczyłam na to, że się uśmiejecie z tej fotki, kiedy ją robiłam było ponad 10 stopni na minusie. 

 No nie gadaj, kochanieńka że choć raz czy dwa się nie skusisz na kolarstwo zimowe. Szczgólnie na początku, kiedy człowiek raduje się z białego puchu jak dzieciak, nie będziesz mogła oprzeć się pokusie. Ja przez całą zimę nie zaliczyłam ani jednej gleby, czego nie da się powiedzieć o moim nartkowaniu :)

Mycha, super pomysł z tą chustą, może wypróbuję. Inna sprawa, że Ty pewnie robisz krótkie wypady po lesie, ale za to w tempie i nie zdążysz zmarznąć.

 

Cholerah!!! Nareszcie pokazałaś nam swoją twarz

Jesteś bezbłędna :)


Kilka faktów na temat mojego roweru:

- napęd i tak muszę wymienić przed nadejściem wiosny więc aktualny mam zamiar wykorzystywać do jazdy po śniegu. Wybiorę się jeszcze do zaprzyjaźnionego salonu rowerowego i popytam dokładnie co i jak muszę robić by jak najlepiej zadbać o rower w zimie. Myślę, że u nich zakupię środki do czyszczenia i konserwacji napędu.

- opony mam przez cały rok te same, 26x1,95 z wciąż dość porządnymi bieżnikami. Myślę, że najpierw wypróbuję jazdę z nimi a dopiero później, w razie czego, będę myśleć nad kolcami.

- no i trochę się boję, że dotkliwie odczuję brak błotników, kiedy się breja pojawi. No ale wtedy po prostu będę musiała rezygnować z jazdy i tyle :D



Dziś znów pas. Oby przyszły tydzień nie obfitował u mnie w tak wczesne godziny rozpoczęcia pracy!
Bardzo mnie korci by wyjechać na rower wcześnie rano (ok 6:30) co by dotrzeć na tamę o wschodzie Słońca. MOŻE jutro??


edit: a cholerah - jakie opony masz na śnieg?
Kurde franca nie wjeżdżać mi tutaj na ambicję

Jadąc dzisiaj do pracy [rowerem oczywiście] tak się zastanawiałam nad tym śniegiem. Jazda po śniegu naprawdę musi być czadowa. I tak sobie pomyślałam, że mam jeszcze w domu spodnie narciarskie z polarem :D:D:D Zmarznąć to bym pewnie w nich nie zmarzła, i łapawice narciarskie też są. Jako, żem zmarzlak nieprzeciętny to mam całą masę grubaśnych majtalonów, rajstop, getrów, bluz, czapek, szalików, rękawiczek itp. itd. Mam też ogrzewacze [wiecie, ściska się i grzeją, a potem się je gotuje 10 minut w garnku aby zregenerować - polecam zmarzluchom, zeszłej zimy non stop chodziłam z nimi i się grzałam po drodze :D].
Nie mam tylko kominiarki, ale mogę zakładać czapkę, na to kaptur od kurtki i szal.
Kurna....
Poza tym jeżdżę krótkie dystanse i to jeszcze podzielone na pół. Tylko w pracy trzeba się przebierać, chociaż już przyzwyczajona jestem.
Pożyjemy, zobaczymy.
W każdym razie u mnie sezon jeszcze trwa :)

cholerah napisał(a):

:) Mycha, super pomysł z tą chustą, może wypróbuję.
sprawa, że Ty pewnie robisz krótkie wypady po lesie,
za to w tempie i nie zdążysz zmarznąć.  
2-3 godzinki. Ale rzeczywiscie w terenie czlowiek sie bardziej napoci i zgrzeje.

Dupka, a nie mozesz sobie po prostu kupic blotnikow?



