Temat: Bieganie a taka pora roku

Ja też zaczynałam od marszobiegów, też się wstydziłam, żeby ktoś mnie nie zobaczył, bo taki obciach, bo przecież nie umiem biegać... Minęły 2 lata i mam już na koncie 3 wyścigi na 10 km, jeden na 12 km i jeden półmaraton. 

Biegam kiedy mam czas i ochotę - najczęściej przed południem, sporadycznie wieczorami (nie za bardzo lubię biegać przed snem,  bo bieganie mnie pobudza i później nie mogę zasnąć).

Bardzo lubię biegać jesienią i zimą, lato pod tym względem jest fatalne, bo zimno łatwo pokonać - ubraniem i samym biegiem, z upałem natomiast jest problem.  Ubieram się dużo lżej niż do normalnego wyjścia - bielizna termoaktywna, cienka bluza, czasem tylko bluza lub koszulka i kamizelka (ta kamizelka nie dla ogrzewania, tylko żeby było gdzie wsadzić telefon), spodnie z lidla lub takie 3/4 a pod to getry kompresyjne, żadnej czapki, bo po 2 km byłaby mokra - jeśli biorę słuchawki,  to opaskę,  żeby przytrzymywała te słuchawki ( też jest mokra po 2 km). Jak temperatura spada poniżej zera, to jeszcze jakiś szalik lub komin, poniżej -5 myślę o czapce i rękawiczkach,  no i kurtce. Poniżej -10 dodatkowa warstwa bielizny termoaktywnej - gatki pod spodnie i koszulka,   Na -15 jeszcze bluza polarowa pod kurtkę.  No, przy jeszcze niższych temperaturach jednak już zostaję w domu.

Na początku biegałam codziennie, tak mnie wciągnęło, no i skończyło się kontuzją :( Musiałam przestać biegać na jakiś czas. Teraz biegam 3-4 dni w tygodniu. W czasie przygotowań do jakiegoś wyścigu 4-5 razy w tygodniu.

Jeśli chodzi o efekty - duża poprawa kondycji. Nie zauważyłam spadków na wadze, bo zupełnie nie pilnowałam diety - im więcej biegałam tym więcej jadłam - ale przez 2 lata utrzymywałam stałą wagę,  co u mnie jest wielkim osiągnięciem. No i nie wstydzę się już ludzi - nigdy nie spotkałam się z żadnymi złośliwościami, za to często z sympatią i życzliwością.