Temat: Lubicie to?

Kochani jak przeglądam te wszystkie matemorfozy to wszędzie czytam"było ciężko, na początku nie dawałam rady a teraz już nie mam tego problemu" . Dziewczyny piszą, nie że nie chciało im się ćwiczyć tylko że było im ciężko fizycznie. I tu mój problem. Ja nienawidzę ćwiczyć. Próbowałam wszystkiego. Ćwiczę tydzień no a raczej zmuszam się bo mówią że po czasie się to kocha a u mnie nic. Nawet jak widzę jakieś efekty. Problem polega na tym, że ja zrobię wszystkie ćwiczenia, nie mam z nimi dużego problemu ale nienawidzę tego. Mam do zrzucenia 15 kg. Zaczynam ćwiczyć a po 15 minutach ogarnia mnie wkur****ie i dupa siadam i koniec. Jak Mam z tym walczyć? Jak było u Was? U mnie nawet po miesiącu ćwiczeń ta sama niechęć a po ćwiczeniach zamiast być z siebie dumna siedzę zła jak osa. Już nie wiem co robić. Pomocy

Mnie się wydaje, że osoby które twierdzą, że uwielbiają ćwiczyć mówią to bardzo na wyrost żeby pokazać jakie to są "fit". Ja rozumiem, że do aktywności można się przyzwyczaić, kondycja się poprawia, wyrabia się nawyk, zresztą widzę to na swoim przykładzie, ale nie będę ukrywać, że jak ćwiczę to robię to dla poprawy sylwetki a nie z czystej przyjemności. 

Ja szczerze nienawidzę ćwiczyć ale kocham satysfakcję która mi towarzyszy po treningu i to dla niej się zmuszam. Z resztą lepszy wygląd ciała, który osiągam przez ćwiczenie, to również ogromna motywacja. Gdyby nie ten motor napędowy to rzuciłabym to w cholerę.   

Że co? Nie no, mówienie, że nie ma ludzi, którzy lubią sport, to jednak ogromne nadużycie.

Ja lubię.

Haribari napisał(a):

Ja szczerze nienawidzę ćwiczyć ale kocham satysfakcję która mi towarzyszy po treningu i to dla niej się zmuszam. Z resztą lepszy wygląd ciała, który osiągam przez ćwiczenie, to również ogromna motywacja. Gdyby nie ten motor napędowy to rzuciłabym to w cholerę.   


To współczuję, bo ćwiczenia z reguły nie dają efektów w nieskończoność, prędzej czy później osiąga się jakieś tam plateau i trzeba znaleźć motywację gdzieś indziej.

tez z poczatku bylo mi ciezko a pozniej to polubilam, robilam dzien w dzien trening chodakowskiej lub brzucha. Uwielbialam uczucie "palacych" miesni i to jak sie czulam "po". Mialam pelno energii, potrafilam miasto przejsc wzdluz i wszerz. A dzis... fakt, ze ciaza to jedno, ale przytylam okolo 8kg przed ciaza jeszcze i zauwazylam spadek energii, teraz to wogole ruszyc sie gdzies to wyczyn, przejde do sklepu to mam zadyszke (mam teraz dodatkowa motywacje, poza wygladem, by wrocic do tego co bylo, tylko wlasnie, najgorsze zaczac, pozniej, w moim wypadku, juz z gorki). 

jurysdykcja napisał(a):

Haribari napisał(a):

Ja szczerze nienawidzę ćwiczyć ale kocham satysfakcję która mi towarzyszy po treningu i to dla niej się zmuszam. Z resztą lepszy wygląd ciała, który osiągam przez ćwiczenie, to również ogromna motywacja. Gdyby nie ten motor napędowy to rzuciłabym to w cholerę.   
To współczuję, bo ćwiczenia z reguły nie dają efektów w nieskończoność, prędzej czy później osiąga się jakieś tam plateau i trzeba znaleźć motywację gdzieś indziej.

Wiem że efekty kiedyś się kończą. Ale wtedy wciąż pozostaje uczucie satysfakcji z wykonanego zadania i odwalonej dobrej roboty :) Jedna motywacja się może i wykruszy, ale pozostaje ta druga, która w moim przypadku się nigdy nie wyczerpie.
Aczkolwiek też sobie współczuje, mimo wszystko chciałabym to pokochać. 

Ja nie mówię o sporcie, ale o stricte ćwiczeniach. No i to że mówią na wyrost nie jest jednoznaczne z tym, że sportu nie lubią. Chodzi o to wyolbrzymianie, przekoloryzowanie, jaka to przyjemność kiedy pot się z ciebie leje, a ty czujesz że zaraz umrzesz ;d

Elavia, bo to potrafi być fajne. Serio. Nie wiem czemu, ale tak jest. Zawsze największą frajdę miałam na treningach, kiedy podbijałam ciężar i myślałam, że umrę w trakcie. To tak jak z seksem, niektórzy lubią sado maso ;)

Szczerze to uwielbiam latino solo, a to też jakieś ćwiczenia. Lubię też dywanówki, ale tu czasem się muszę zmusić. 

Ja jestem z tych, co to nienawidzą sie pocić, wiec wiem o co chodzi :D dodatkowo, moje wkurw**** podczas cwiczen nasila sie, gdy ktos widzi ze sie poce. Wiec wszystkie fitness grupowe itp odpadaja od razu. I tak jak dziewczyny pisaly wczesniej, pomaga jakas rywalizacja ze soba, podnoszenie poprzeczki, mierzenie wynikow. Chociaz z tym tez trzeba uwazac, by nie przesadzic. Lubie uczucie zmeczenia po wysilku, kiedy juz jestem okapana i pachnaca, w czuje wciaz miesnie :) 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.