Temat: Styczeń 2011r. - Nowy rok, nowe cele noworoczne...no to biegamy

A więc jak co miesiąc ustalamy sobie jaki chcemy cel, czy to w km czy w minutach, można to i to, a więc zapraszam wszystkich Panów i Panie do biegania w tym zimnym ale fajnym miesiącu jeszcze 2 miesiące i mam nadzieję że nie będzie już śniegu, a więc zapisujcie się i ustalajcie cele :)
zgrzeszyłam,
a coś ci "pstryka" w tym biodrze? jest coś takiego jak zespół trzaskającego biodra.
lekki odpoczynek na pewno nie zaszkodzi.
pozdrawiam sennie, jakiś dzień taki kurcze śpiący.

Uzupełniam zaległosci- wtorkowe 40 min oraz dzisiejsze 50. Dziewczyny (plus Robinho) nasunęły mi się dwa wnioski: nie ma co sport to zdrowie Po poniedziałkowym dłuższym rozbieganiu odczuwałam ból w pachwinie, w głównej mierze zapewne za sprawą lodu po którym biegałam.

Dzisiaj rozpoczął się sezon- slalom gigant między psimi (czy to po polsku?) odchodami. Dni powoooolutku niby robią się dłuższe, ale brak śniegu jest bardzo odczuwalny. O siódmej było nadal ciemno.

Łącznie przebiegnięte- 620/ 1200

dopisuję 47 min za dziś - z czego przynajmniej 7 min to łyżwiarstwo figurowe!!!!:)
kejtful nic mi nie pstryka, ale jak napinam prawy pośladek to czuję mocny ból z boku :P tak jakby przeciążenie biodra czy co... boli trochę zapaleniowo... :(

no i wszystkiego najlepszego kejtful! dobrego biegania w tym roku, bo jak jest dobre bieganie to i zdrowie :)

ja wyruszam za godzinkę bo jest 15 stopni u mnie :)
Dzisiaj 5,7 km (Suma 38,5 km/120 km) - ale mnie za to dzisiaj łydki strasznie rwały...nie wiem co się stało, biegłam cały czas po chodnikach, chyba się od nich odzwyczaiłam, kiedy był śnieg...i pomyśleć, że dwa dni temu mi się tak lekko biegało. Teraz już nie czuję tych łydek, ale na samą myśl, że mają mnie znowu boleć podczas biegu...muszę się więcej rozciągać.
hej ho, daję info, że żyję i biegam, chociaż się tu nie wpisuję - powody przeklejam z mojego wpisu w pamiętniku:
hej, kobiety :)
zniknęłam przy okazji urlopu, ale chyba rzadko tu będę zaglądać. vitalia zabiera strasznie dużo czasu, i wiele nie daje - wciąga, ale co mi z siedzenia godzinami przed kompem i zastanawiania się, czy pobiegać, czy nie, zjeść coś nadmiarowego, czy nie?
jakoś konkretniej działam, jak mnie tu nie ma, mimo wszystko.
regularnie ćwiczę, regularnie w miarę jem, ważę troszkę mniej - kilkaset gram, ale zawsze w dół :D

postaram się odwiedzić moje stare wątki raz na 1-2 tyg., żeby Was totalnie nie opuszczać, ale nie obiecuję, bo nie chcę znowu bezefektywnie "wsiąknąć:, ok? :)

pozdrawiam i mam nadzieję, że dobrze Wam idzie ;)

zgrzeszyłam,
dzięki za życzenia - uwielbiam urodziny, bo mnie motywują do życia tak, żeby spełniać to, czego mi najbliżsi życzą.
w sobotę pierwszy bieg jako 29ciolatka:)
z bólem jest kiepsko - sama mam problemy z barkiem, więc wiem jakie to upierdliwe, ale już się umówiłam do ortopedy od barków,
ciekawe co powie. nie mogę tego lekceważyć, bo powyżej 50 min biegu sztywnieje mi bark i cała prawa ręka... cóż, życie biegacza:)
kejtful ja Ci zazdroszczę, że 29 lat a Tobie tylko bark sztywnieje! ja ledwo 22 skończyłam, a jak pobiegam i jeszcze na imprezę pójdę to z bólu nóg i skurczy spać nie mogę! t naprawdę niepokoi.

wczoraj 60 minut biegania, a czułam w nogach normalnie 100. brakuje mi tych moich przebieżek 100minutówek, ale ostatnio to ja fizycznie szwankuję. mam nadzieję, że przejdzie szybko, wszak zbliża się pół maraton :)

chce56 - vitalia może i wciąga, ale da się to kontrolować ;) chociaż uważam, że gro osób na V zamiast siedzieć kilka h przed kompem lepiej by sobie zrobiła wychodząc na spacer lub biegając ;)
osobiście wchodzę wyłącznie na to forum, więc da się kontrolować - potwierdzam!
w sobotę planuję 80 min - planuję bez bólu kolana i bez bólu barków!
póki co to będzie mój najdłuższy bieg, ale jak pisze Zgrzeszyłam - półmaraton się zbliża!
Dopisuje wczorajsze 4 km na bieżni na siłowni..na więcej nie miałam siły, bo klima nie działała, miałam wręcz wrażenie, że leci na mnie celowo jakieś gorące powietrze. Bieganie na zewnątrz i pod dachem jest jednak nieporównywalne...jutro znowu w teren:) Suma 36,8 km/120...muszę podkręcić 'motorek', bo nie wyrobię się z tymi 120 km do końca miesiąca...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.