Temat: Minimalny wysiłek

Ile minimalnie razy w tygodniu muszę ćwiczyć żeby schudnąć? Mam siłownię na uczelni i ćwiczyłam w piątek, ale często bywam też poza domem ;) czy 2 razy intensywnie na tydzień wystarczyłoby? Jak uważacie? Nie zależy mi na szybkim chudnięciu  byleby zrzucić wagę i do lata 2013 nie wstydzić się na plaży... bywało, że ćwiczyłam codziennie kiedyś jak się odchudzałam, ale wtedy byłam w liceum i nie miałam specjalnie nic do roboty, dużo czasu było. Na studiach trochę bardziej muszę wysilić się umysłowo, chcę zrobić prawo jazdy, mam chłopaka z którym spędzam dużo czasu i koleżanki z którymi lubię pogawędzić. Do tego jestem potwornie leniwa, kiedyś ćwiczyłam, a teraz całkowicie zaniechałam. Ze skrajności w skrajność. Po prostu po ćwiczeniach codziennych znudziło mi się i przestałam ćwiczyć całkowicie. Tylko teraz ta siłownia w uczelni się zaczęła, a ja mam najwyższą wagę w mym życiu. Ona jest u mnie co tydzień(i ostatnio ćwiczyłam wszystkie partie ciała i jeździłam tam na rowerku), a ja mam jeszcze rowerek w domu i mogłabym dodatkowo go używać, bo to by było drugie ćwiczenie w tygodniu. Co sądzicie??
E.. żeby plotkować to nie można być leniwym ;p Pojęcia nie masz rafalemruku :d ile to jest roboty :d

Rafałmruk;

Piszesz mi podsumowanie na chłopski rozum, jak ktoś tu napisze np., że ma depresję i napisze "chce się zabić" i doda, że musi chodzić do lekarzy itp. to napiszesz "zostaw lekarzy, zabij się, będziesz mieć spokój" ?

Po drugie - każde pytanie jest w pewien  sposób głupie, bo wynika z niewiedzy, a ja lubię czytać różne opinie.

3 sprawa- jeśli nie doczytałeś w 1 poście ćwiczyłam kiedyś codziennie.

Dokładniej umiałam schudnąć z wagi 80 kg do 63kg, czyli umiem to zrobić, problem z tym, że dopadł mnie klasyczny efekt jo-jo i...w sumie dużo miałam tych odchudzań i potrafiłam utrzymywać też wagę 70kg przez bardzo długi czas - jakoś 2-3 lata... A teraz rzuciłam ćwiczenia całkowicie, nic w tej kwestii nie robiłam, mogłam czuć się zrelaksowana, jak to określasz- problem w tym, że mam teraz najwyższą wagę w swym życiu- 82kg, w ogóle nienawidzę tyle ważyć(więc proszę nie pisać "zaakceptuj") i jak tak dalej pójdzie to ów relaks zamieni się w jedno wielkie utrapienie i tak dalej być nie może. tylko nie chcę spowrotem tyle ćwiczyć do znudzenia. nagle w tym wielkim nieruszaniu się pojawiła sie ta silownia, doskonały początek, a skoro nie czuję się dobrze to wiadomo- raz na tydzien moja silka nic nie da... jak juz mam cos robic lubie, gdy ma to SENS, na inne zajecia, niefizyczne, tez przychodze zeby cos z nich WYNIESC, a nie siedziec, zaliczyc egzaminy i czekac na papierek...nie chodzilabym w ogole dla samego papierka(papierek owszem + korzyść całkowita lub szczątkowa)... wiec Skoro wydaje mi sie, ze chodzenie raz na 7 dni na silke w uczelni nic nie da, czy dwa wystarczy zeby troche to cialo ulepszyc? ;p rozumiesz, chce miec procent korzysci z tego, ze zalicze. nie ma takiej rzeczy, ktora robie( nawet jesli nie do konca sie przykladam), ktora nie daje mi korzysci.

