Temat: pokój z współlokatorką

Hej :) Zostało mi 5 kg do zrzucenia + mocno muszę popracować nad ujędrnieniem ciała. W wakacje sporo schudłam w pracy i ćwicząc w domu (w wakacje mieszkałam z rodzicami). Teraz na studiach mieszkam w akademiku i dzielę pokój ze współlokatorką. Niestety godziny mamy tak ułożone, że rzadko kiedy jestem sama w pokoju. W domu robiłam dywanówki z Mel B i kręciłam hula hop i widziałam dość duże efekty jak na to. Najchętniej nadal bym to robiła, tylko nie wiem jak to pogodzić z koleżanką. Generalnie powiedziała, że nie ma nic przeciwko temu, ale jednak to jakiś hałas jest i w ogóle trochę wstydzę się ćwiczyć przy kimś :(. W zeszłym roku była taka sama sytuacja i w efekcie nie ćwiczyłam w ogóle. Alternatywą jest karnet na siłownię, ale minus to koszty, mam dość ograniczony budżet i odległość - najbliższą siłownię mam kawałek stąd. Co polecacie zrobić w mojej sytuacji? Przemóc się jakoś i ćwiczyć przy współlokatorce czy jednak wybrać siłownię?

A na uczelni nie macie siłowni albo jakichś zajęć?

Pasek wagi

Dodam, że koleżanka tak jak ja się odchudza, ale niestety tylko dietą bo jak mówi, nie ma czasu na ćwiczenia. Jesteśmy na dość wymagającym kierunku i w zasadzie w pokoju przez cały czas się głównie uczymy. I nie wiem po prostu czy to nie będzie taka głupia sytuacja, że ona siedzi i się uczy, a ja przez godzinę będę skakać, wyginać się i pocić xD... Jednak bieganie czy siłownia to co innego. Dodam też, że koleżanka jest bardzo miła i świetnie się dogadujemy i mimo że mówi, że nie będzie jej to przeszkadzać, ja myślę że jednak każdemu to by trochę przeszkadzało w pokoju 2x3 metry :(

Chyba jednak kupię ten karnet na siłkę na miesiąc na próbę, bo jest taka opcja, i zobaczę jak to wyjdzie z czasem. Jeśli chodzi o kasę to stwierdziłam, że w sumie dam radę te 100 zł na miesiąc poświęcić i nie głodować przy tym. Poniekąd boję się trochę tego, że na siłowni nigdy nie byłam i kompletnie nie wiem jakie ćwiczenia i ile robić, żeby to miało jakiś efekt.

Ja bym wybrala silownie albo bieganie na dworze, ale to ja bo mnie ciezko nawet przy wlasnym facecie cwiczyc... nie znosze jak sie ktos na mnie patrzy i koniec... Na zewnatrz - mine ich i nigdy wiecej na oczy nie zobacze, nie bede wypinac tylka i machac im nogami przed nosem. Na silowni - kazdy robi to samo wiec jest inaczej. Przemoglam sie kiedys, troche pocwiczylam i w sumie nawet sie moj chlop szczegonie nie interesowal tym co robie, robil sobie swoje na kompie ale i tak mi bylo niekomfortowo jak diabli. Jesli masz tak samo to po kilku razach sie zniechecisz, no chyba ze lokatorka zlapie bakcyla i razem bedziecie cwiczyc...

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.