Dodaje kilometry wykrecone od mojego powrotu:

238.7  /  2545.7  /  4000

Celu w tym roku nie wykrece. Widac zly cel byl ;) W przyszlym sezonie sie nadrobi.
Mysza, nie mam miejsca na błotniki :D
A przynajmniej tak mi się zdaje. Ale jak się wybiorę z rowerem do serwisu, to na pewno popytam czy znają jakieś tajemne techniki błotnikowe


Okazało się, że mam 2 godziny przerwy w pracy teraz więc PĘDEM lecę na szybką przejażdżkę.
Do zaraz :)


Wróciłam:

20,89  /  5 810,75  /  5 000

szybka jazda :)
Cześć, Cyklistki:))
Jakie piękne kominiarki!! Nawet nie wiedziałam o ich istnieniu...Cholerka wygląda seksownie przy 10 stopniach mrozu!! Nawet nie ma czerwonego nosa!! Panienki, ogłaszam wszem i wobec koniec mojego sezonu rowerowego. Na pożegnanie ukręcilam dzis przy świetnej pogodzie ostatnie 39km

39  /  5213  /  5000
 Niniejszym pobiłam zeszłoroczny dystans o 2100km..:)

Będę tu do Was zaglądać i około Gwiazdki, a przynajmniej przy śnieżnej pogodzie pstryknę sobie fotkę z rowerem na śniegu. W czapie mikołajowej, a jakże...
 Póki co fotka pożegnalna:( Dupencjo, nie licz na więcej złotówek...)Panienki, bardzo Wam dziękuję za przemiłe towarzystwo, bez Was bym tyle nie przejechała!! Dziękuję szefowej od rowerów, że tchnęła we mnie ducha rowerowego:)) Wszystkim gratuluje, a przed czołówką chylę czoła...Jesteście wspaniałe!! Cholera, Adador, Dupencja, Rabarbar...podziwiam!!! Wszystkim innym też gratuluję wytrwałości i ...do spotkania za rok;))
 Cmok, Panienki..;))




Pasek wagi
Bajeczko Moja Kochana!!!

Jeśli do gwiazdki, czy tam jej okolic, ani jeden raz nie wsiądziesz na rower (chodzi oczywiście o coś więcej niż wypociny miejskie) to masz ode mnie przy najbliższej okazji prezent (z tego co pamiętam alkoholu nie pijesz więc możesz sama wymyślić zamiennik:)

Ale generalnie GRATULACJE!!!!!
Gratulacje Baja

A ja tymczasem wklejam Wam pewnie tekst dot. rowerowania zimą w Krakowie ale myślę, że z powodzeniem można ekstrapolować go na inne miasta.

10 powodów, dla których nie warto rezygnować z roweru po sezonie

W tym roku byliśmy świadkami prawdziwej rowerowej rewolucji w Krakowie. Gdy robi się trochę chłodniej, liczba cyklistów na ulicach miasta wyraźnie spada. Oczywiście, wiele osób jeżdżących na co dzień nie zna takiego pojęcia jak „sezon rowerowy”. Dla nich każde warunki są dobre, by rano wsiąść na rower. Dla tych nieprzekonanych przygotowaliśmy listę dziesięciu powodów, dla których nie warto rezygnować z dwóch kółek, nawet wtedy, gdy słupek rtęci w termometrze niepokojąco zbliża się do zera. 

