29 lipca 2006, 21:46
2 dni temu kupiłam orbitrek i chce się dowiedzieć jak na nim ćwiczyć żeby schudnąć a nie nabrać masy czy mięśni, chodzi mi o długość i częstość ćwiczeń, odpowiednie tętno jednym słowem chcę wyszczupleć, wspomnę tylko że jestem dość dobrze zbudowana i nie c hcę być jeszcze większa czy też szersza w barach
12 września 2008, 20:08
Hellou!Powiedzcie mi jak to jest,zaczelam na moim orbitraku od czterech dni sie wypacac i tak sie zastanawiam, czy od razu nalezy sie przerzucic na pozycje najmocniejsze czyli u mnie jest"wchodzenie po schodach" cy zaczynac od tych najlzejszych czyli lekki spacer.Chodzi mi o to zeby wyrzezbic ladnie nogi i zrzucic parte kg ale przy tym nie umuskularnic mocno dolneych parti ciala(czytaj "odnozy")
![]()
Bede wdzieczna za jakiekolwiek informacje!Dzieki
- Dołączył: 2006-02-17
- Miasto: Bydgoszcz
- Liczba postów: 857
13 września 2008, 11:50
Aby efekt ćwiczeń na orbitreku był zauważalny zaczynamy od
najmniejszych obciążeń. Stopniowo je zwiększamy. Ważny jest czas
ćwiczeń. Główna zasada: małe obciążenie - długie ćwiczenie.
Nie ma sensu ćwiczyć przez 5 minut na najwyższym poziomie. Stopniowo
wydolność organizmu będzie się poprawiać i wtedy można dokładać
obciążenie. Zresztą i tu trzeba uważać. Ponieważ w pewnym momencie
zamiast gubić kilogramy zacznie ich przybywać z uwagi na wzrost masy
mięśniowej.
Dłuższe ćwiczenie jest monotonne. Zamiast muzyki polecam oglądanie filmów. Dobry serial nie jest zły.
Więcej o orbim poszukaj wcześniej w tym wątku. Powinnaś zdecydowanie więcej przeczytać.
- Dołączył: 2008-09-03
- Miasto: Dąbrowa Górnicza
- Liczba postów: 25
13 września 2008, 12:01
Organizm zaczyna spalać tluszcz dopiero po 20 minutach ćwiczeń. Jeżeli chcesz zgubić tłuszczyk to zalecane są ćwiczenia aerobowe, czyli długo na małym obciążeniu. Duże obciążenie przy krótkim czasie ćwiczeń spowoduje rozrost mięśni a tłuszczyku i tak nie ubędzie. W efekcie będziesz wyglądała na grubszą niż jesteś. Zresztą jak dasz duże obciążenie na początku istnieje jeszcze możliwość dostania zakwasów i możesz się zniechęcić.
- Dołączył: 2006-02-17
- Miasto: Bydgoszcz
- Liczba postów: 857
14 września 2008, 09:59
Jeżeli ktoś nie ćwiczył wcześniej, to na początku i tak dorobi się zakwasów. Na to nie ma rady. Ważne, aby się nie poddawać i następnego dnia pokonać ból i znowu poćwiczyć. Po kilku dniach powinno być już ok.
- Dołączył: 2006-02-17
- Miasto: Bydgoszcz
- Liczba postów: 857
25 września 2008, 02:06
Dzisiaj minęły 2 tygodnie ćwiczeń na orbim po operacji kolana. Jak na razie kolano wszystko wytrzymuje, nie boli. Mam nadzieję, że rehabilitacja idzie w dobrym kierunku. Po dzisiejszej wizycie u ortopedy wiem, że nadal nie mogę obciążać kolana. Ale przyjdzie na pewno czas, kiedy będę mógł pomyśleć o intensywniejszych ćwiczeniach z większym obciążeniem i dłuższym czasem wykonania.
- Dołączył: 2008-03-11
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 34
9 października 2008, 12:18
Podziwiam was za to samozaparcie!
