Temat: Rower a uda

Czy jazda rowerem (ale nie żadne tam 10km/h) pomoże mi stracić cm w udach?
Wymiękam z tym bieganiem... A ostatnio upadłam ze schodów i kostka mi spuchła więc nie mogę biegać, ale chciałabym gdy opuchlizna zejdzie znów ćwiczyć. Pomyślałam nad rowerem. Mam teraz trochę więcej czasu więc 1,5h/dziennie na rowerze udałoby mi się ogarnąć.
Czy jeździć codziennie czy tak jak z bieganiem co drugi?

Przede wszystkim, żeby uniknąć pompowania mięśni i obciążania kolan trzeba po prostu śmigać na małych przełożeniach. Bardziej "młynkować" a nie walczyć siłowo z pedałami :-) Unikać jazdy terenowej z mocnymi podjazdami i już :-)

Słusznie, a w dodatku tak jest poprawnie z punktu widzenia ekonomiki jazdy. Najkorzystniej jest trzymać kadencję 90 obrotów korbą na minutę (85 - 95 jest ok, zależnie od przełożenia). Na początku trochę trudno wyczuć, ile to jest. Najlepiej po prostu podczas normalnej jazdy policzyć obroty przez 20 lub 30 sekund, pomnożyć przez 3 lub 2 i wyjdzie, z jaką jedziesz kadencją. Wiedząc, ile obrotów brakuje do 90, dostosowujesz przełożenie tak, aby przy tej samej prędkości kręcić odpowiednio szybciej i znów sprawdzasz, jaka teraz jest kadencja... itd. Po pewnym czasie się przyzwyczaisz.

Pasek wagi

meryZpakamery napisał(a):

Przede wszystkim, żeby uniknąć pompowania mięśni i obciążania kolan trzeba po prostu śmigać na małych przełożeniach. Bardziej "młynkować" a nie walczyć siłowo z pedałami :-) Unikać jazdy terenowej z mocnymi podjazdami i już :-)

Z tą jazdą terenową to nie do konca się zgodzę - popatrz no na sylwetki "górali" - raczej należą do tych drobniejszych, łącznie z udami. Włoszczowska jakie ma nogi... marzenie.

Witam Was :) ja trenowałam kiedyś mtb i moje nogi rozbudowane nie były - po rowerze nogi mega potrafią spaść :) ale mój tż również mtb - ma uda mega duże ale za to same mięśnie :)

moim zdaniem i wg mojej obserwacji - ciężko jest kobiecie na rowerze rozbudować nogi - no chyba, że robimy serię podjazdów przez tydzień ;)

Pasek wagi

Asieeencja, większość vitalijek z "rozbudowanymi" i "umięśnionymi" udami, ma nóżki jak patyczki, albo myli tkankę mięśniową z zapasami... No jak rozbudować mięśnie na luźnej korbie, jak przy dużym obciążeniu ciężko?.. ;) Też jakoś udziska mi nie urosły - a wytopić się to i owszem, nieco wytopiły ;)

No więc właśnie kutkutdak :) dziewczyny rowerować a nie martwić się rozbudowanymi nogami :P

Pasek wagi

strach3 napisał(a):

Słusznie, a w dodatku tak jest poprawnie z punktu widzenia ekonomiki jazdy. Najkorzystniej jest trzymać kadencję 90 obrotów korbą na minutę (85 - 95 jest ok, zależnie od przełożenia). Na początku trochę trudno wyczuć, ile to jest. Najlepiej po prostu podczas normalnej jazdy policzyć obroty przez 20 lub 30 sekund, pomnożyć przez 3 lub 2 i wyjdzie, z jaką jedziesz kadencją. Wiedząc, ile obrotów brakuje do 90, dostosowujesz przełożenie tak, aby przy tej samej prędkości kręcić odpowiednio szybciej i znów sprawdzasz, jaka teraz jest kadencja... itd. Po pewnym czasie się przyzwyczaisz.

rozmawiałam dziś z trenerem na temat kadencji - generalnie powinno się jeździć z taką kadencją. Jednak powstaje pytanie na jakim przełożeniu - bo 2/7 i 3/7 będą dawały zupełnie inny efekt. Powinno się raczej sugerować pulsometrem i jeździć na pulsie, który można sobie obliczyć - wzorów dużo jest. Tmax. – Tspoczynkowe = rezerwa tętna
70% rezerwy tętna + Tspoczynkowe
Aby najpewniej spalać tkankę tłuszczową musimy od obliczonego tętna odjąć 10 – 15 uderzeń serca. Czyli dolną granicą wysiłku fizycznego, jaką ustawimy na pulsometrze będzie wynik uzyskany ze wzoru minus 15 uderzeń serca, a górną minus 10.

to da nam najbardziej optymalne warunki do spalania tłuszczu :)

Pasek wagi

Wychodzimy od pewnej prędkości, która jest proporcjonalna do intensywności. To jest nasze założenie startowe w rozważaniach nad kadencją. Jadąc z założoną prędkością, możesz jechać na twardszych przełożeniach kręcąc wolniej, lub na miększych kręcąc szybciej. Oba sposoby dają Ci tą samą prędkość i tą samą intensywność. Są pozornie równoważne, ale badania dowodzą, że kadencja zbliżona do 90 z odpowiednio dobranym przełożeniem jest najlepsza.

A propos spalania.

To jest klasyczna teoria, która jest obciążona poważną wadą: zakłada, że ogranicza Cię wydolność. Zakłada, że masz dość mało siły i podejmujesz decyzję, jak je najlepiej spożytkować: wysiłek maksymalnie długi i niewielka intensywność, maksymalna intensywność i krótki czas (szybko do upadu), czy gdzieś pomiędzy. I dobrze - początkujący faktycznie mają takie ograniczenia i swoimi niewielkimi zasobami sił powinni gospodarować racjonalnie - tak, by jak najwięcej uzyskać jak najmniejszym kosztem (jak najwięcej spalić, jak najmniej się męcząc, bo wtedy dadzą radę męczyć się dłużej i ostatecznie spalić więcej).

Tymczasem gdy jesteśmy już w stanie utrzymać wysoką intensywność dłużej, to na niej spalimy więcej - o ile damy radę. Spalanie zależy tak naprawdę od wykonanej pracy, czyli jeśli mamy godzinę czasu i damy radę, lepiej jechać intensywnie, bo w ten sposób wykonamy większa pracę i spalimy więcej. Relacja zmęczenia do spalonych kalorii będzie gorsza, ale spalisz więcej. Chyba, że nie lubimy się męczyć i interesuje nas jak najlepsza "stopa zwrotu" z włożonego wysiłku - wtedy trzymamy tętno na poziomie średnim. O tym mówi ten artykuł, warto przeczytać.

Pasek wagi

zawsze kadencja +/- 90 jest najlepsza :) tylko pojawia się, moim zdaniem, problem od jakiej prędkości wychodzimy i jakie przełożenie dla kogo jest ciężkie :) niestety nie jest to miarodajne... 

Pasek wagi

Myślę, że nie ma takiego problemu. Nie chodzi o to, żeby jechać na z góry zadanym przełożeniu (Np takim, jak ktoś inny) i próbować utrzymać kadencję 90. Wtedy nie kontrolujemy intensywności. To przecież przełożenie dobieramy tak, aby jechać z pożądaną intensywnością zachowując kadencję 90.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.