Temat: Wiatr we włosach. Sezon rowerowy 2011.

Zgodnie z obietnicą

OTWIERAM  NOWY

SEZON ROWEROWY

2011

 

Zapraszam do wspólnej jazdy na rowerach w terenie.

Pasek wagi
No, druga jazda za mną. Niestety bardzo krótka, bo w trasie okazało się, że siodełko mi się skręca - niedokręcone jest, a ja nie mam klucza! Musze na męża poczekać.
Rower wizualnie doprowadzony do jakiegoś w miarę akceptowalnego stanu, ale technicznie pozostawia wiele do życzenia, tyle że chyba nawet nie opłaca się przy nim za dużo grzebać, bo jest w fatalnym stanie i naprawdę dużo czasu i pieniędzy trzeba by w niego zainwestować. No ale jeździ i na razie mi to wystarczy. Myślę, żeby sobie jakąś używkę kupić, bo niestety nie stać mnie na taki fajny rower, jakie wy, dziewczyny, macie...Pomyślę o tym w najbliższym czasie, na razie cieszę się, że w ogóle mam na czym jeździć.
Mały za to wymyślił sobie, że żeby uatrakcyjnić jazdę będzie skakał i bujał się na boki na foteliku :P Musiałam naprawdę na niego uważać i co chwilę go uspokajałam. Jeszcze nie mam dla niego kasku, co było kolejnym powodem skrócenia trasy. Trochę się jednak o niego boję...
No, i moje kilometry na koniec ;)

6  /  10  /  2000
Wiem, że śmiesznie to przy waszych wynikach wygląda, ale powolutku się rozkręcam ;)
Jak Was wczoraj poczytalam, to tez mnie piety zaswedzialy! Poszlam do garazu, wyciagnelam moje cacko. Opony nie napompowane, sie napompowac nie daly, walczylam z nimi pol godziny. Stwierdzilam, ze zaczekam na meza, moze on cos poradzi. Maz wrocil o 19 ze stajni,a  ja....  schowalam rower do garazu. Nie otworzylam sezonu wczoraj, ale w tym tygodniu otworze na bank!
Trzymamy za słowo Hanyzko :)
18 / 32 / 1000
Widzę, że coraz więcej osób się rozkręca. U mnie w niedzielę było chyba z 18 stopni, dziś podobnie, ale dzionek spędziłam w pracy, a rowerek do jutra zostaje w serwisie, tak że przymusowa abstynencja. I dobrze, bo padam ze zmęczenia na pysk, przeciez jeszcze cały sezon przed nami
Ja szykuję się jutro do pracy trzasnąć bicyklem, ale nie wiem jaka pogoda rano będzie, ponoć ochłodzenie ma przyjść. No nic, rower wyrychtowany, torba zapakowana, kwetsia ubioru - albo kożuch i tramwaj, albo lekka kurtka i rower. Rano zdecyduję.
Ja dziś nie pedałowałam, choć pogoda była przecudnej urody. No, ale jak się wróciło do domu o 17.40 to już trudno.

I ja się dołączam! Mam nadzieję, że Was dogonię, bo pedałuję dopiero od soboty  Co do dystansu to jeszcze nie wiem, bo to będzie mój pierwszy sezon 

18  /  48  / 1000 (???)
Pasek wagi
Zarazah, ja wróciłam godzinę później, a wieczór był tak ciepły i piękny, że tylko brak roweru był w stanie mnie powstrzymać.
Tak nadrabiam zaległości czytelnicze i widzę, że tutaj pełen profesjonalizm! To gdzie ja się pcham na tej mojej żółciótkiej kozie, która o przerzutkach nie słyszała a za hamulec robi jej wsteczny? Pozostaje mieć nadzieję, że mnie przygarniecie i przymkniecie oko na żółtą kozę. 
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.