- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
11 października 2016, 22:51
Hej :) Zostało mi 5 kg do zrzucenia + mocno muszę popracować nad ujędrnieniem ciała. W wakacje sporo schudłam w pracy i ćwicząc w domu (w wakacje mieszkałam z rodzicami). Teraz na studiach mieszkam w akademiku i dzielę pokój ze współlokatorką. Niestety godziny mamy tak ułożone, że rzadko kiedy jestem sama w pokoju. W domu robiłam dywanówki z Mel B i kręciłam hula hop i widziałam dość duże efekty jak na to. Najchętniej nadal bym to robiła, tylko nie wiem jak to pogodzić z koleżanką. Generalnie powiedziała, że nie ma nic przeciwko temu, ale jednak to jakiś hałas jest i w ogóle trochę wstydzę się ćwiczyć przy kimś :(. W zeszłym roku była taka sama sytuacja i w efekcie nie ćwiczyłam w ogóle. Alternatywą jest karnet na siłownię, ale minus to koszty, mam dość ograniczony budżet i odległość - najbliższą siłownię mam kawałek stąd. Co polecacie zrobić w mojej sytuacji? Przemóc się jakoś i ćwiczyć przy współlokatorce czy jednak wybrać siłownię?
11 października 2016, 22:55
Cwicz przy wspolokatorce.Po kilku razach obie sie przyzwyczaicie i dla Ciebie przestanie to byc krepujace .
11 października 2016, 23:02
Dokladnie, nie ty pierwsza i nie ostatnia musisz sie tak przemeczyc. Moze zacheci to i ja do cwiczen
12 października 2016, 04:56
Pewnie, że ćwiczyć
12 października 2016, 07:40
Dokladnie, nie ty pierwsza i nie ostatnia musisz sie tak przemeczyc. Moze zacheci to i ja do cwiczen
Pewniej zniechęci autorkę ;)
Przecież aktywnośc to ma być przyjemność, a nie środek do celu. Wymeczone dywanówki na ograniczonej przestrzeni, do tego w atmosferze spięcia nie będą miały żadnego efektu, a poza tym wiażą się z kompletnym niezrozumieniem po co w ogóle człowiek się rusza.
Lepiej zapisz się na jakieś zajęcia grupowe albo idź na siłkę. Już sam fakt wyjścia z domu to jest element życia. Co z tego, że daleko.
12 października 2016, 07:47
lepiej iść do klubu fitness
12 października 2016, 08:37
W takiej sytuacji, gdybym mimo konieczności oszczędzenia na czymś innym mogła sobie pozwolić na karnet w klubie, to bym go zakupiła. To trochę dziwne, bo przecież tam jest dużo więcej osób :) Ale jednak wszystkie przychodzą w tym samym celu. Nie wyobrażam sobie ćwiczyć przy kimś, kto leży na łóżku obok... Ja to nawet przy siostrze się głupio czułam.