Temat: Jakie buty do biegania po ulicy?

Słyszałam, że bieganie po ulicach, chodnikach niszczy kolana [?]. Jeśli tak jakie buty będą najlepsze, aby uniknąć nieprzyjemności? Narazie mam z lidla, jednak chciałabym zainwestować w coś lepszego. Dodam, że moja stopa jest normalna, ani płaska, ani z tym dużym wycięciem :D 

niestety biegam w lidlowskich i kolana juz mnie bola :( dlatego zastanawiam sie nad zmiana obuwia 

Biegałem ok. 1200km w Kalenji Ekiden 200. W cenie 160-180zł jak najbardziej polecam(w przeciwieństwie do tych najtańszych mają całkiem sensowną amortyzację). Teraz kupiłem Mizuno Fortis za 250zł (męskie ale z tego co widzę różnią się tylko kolorem i rozmiarem). Różnica w komforcie jest, jednak nie taka jak między tanimi butami za 50zł a tymi Ekidenami. W Mizuno czuję się jak na poduszkach(amortyzacja jest większa niż w Ekidenach - jednak już trochę inna półka buta). Mam tylko nadzieję, że wytrzymają przynajmniej 1000km. Ciekawe jak czułbym się w bucie za 500zł. Raczej długo się jeszcze nie dowiem bo to cena jak dla mnie zaporowa. 

http://www.decathlon.pl/buty-do-biegania-damskie-

EDIT: W Ekidenach bolały mnie trochę kolana. Była to jednak moja wina - przeginałem biegając 40-50km tygodniowo po 2 miesiącach biegania. Teraz po zrzuceniu 8kg i trochę dłuższym stażu kolana (odpukać) się nie odzywają.

Pasek wagi

Też mnie bolało kolano (i to okropnie, po paru kilosach nie mogłam chodzić przez 3 dni za każdym razem). Przeszło jak wzmocniłam mięśnie nóg i się porozciągałam, a nie zmieniłam buty - jedne z tańszych Kalenji swoją drogą.

Ostatnio też widuję, że amortyzacja przestaje być tak bardzo zachwalana i zaczyna się moda na bieganie naturalne ;P

Pasek wagi

vinylowa - bieganie naturalne może i jest fajne jak się nie ma płaskostopia (nawet minimalnego), zero problemów ze stawami i wagę normalną ale raczej bliżej do niedowagi niż do nadwagi. W innym przypadku jest to tortura dla stóp, kolan i kręgosłupa więc chyba nie warto iść za modą. Im więcej problemów, im wyższa waga tym większa amortyzacja konieczna. Stawy można łatwo i szybko zniszczyć ale odbudowa ich to już nie jest taka prosta (i tania) sprawa.

No to dla odmiany trochę naukowego (?) spojrzenia, bo nie samym butem (amortyzowanym) człowiek żyje. ;)

http://www.magazynbieganie.pl/minimalizm-czy-amort...
http://www.bieganie.pl/?show=1&cat=25&id=6042

and least but not last (z linkami):

http://www.runnersworld.com/running-shoes/cushione...

Tak więc szanowni Państwo ostrożnie z kategorycznymi opiniami "że tylko systemy i amortyzacja". ;):D
Gdzieś kiedyś miałem jeszcze artykuł, gdzie były opisywane badania z których wynikało, ze im większa amortyzacja, tym łatwiej o kontuzję w rozleniwionych strukturach stopy lewej.. albo prawej... albo obydwu.(cwaniak)
Jak znajdę to wkleję.

Oczywiście daleki jestem od namawiania do biegania w butach naturalistycznych, ale być może, zamiast NB za 500 pln, lepszym rozwiązaniem będą buty z Lidla za 150 PLN, w których amortyzacja powoli ale systematycznie "siądzie", co spowoduje, że nawet nie wiedząc kiedy, zaczniemy zmuszać nasze struktury kostno-ścięgnowo-mięsniowe nóg do większej pracy.  :p

Nie wiem - nie znam się - tylko wrzucam temat do przemyśleń. ;)

Jedno czego jestem pewien, to to, że zanim autorka zacznie szukać przyczyn bolących kolan w butach, niech uczciwie przeanalizuje swoje przygotowania ogólnorozwojowe, że szczególnym uwzględnieniem elementów siły biegowej. O ile jest co analizować  (że tak złosliwie dodam). napisał(a):</p

:>" title= napisał(a):

:>" class="emoticon" data-code= napisał(a):

:>" style="font-size: 14.44444465637207px;">

Może rzeczywiście zbyt kategorycznie podeszłam do tematu, ale nawet z tego artykułu wychodzi że najważniejsze to obserwować siebie. Ja osobiście nie zdecydowała bym się na bieganie w butach naturalistycznych. Przy mojej wadzie, biorąc pod uwagę wcześniejsze kontuzje, których jakiś ślad zawsze pozostaje, oraz fakt że trasy mam takie że są skrajnie różne podłoża (np 50 metrów kamienia i skały po czym 100 metrów sypkiego piachu), to nawet w butach dopasowanych do mnie i terenu już mi się raz zdarzyło że stopy trochę się zbuntowały. 
Zgadzam się że ważna jest technika biegania, która ma ogromny wpływ na komfort i bezpieczeństwo biegu ale to chyba oczywiste że stawy nie działają jak sprężyny, to sztywna konstrukcja która ma ograniczoną ruchomość, natomiast ową sprężyną są mięśnie i to one mają amortyzować nasze ruchy. Nie wiem czy dobrze wytłumaczyłam o co mi chodzi, chyba łatwiej mi to wytłumaczyć jeżeli chodzi o jazdę konną a nie bieganie.

Własnie badania podpowiadają, że m.in. waga nie ma tak wielkiego znaczenia w doborze butów. ;)
Wielkie znaczenie za to ma odpowiednie przygotowanie motoryczne oraz technika (czyli to na co zwracasz uwagę powyżej).
Nawet jak but ma super-hiper-ekstra-maga systemy, słabe mięśnie nóg nie chronią stawów i może być tylko gorzej.

Ale nie ma się co czarować - ilu biegaczy (że o zwykłych joggerach nie wspomnę), choćby pomyślało kiedyś o treningu siłowym? 0,5%?
Taki lajf.

Osobiście uważam trening siłowy za zło konieczne niezależnie od preferowanej formy ruchu, czy jest to bieganie, pływanie czy jazda konna. Z reszto nawet jak mam tylko zaplanowane bieganie to i tak na sam koniec robię serie pompek, planków i różnego rodzaju przysiadów, dla mnie jest to oczywiste jeżeli chcę uzyskać jakiś efekt a nie tylko dobre samopoczucie.Co do amortyzacji to nie zdecydowała bym się na bieganie w butach o mniejszej amortyzacji niż mam obecnie, może to kwestia też doboru butów, większość które próbowałam miały delikatniejszą podeszwę w której czułam każdy kamień, korzeń czy szyszkę i może przez to też automatycznie bardziej napinałam mięśnie co ograniczało trochę ich możliwości amortyzacji i spirala problemów zaczynała się nakręcać.

chwalę sobie kalenji z decathlona, mam 2 pary i jedne inne, ale nie pamiętam firmy. I wiele moich znajomych kupuje kalenji.

Proponuję zapytać sprzedawcy w sklepie sportowym. Osobiście polecam buty nike, modele które w samej nazwie mają run są właśnie do tego przeznaczone. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.