Temat: Wiatr we włosach. Sezon rowerowy 2012

Zgodnie z obietnicą

OTWIERAM  NOWY

SEZON ROWEROWY

2012

 

Zapraszam do wspólnej jazdy na rowerach w terenie

Pasek wagi

32,95  /  4 033,88  /  10 000


Krótka, szybka przejażdżka przed pracą.







Rabrabarrku - szkoda, że nie możesz pojeździć.
Mam nadzieję, że w niedzielę Ci pogoda dopisze i rzeczywiście nic Cię nie zatrzyma :)
Pozdrawiam Cię serdecznie!
Dupka- no tak, dla ciebie 33 km to krótka przejażdżka

RudaBaba- który to Dłużek, bo jest chyba kilka w okolicy? Koło Bartołt?
 rabarbarr- jak ruszysz, to pewnie machniesz 200 km jednego dnia.

Magdula- nie strasz mnie!
Dziś nie mogę za bardzo ruszać łokciem, ani zgiąć do konca, ani wyprostować. Wybrałam się nawet do ortopedy, jak na razie nie ma złamania, ale zdjęcie trzeba za parę dni powtórzyć. Więc chwilowo przerwa rowerowa ( i tak cały dzień siedzę w pracy).

Pasek wagi
Finisterree- Dłużek ten przy jeziorze Łańskim w lasach napiwodzko-ramuckich  Bo nawet własną puszczę mam
25 / 426 / 2000
51,39 / 2004,19  / 6000 km

Na dwa razy - wczoraj i dzisiaj, wczoraj burza przeszkodziła mi w dobiciu do 2 tysiaków, dzisiaj prawie całodniowy deszcz, przez który miast kręcić siedziałam w robocie. Dopiero wieczorkiem udało mi się dokręcić.
Di - gratuluję dotarcia do 2 kafli!

finisterree - no 33 km to jakoś tak niedużo. Ale bardziej krótka czasowo ta wycieczka była, bo po 1 godz i 20 minutach na rowerze czuję zdecydowanie porządny niedosyt. Ale nie zawsze mogę sobie pozwolić na 5-6 godzinne wyprawy :P


Pogoda klawa! Z rana mam pracę ale ino godzinkę więc mam nadzieję o 11:00 być już w trasie. CEL: nie-wiadomo!
Tylko chciałam się zameldować, że żyję o dziwo żyję psyche mnie nie zeżarło choć miało wielką ochotę. (Sądzę sie z byłym pracodawcą, który próbuje mnie zaszczuć nasyłając na mnie np. MOPS  :) uciekam przed byłym facetem, szukam pracy i mam w domu buntownika 4latka). No żyć nie umierać bo jak to przetrwam to już mi nic nie będzie straszne. Rowera więc unikałam bo się bałam że zamyślę się i w coś wjadę albo pod coś. Teraz już chyba pogoda na mnie zaczyna działać i za kilka dni ruszam tzn w poniedziałek. Najpierw sama troszkę potem razem z Młodym bo już hol powinien być około wtorku. Zakupiłam właśnie na tę okoliczność wspólnych podróży Trail Gatora, bo rower już jest na imieniny dostał :) dogonić Was nie dogonię ale przecież chodzi o to by gonić króliczka a nie złapać króliczka :)
RudaBaba pięknie pięknie :) znaczy WSZYSTKIE Pięknie!!!
Pogoda dzisiaj dopisała i wyciągnęłam męża na kolejną trasę. Zrobiliśmy 41,5km, z których jestem bardzo dumna, bo były w terenie typowo krossowym, z przewagą podjazdów:-)
Sumarycznie przez weekend 25,5km + 41,50km = 67km, co dopisuję do wyniku:-)

67 / 155,4 / 1000 km

133,27  /  4 167,15  /  10 000


Szybki wpis co by zdążyć się zrobić na bóstwo przed imprezą. Albo przynajmniej zdążyć się umyć i nie śmierdzieć po wyprawie


CUDNIE było!!!







© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.