Temat: Wiatr we włosach. Sezon rowerowy 2011.

Zgodnie z obietnicą

OTWIERAM  NOWY

SEZON ROWEROWY

2011

 

Zapraszam do wspólnej jazdy na rowerach w terenie.

Pasek wagi
Witam !
Baja jak zwykle ciekawe fotki zamieszcza, milo popatrzec , a mój aparat nie pierwszej młodośći, zdjęcia nie za fajne wychodzą (to jeszcze jeden mój prioretytowy zakup, oprócz rzeczy rowerowych rzecz jasna).
Diamantka dobrze prawi , piwko jej sie należy, ja własnie pije ( skitrałam to mam).
Wczoraj troszkę pojeździłam po moim miaseczku, aż 7 km mi wyszlo, miasto , że ho ho.....
a dzisiaj nad odra smigałam.
Ja też prosze Jolę o tabelkę.
   85  /  6715  /  7000
13,39 / 3907,99  / 5 000 km
Miodzio pogoda!

34,49  /  5 275,75  /  5 000
Koniec sezonu za tydzień?? Bajaaaaaa, już ja Cię widzę jak zsiadasz z roweru



I ŚCIEŻKA ROWEROWA  w parku


Piękna nasza Polska cała..;;))
 Dupencjo, jak Ty ładnie mieszkasz:))
 Dziś tylko 32 km, bo wyjechaliśmy późno, po godz 14, a szybko robi się chłodno...:))
 Ja zamiaruję jeździć do 5000 km, a potem odwieszam rower na haki!! No, chyba, że nie...Aha, kupiłam sobie już czapkę Mikołaja na tę fotkę wigilijno-rowerową, co to Dupencja zarządziła..:)) :))

32  /  4920  /  5000
Pasek wagi

Baju, nie odwieszaj bicykla na haku, póki lód nie skuje dróg!

Podoba mi się pomysł na jazdę świąteczną, a może konkurs na najfajniejszą fotkę w stroju mikołajowym, co Wy na to ?

Na razie fotki z dzisiejszej wycieczki:

Ostry podjazd:

Kuraki:

I fotka z pastwiska

ja nie widzę ostatniej, trzeciej fotki

i co to za kuraki na drugiej? to jakies bażanty?

 

 

moich km dziś niewiele, towarzysz podróży wziął i mi spuchł ....

a jakie wielkie teorie o przyczynach spuchnięcia wynajdywał.... no cóz, mogłam sie śmiać tylko w duchu, z poważna twarzą słuchałam ....

 

21,65  /  4391,2  /  5000            

 

 

edit, już widzę, krowy

Pasek wagi

Jolu, oczywiście, że to bażanty. A jak to,  nie widzisz 3 fotki, nie wyświetla się?

A ten tajemniczy Towarzysz to małżonek? Na przyszły sezon się zaprawi w boju.

Tak, tak, tak bywa, Jolu..Mnie od dawna mąż próbował namówić na jazdę rowerem...Jejku, jakie ja warunki stawiałam: nie po piachu ( nie lubię) , nie po asfalcie( boję się aut), nie pod górkę( bo się męczę), nie z górki( bo się boję), nie po lesie( bo komary), nie daleko, max 12 km....W końcu z wielką łaską zaczęłam jeździć...Dwa lata temu przejechałam ok. 2200km ( jeździliśmy wtedy 2-3 razy w tygodniu, w sezonie). W Sylwestra 2009 kupiliśmy sobie nowe, prawdziwe rowery, nasze czarno-srebrne  kellyski i w 2010 roku przejechaliśmy już  3100km, a w tym roku niemal 5000 km...Robię postępy!! No i nikt mnie nie namawia na rower, sama się wyrywam!! Jolu, tak będzie i z Twoim Towarzyszem:))
 Cholera też pięknie mieszka...jaka ta jesień malownicza..;))
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.