Temat: Wiatr we włosach. Sezon rowerowy 2011.

Zgodnie z obietnicą

OTWIERAM  NOWY

SEZON ROWEROWY

2011

 

Zapraszam do wspólnej jazdy na rowerach w terenie.

Pasek wagi
Witam was koleżanki!
Po tygodniu leniuchowania i ja dzisiaj wsiadłam na swojego rumaka ( jak go kocham!!!!)
W deszczu , wietrze przejechalam 61 km, , ubrałam sie grubo , ale po 5 km zrzucałam ciuchy do torby, było super, jeździlam trochę asfaltem , wiekszość po lesie.
Jesienią też jest fajnie na rowerku, no i jak tu go nie kochać???
Dziewczynom gratuluję osiągnięcia zamierzonych  kilosków, ale chyba nie zrezygnujecie z jeżdżenia? ja na mur bede jeździła puki śnieg dróg nie zasypie
   61  /  5669  /  6000
Ja tez będę jeździć póki śnieg nas nie zasypie, plus dodatkowo, w Wigilię pojadę w czapce Mikołaja, tak jak to zasugerowała kiedyś Dupencja...To będzie takie zamknięcie sezonu 2011..;)) Podsumowanie, fotka w stosownej czapeczce....itp;))

Dzisiejsze popołudnie...42 km...Pogoda całkiem dobra..:)
42  /  4190  /  4000
Pasek wagi
popołudnie rowerowe
chyba czas już na podwójne rowerowe gacie, bo uda marzną

i licznik mi sie zresetował, bom chciała przełączyć, a ręce zgrabiałe
i do końca sezonu będę dodawała ręcznie

47,73  /  3997,43  /  5000
Pasek wagi
 26  /  5695  /  6000
Wczoraj u mnie piekna pogoda, byłam na pieczonym ziemniaku , jazdy mało ale było ognicho , grzane winko. Kilometrów było 2x więcej ale w jedną stronę licznik nie działał a tu podaje to co mam na liczniku
Ale leje, łohooooo.
U mnie też pogoda pod Burkiem, ale nawet gdyby było miło to do końca tego tygodnia nie ryzykuję nawrotu choroby i nie wychodzę na rower. Od przyszłego tygodnia mam nadzieję nadrobić braki!
No i deszczowe kilometry podaję:
16,54 / 3620,11 / 5 000 km
No i tak się zastanawiam ile jeszcze uda mi się przejechać. Oby do tych 4 klocków chociaż dobić zanim się zima na całego zacznie.
padać przestało i nawet świeci słońce na ostro

ale taki wiater spod samiuśkich Tater, że 6piętrowe topole prawie do ziemi przygina


zwieje mnie?
Pasek wagi
Mała Jolu jesteś więc może zwiać..

Ja bym jednak zaryzykowała.. Straszliwie mi tęskno już do jazd, ale choroba opuścić nie chce. Ze 2-3 dni była uśpiona a wczoraj wieczorem znów zaatakowała. Dziadowska jesień, a myślałam, że nic nie pokona mojej odporności.. A tu KLOPS!
Mnie nie zwiało. Nawet nie tak źle się jechało. Rano było mi gorąco - co prawda w czapie, rękawiczkach i majtkach z golfem, ale się zgrzałam. A teraz to jeszcze lepiej, bo juz nawet bez kurtki.

11  /  1254  /  2000

Na razie czasu na jeżdżenie za dużo nie mam, ale może jak skończę praktyki.... Byle pogoda dopisała.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.