Widzisz moze zdaje Ci sie ze nie mam do tego podejscia, ale moze po przeczytaniu bardziej zrozumiesz, ze dla mnie ta silka w uczelni to dobry poczatek ...xd

Kawazmlekiemm napisał(a):

E.. żeby plotkować to nie można być leniwym ;p Pojęcia nie masz rafalemruku :d ile to jest roboty :d

widzisz, może to piszesz żartobliwie, ale jest w tym trochę prawdy, bo plotki nie plotki każda rozmowa wiąże się z tym, -jesli przychodzisz do tej osoby, bo ją lubisz - że masz o czym z nia pogadać, a nie siedzisz na przeciwko i się  tylko patrzysz? 

iketeva napisał(a):

Kawazmlekiemm napisał(a):

E.. żeby plotkować to nie można być leniwym ;p Pojęcia nie masz rafalemruku :d ile to jest roboty :d
widzisz, może to piszesz żartobliwie, ale jest w tym trochę prawdy, bo plotki nie plotki każda rozmowa wiąże się z tym, -jesli przychodzisz do tej osoby, bo ją lubisz - że masz o czym z nia pogadać, a nie siedzisz na przeciwko i się  tylko patrzysz? 


Żartobliwie i nie koniecznie żartobliwie. To jest cała masa energii potrzebnej na to. P o prostu rafał kiepsko trafił ze swoimi radami i tyle.
No bardzo kiepsko tymbardziej, że radzi komuś w momencie krytycznej wagi by dał sobie spokój i zwrócił uwagę od razu na to żebym zostala przy gawędzeniu. 

Widzisz - ta "rada" była ewidentnie złośliwa i uszczypliwa.
Miała Cię zdenerwować i być może skłonić do zastanowienia sie nad tym, co sie dzieje.<?xml:namespace prefix = o ns = "urn:schemas-microsoft-com:office:office" />

Znam to uczucie, kiedy waga rośnie, a leń nie pozwala nic ze sobą zrobić.

Piszesz, że kiedyś Ci sie udało.
Przypomnij sobie tamte czasy - co robiłaś, ile wysiłku musiałaś w to włożyć, ile sobie odmówić.
Potem zastanów sie, czy idąc na łatwiznę - dwa treningi w tyg - osiągniesz taki sam efekt.
Jeżeli zrobisz to uczciwie to zauważysz, ze sama sie oszukujesz, chcąc osiągnąć efekt bez specjalnej pracy.

Nie da się "naćwiczyć na zapas". Ruch musi być odpowiednio dawkowany, nie za mały, ale również nie za duży.
Do tego odpowiednia dieta i dopiero wtedy można osiągnąć to, do czego się dąży.
Inaczej tylko traci się czas na marzenia i frustruje, że "znowu się nie udało".
Nie ma drogi na skróty.

Poza tym, ze to wszystko wiesz, to masz jeszcze przed sobą wielka kopalnię wiedzy, z której możesz czerpać.
Poznać podstawy fizjologii wysiłku, procesów przebiegających w organizmie, związanych z przemianami energetycznymi, rodzajów treningów, ich zastosowania, wpływu na nasz organizm, doboru obciążeń treningowych, a w końcu sposobów prawidłowego odżywiania... itd itp.
Przy tym wszystkim, mimo, ze pragniesz zgubić parę kilo, nie chce Ci się pogrzebać, poszukać w źródłach, tylko zadajesz właśnie takie pytania jak wyżej, oczekując odpowiedzi na forum, gdzie dalej 95% ludzi nie ma pojęcia o tym wszystkim i zaraz ktoś Ci poleci na odchudzanie hula hop, A6W, albo jeszcze coś równie błyskotliwego.

Sama sobie strzelasz w stopę, ale masz rację - to w sumie Twoja stopa i możesz z nią robić, co Ci sie tylko podoba.

Wiem, że próbuję znaleźć wymówkę do lenistwa, ale wciąż mam nieodparte wrażenie, iż znowu zaniecham ćwiczenia całkowicie. Poprzednim razem miałam nieodparte wrażenie, że boga za nogi złapałam bo chudnę, jem racjonalnie, ćwiczę 5-6 dziennie i nigdy nie będę gruba, a teraz proszę jednak znowu jestem.;) Wiem, że sobie strzelam w stopę i nie potrafię się nie zgodzić wszystkim co napisałeś, bo Twoje uwagi są słuszne;) wyznaczam sobie cel -10kg do wakacji i metodą małych kroków ćwiczenia conajmniej trzy razy na tydzień. Czyli cel mały, ćwiczeń styka dla takiego lenia. Bez tych beznadziejnych ćwiczeń jakie polecają na vitalii tylko aeroby z domieszką siłowych. Ugryzło mnie porządnie, że założysz się, że w latem, w wakacje będę ważyć podobnie także dzięki...

iketeva napisał(a):