Sama sprzętu nie mam- i ze względów finansowych raczej się nie zanosi.
Od niedawna mam karnet m.in. na siłownię- z uczęszczaniem kiepsko, bo i z czasem krucho.
Myślę,że o tyle korzystniej mieć własny sprzęt w domu-łatwiej znaleźć czas i można ćwiczyć nawet o 23, ale teraz dzięki Wam przy kolejnej wizycie nie będę spadać mokra i "martwa" po 18 minutach treningu na poziomie 6 ( nie wiem ile ich ogółem jest,ale na pewno więcej-co najmniej 9) Jeśli więc lżejsze a dłuższe ćwiczenia przyniosą jakiś efekt to będzie to tylko zasługa Witchera :)
Teraz jeszcze trzymajcie kciuki, żebym tam wpadała co najmniej 3 razy w tygodniu...
- Dołączył: 2006-02-17
- Miasto: Bydgoszcz
- Liczba postów: 857
10 października 2008, 00:38
Dokładnie jest tak, jak napisałem. Zresztą, w tej chwili, można powiedzieć, że też zaczynam ćwiczyć od początku. Z uwagi na kolano ćwiczę tylko na najniższym obciążeniu liniowym. Nie forsuję tempa i pokonuję dystans 20 km w pięćdziesiąt parę minut. Gdzie 30 km i obciążenie linowe +10 lub w różnych ćwiczeniach +6. Teraz nie ćwiczę nic oprócz liniowego, aby uniknąć obciążeń. Po 4 tygodniach wysiłku (codziennego) powoli zaczynam gubić centymetry w udach i pośladkach.
Tylko, jeszcze waga nie chce ruszyć w dół, ale tu przyczyną takiego stanu rzeczy jest przejadanie wypracowanego deficytu. A pewnie jeszcze dojdzie przyrost tkanki mięśniowej, jak tylko zacznę zwiększać obciążenia.
11 października 2008, 00:16
Mam w domku to cudo - póki co się kurzy, ale chyba trzeba je odkurzyć - tylko, że mam problem - ZERO kondycji. Dzisiaj próbowałam sobie potuptać i po 2 minutach stwierdziłam, że ledwo żyję, jestem przerażona swoją wydolnością, a raczej jej brakiem.
Mam pytanie do doświadczonych osób: czy ma sens zwiększanie czasu o 0,5 minuty codziennie, czy też może macie jakąś inną metodę, dzięki której będę mogła w krótkim czasie dojść do jako takiej kondycji.
- Dołączył: 2007-11-26
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 1381
14 października 2008, 08:50
ustaw sobie najniższe obciążenie. Nie wiem z czego to wynika, że tylko 2 minuty dajesz radę. Może biegniesz za szybko? Wówczas krew nie nadąża z transportem tlenu i zadyszka może powstać, no i organizm nie daje rady... Spróbuj powolutku, z najniższym obciążeniem, ile wytrzymasz.
Ja zaczynałam od 45-50 min. Teraz spokojnie daję radę 80-90 min, mogłabym i więcej, ale nie mam tyle czasu :) A zaczęłam w miarę regularnie od lutego-marca.
Tak na szybko przychodzi mi do głowy, że warto by było dotlenić organizm - spacery na świeżym powietrzu, w takim zdrowym, szybszym tempie; wchodzenie po schodach.
Ale nie będę się więcej mądrzyć, bo tak naprawdę nie mam pojęcia z czego wynika "padanie" po 2 minutach. Trzymam kciuki, żeby jakiś prosty zabieg pomógł Ci wytrzymać choć kilkanaście na początek :)
16 października 2008, 10:13
Jeśli mogę to dołączę do grupy pod wezwaniem orbiego. Mam go od 4 dni. Dwa dni były po 5 min ze zmieniającym się programem ale ... poczytałam i to nie tak. Dziś najmniejsze obciązenie i czas 15 min. Codziennie bedę zwiększać o 5 min aż dojdę do 50 min. Mam nadzieję że się uda :)))