Temat: Wiatr we włosach. Sezon rowerowy 2011.

Zgodnie z obietnicą

OTWIERAM  NOWY

SEZON ROWEROWY

2011

 

Zapraszam do wspólnej jazdy na rowerach w terenie.

Pasek wagi
Widać na Bajowych i Dupkowych fotkach, że pogoda dopisała, niestety ja podpisuję się pod Jolą. Wyjechałam po pracy na rower i zawróciłam, tak nieprzyjemnie było, poza tym jakiś wirus mnie  chycił i jeszcze nie puszcza. Jutro też nie planuję kręcić, może w weekend się poprawi i pogoda i moje samopoczucie.
hej...Toż to dzisiaj samo słońce!! Ani jednej chmurki na niebie...lazur, temperatura ok. 15 stopni, najładniejszy dzień...wiatru ani ani...
 Wielkopolska Gorą!!! Jechałam z gołą głową i bez rękawiczek!!
Pasek wagi
Baju, nie możesz mi tego robić!!! Nie godzi się tak ostentacyjnie radować urokami jazdy, gdy Cholerah siedziała na tyłku ( czy też dupce) w domu
:) U mnie też Słońce piękne, acz wicher dął dość okrutnie.

Zobaczymy czym jutro mnie pogoda zaskoczy..


Cholerah - wracaj szybko do zdrowia, bo nie godzi to się to, że z roweru zsiąść zamierzasz na dłużej niż dzień jeden :P

Spadam na koncert.
U mnie pogoda rowerowa, słonecznie i ciepło ale jeździłam i w czapce i w rekawiczkach a nawet pod czapką miałam jedwabną apaszkę.
Pokonałam góre , która omijałam, to jest 6 km po bruku "kocie łby", cały czas pod górkę a jeden podjazd niemalże pionowy ale dałam radę , a prędkość na szczycie spadła do 7km/godz
  51  /  6545  /  7000
Ja z gołą dyńką nigdy nie jeżdżę , nawet latem , przeważnie w kasku a czasem  czapeczce
Cześć, Wariatki na Rowerach:))
 U nas nadal cudnie, ciepło i słonecznie, dziś tez 41 km..:) Cholera, współczuję Ci wirusa...

41  /  4813  /  5000
A ja  jeżdżę polem, lasem, podśpiewuję sobie czasem...



Pasek wagi
... polemmm.. lasemmm .....
Baju, nie drażnij tygrysa . . tfu, nie drażnij innych rowerujących


czwartkowe km dodaję, powrotna mgła mnie złapała i zmoczyła

21,26  /  4345,2  /  5000
Pasek wagi
Dzisiaj zwiedzałam wioski gdzie jeszcze nie byłam, wjechałam w jedna droge przez las i juz myslałam , ze zabłądziłam , a słonko już zachodziło, ale w końcu wyjechałam na znaną mi szosę
 85  /  6630  /  7000

Baju, piękna złota jesień na tych zdjątkach. Tygrys jeszcze zawirusowany i  mimo słonecznej pogody nie pedałował. Rowerek był w serwisie na przeglądzie i wymianie linki, a ja u fryzjera. Jutro mam w planach dłuższą wycieczkę.

 Rabarbarrr, mocny z Ciebie zawodnik, nie dość, że kręcisz jak szatan, lubisz długie traski, to jeszcze masz czasu w ciul. Czarno ja widzę swoje szanse w przyszłym sezonie, oj czarno.

Dupencjo, jak się koncert udał? Na pewno bardziej niż moja opera....

Jolu, nie planujesz jakiejś tabeluni z okazji zakończenia października?

Uuuu - Cholerko jaki fryz trzasnęłaś??

Mój koncert wielce udany. Znajoma metalowa kapela grała. Mnie, jako ich zagorzałej fanki, zabraknąć tam nie mogło.
Za to dziś, mimo pięknej pogody, nici z rowerka - okres mnie dopadł, praca od 12:00 do 21:00 (właśnie przed sekundą skończyłam i zaraz rzucę się na żarło!), emocjonalnie jestem rozstrojona wyjątkowo mocno.
Może jutro się uda. Oby. Bardzo bym chciała w tym sezonie dobić choć do 5 500 km. Choć czasowo powoli zaczynam wysiadać. Za dużo pracy :/

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.