  • Większa odporność organizmu. Jesień i zima to czas wzrostu zachorowań – wiemy to z mediów, które cytują statystyki medyczne oraz z reklam. Mniej więcej od początku września koncerny farmaceutyczne przekonują nas, że ludzie dzielą się na tych, którzy już złapali przeziębienie oraz tych, którzy dopiero zachorują. Jeżeli nie chcemy znaleźć się w żadnej z tych dwóch grup, warto zapewnić sobie trochę ruchu na świeżym powietrzu. Rower nadaje się do tego doskonale.
  • Mniej okazji do zarażenia. Cudowne leki niewiele pomogą, gdy na co dzień w środkach komunikacji miejskiej stykamy się z kichającymi i kaszlącymi osobami. Ludzie z różnych powodów zamiast do lekarza wolą dalej jeździć do pracy i „częstować” innych swoimi zarazkami. Po co narażać się na zakażenie, skoro możemy jechać bez niezdrowego towarzystwa?
  • Mniej nerwów. Równie ważne jak zdrowie fizyczne jest nasze dobre samopoczucie. Jeżeli przez ostatnich kilka miesięcy poruszaliśmy się na rowerze, nagła przesiadka do autobusu może okazać się małym szokiem. Wizja wciskania się do pojazdu pełnego ludzi w grubych kurtkach potrafi skutecznie zepsuć humor o poranku.
  • Przyjemność z jazdy. Dobry humor możemy również zachować ciesząc się urokami jesieni lub zimy, obserwowanymi z rowerowego siodełka. Co prawda Kazik śpiewał kiedyś, że „tylko zimno i pada, zimno i pada na to miejsce w środku Europy”, ale nie oszukujmy się – nawet w styczniu zdarzają się słoneczne dni.
  • Pobudka. Nic tak nie potrafi obudzić człowieka rano jak kilka kilometrów przejechanych na rowerze. Ta zasada działa przez cały rok.
  • Oszczędność czasu. To chyba główna zaleta poruszania się na rowerze w mieście takim jak Kraków. Docenimy ją zwłaszcza zimą, gdy spadnie śnieg i zaczną się korki, spowodowane oblodzoną nawierzchnią. Rowerzystów one nie dotyczą, podobnie jak spóźniające się autobusy i marznięcie na przystankach. Jedyny minus jest taki, że możemy poczuć się nieco samotni, gdy okaże się, że jako jedyni dotarliśmy do pracy na czas.
  • Syndrom „ostatniego Mohikanina”. To uczucie, gdy przypinając jednoślad do stojaka pod pracą lub uczelnią okazuje się, że tylko ty wciąż jeździsz na rowerze – bezcenne.
  • Lepsza kondycja. Jesień i zima to czas, gdy nasz organizm chętniej niż zwykle robi rezerwy w postaci tkanki tłuszczowej, nie zważając na stosowane diety. Możecie mi wierzyć, waga łazienkowa nie jest taka straszna, gdy jeździ się rowerem. Jeśli nie wierzycie, skonsultujcie się z lekarzem lub farmaceutą.
  • Lżejszy strój. Co roku niechętnie wyciągam z szafy „puchową zbroję” z kapturem obszytym futrem. Jeżeli też nie lubicie się grubo ubierać, możecie pozostać przy lżejszej kurtce. Powinna wystarczyć, by zachować komfort termiczny jadąc na rowerze. Niską temperaturę na zewnątrz odbijemy sobie ciepłem, jakie wydziela ciało podczas pedałowania.
  • Urzędnicy. Na ich temat napisano wiele na łamach tego serwisu. Wszyscy wiemy, jak wyglądają drogi rowerowe zimą. Albo nie wyglądają wcale, bo nie widać ich spod śniegu, albo przypominają składowisko błota pośniegowego. Z drogami rowerowymi jest trochę tak, jak z narządami ludzkiego organizmu. Nieużywane zanikają. Jeśli będziemy jeździć również w zimie, istnieje większa szansa na to, że władze zwrócą uwagę na problem nieodśnieżanych dróg rowerowych.

To tylko kilka powodów, dla których nie warto skazywać roweru na sen zimowy. Podzielcie się w komentarzach Waszymi spostrzeżeniami dlaczego warto jeździć przez cały rok.


Gratulacje Baja, udanego wypoczynku zimowego zycze, choc trudno mi uwierzyc, ze rzeczywiscie konczysz. Pozyjemy zobaczymy...
Dupka, blotniki pewnie zawsze da sie zamontowac, to tylko kwestia ceny ;)

U mnie dzisiaj wiatr ponad 40 km/h w porywach do 80. No i jak tu jezdzic? Jak tu chociaz pobiegac? :(

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.