Temat: Wiatr we włosach. Sezon rowerowy 2011.

Zgodnie z obietnicą

OTWIERAM  NOWY

SEZON ROWEROWY

2011

 

Zapraszam do wspólnej jazdy na rowerach w terenie.

Pasek wagi
Bajeczko - witamy z powrotem :)
I Tienna wróciła. Bomba! Może nasz wątek trochę odżyje, bo ostatnio coś zaczął przymierać. A toż to dopiero wrzesień się kończy!

Pogoda rzeczywiście rewelacyjna. Trasa dziś byłaby dłuższa ale mam spotkanie z ukochaną przyjaciółką a do 11 była praca. Więc teraz szybka kukurydza i WIO!

Za wczoraj 36,55 km i za dziś


52,11  /  4 630,75  /  5 000



edit:  Ale cicho...

Za dziś:


51,83  /  4 682,58  /  5 000

Było rewelacyjnie, pogoda piękna, opaleniznę podrasowałam troszkę :) Było i trochę terenu wokół Ślęży i sporo szosy. Pół trasy we trójkę: z Mężem i kumplem, drugie pół zostaliśmy tylko z kolegą. Po drodze przystanek i opychanie się gruszkami prosto z drzewa. To się nazywa weekend! Oby cała jesień tak wyglądała :)
Witam Wariatki na Rowerach..:))Wszystkie razem i każdą z osobna!! Dupencjo, toż Ty już blisko celu...tuż tuż...:)

Dzisiejszy rowerek popołudniowy solowy 31 km...
 
31  /  3737  /  4000
Pasek wagi
Witam wszystkich!
W sobote miałam ostatni w tym sezonie wyscig - maraton rowerowy  na 135 km przejechałam w 5.43 ze średnia prędkoscia 23,6km/godz
Jestem w szoku nic mnie kompletnie nie boli, żadne mięśnie jakbym wcale nie jechała. Mogłabym troche lepiej pojechać , ale jechałam z dwoma facetami i na 50 km do mety sama ciąglam , oni mi wcale nie dawali zmian , bo mieli po prostu dość, a tak na początku fajnie żarło , 100 km miałam średnią 26/godz
A tu dodaje spisane z licznika:
156  /  5225  /  6000
240 / 3800 / 6000

Rabarbarrr, co to za chłopy? Nie do wiary, żeby kobita była silniejsza i ambitniejsza! Ogromne gratki Ci się należą, mam nadzieję, że uczciłaś ten sukces należycie.  Szłaś jak przecinak i widać jesteś w super formie, żeś się  prawie nie zmęczyła. Tak trzymaj!

Dupencjo, oczywiście chodziło mi o to, żeś szybka jak torpeda.

Co do tabeluni, to myślę, że dobrze będzie ją zrobić na 1 października, żeby ładnie podsumować wrzesień. A piękny to miesiąc tego roku, cieplutki i bezdeszczowy. 

 Moje szaleństwo weekendowe:

395,44/12085,56/13000

Oj, pogoda cudna, tez mi się wydawało, ze się na rowerze opalę, ale moja skóra oporna, to nic z tego :P A przejażdżka była bardzo miła - wybraliśmy się z małym, mąż spał. Po drodze pozwiedzaliśmy okolicę, widzieliśmy między innymi wygrzewającego się na drodze padalca i wróbelka, który chyba był w szoku, musiał go jakiś samochód potracić, bo dał się wziąć na ręce. Potem na szczęście poleciał, więc chyba nic poważnego mu się nie stało. Prędkość zawrotna ;) z balastem w postaci małego 17km/h....

19  /  1156,5  /  2000
o Cholerah! Piękny dystansik weekendowy. Widać, że mimo zakończonych wakacji zapał długotrasowy Ci pozostał :)

Ja dziś robię przerwę od jazdy i skakanki (może na hula hop się zdecyduję ale też nie na pewno:)), bo nogi po wstaniu z łóżka kwiczały do mnie żałośnie ze zmęczenia. Jutro powrót na słoneczne łono jesieni.

Miłego dnia wszystkim życzę!
Moja dzisiejsza jesienna podróż do pracy i domu:
28/1193/2000
Tienna - dogoniłam Cię wreszcie



12 + 6 = 18
18/ 1 240,5/ 2000
Alaol, nie ciesz sie, zaraz cię znowu przegonię :P niech no tylko mi to przeziębienie do końca minie.... Dzisiaj mały nawrót, wiec z roweru na razie zrezygnowałam, ale może po południu wskoczę choć na troszkę....

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.