Wiem, że próbuję znaleźć wymówkę do lenistwa, ale wciąż mam nieodparte wrażenie, iż znowu zaniecham ćwiczenia całkowicie. Poprzednim razem miałam nieodparte wrażenie, że boga za nogi złapałam bo chudnę, jem racjonalnie, ćwiczę 5-6 dziennie i nigdy nie będę gruba, a teraz proszę jednak znowu jestem.;) Wiem, że sobie strzelam w stopę i nie potrafię się nie zgodzić wszystkim co napisałeś, bo Twoje uwagi są słuszne;) wyznaczam sobie cel -10kg do wakacji i metodą małych kroków ćwiczenia conajmniej trzy razy na tydzień. Czyli cel mały, ćwiczeń styka dla takiego lenia. Bez tych beznadziejnych ćwiczeń jakie polecają na vitalii tylko aeroby z domieszką siłowych. Ugryzło mnie porządnie, że założysz się, że w latem, w wakacje będę ważyć podobnie także dzięki...

Szczerze?
Skoro wiesz to co napisałaś, to już 60% sukcesu (no może 40). 
Cele zakładaj małe - drobne kroczki - nie -10 do wakacji, tylko -2 przez 2-3 tyg. Wywal z głowy pospiech. Przyjmij, że to musi potrwać, ze nie będzie łatwo, ze będą zastoje (czasami nawet ponad miesiąc), że będą wpadki, ze waga będzie się czasami nie wiadomo dlaczego trochę podnosić, będziesz miała dni, ze nie będzie Ci się chciało, przyjdzie okres, ze przestaniesz ćwiczyć nawet na 2-3 tyg.
To wszystko jest normalne. Cała zabawa polega na tym, żeby sobie wtedy wyznaczyć dead line lenistwa, na ten czas ograniczyć korytko (żeby nie przybyło) i jak przyjdzie wyznaczony czas, to zacząć od nowa i znowu i znowu i znowu i....
-2 -3 kg i oddech. Trochę ustabilizuj i powoli dalej.
Wszystko zaczyna się w głowie.
Świadomość słabości i ograniczeń to dużo. Można nad nimi pracować, a Ty masz tę przewagę, ze już przez to przeszłaś w obie strony i wiesz, czego unikać, a co robić.
90% ludzi na forum miota sie i nie wie co ze sobą począć. Ty masz przerobione z sukcesem i wiesz.
Teraz tylko trzeba zacisnąć zęby i stanąć do walki.

Nie żebym dla odmiany chciał Cię głaskać , ale może te kilka słów się przyda.

pzdr
r

P.S.
Pamiętaj, że w odchudzaniu od ćwiczeń, ważniejsza od ćwiczeń jest dieta. To ona pozwala gubić kg. Trening pomaga, ale nie załatwi sprawy przy złym odżywianiu. 
Pozwalam sobie o tym wspomnieć, bo widzę, ze mocno stawiasz na trening (fajnie), ale nie wspominasz o odpowiedniej diecie.
Odpowiedniej, czyli takiej, która pozwoli chudnąć, ale jednocześnie zapewni energie do ćwiczeń.  
ta możesz coś tam zrzucić ale wg mnie np. Ci się to nie uda.


"Pamiętaj, że w odchudzaniu od ćwiczeń, ważniejsza od ćwiczeń jest dieta. To ona pozwala gubić kg. Trening pomaga, ale nie załatwi sprawy przy złym odżywianiu. " łeee tam, przy moim trybie treningowym łatwiej mi było robić redukcję niż teraz robić masę. Mogłem sobie pozwolić na słodycze itp. Teraz nie mogę

OrdemEprogresso napisał(a):

ta możesz coś tam zrzucić ale wg mnie np. Ci się to nie uda. "Pamiętaj, że w odchudzaniu od ćwiczeń, ważniejsza od ćwiczeń jest dieta. To ona pozwala gubić kg. Trening pomaga, ale nie załatwi sprawy przy złym odżywianiu. " łeee tam, przy moim trybie treningowym łatwiej mi było robić redukcję niż teraz robić masę. Mogłem sobie pozwolić na słodycze itp. Teraz nie mogę

Łeeee tam. Wiesz dobrze, gdzie na skali sa Twoje treningi, a gdzie przeciętnego  trenowacza.
Biorąc pod uwagę, że pewnie całkowity wydatek tygodniowy  u kolezanki będzie w okolicy 1400-1600 kcal (mówię tylko o wydatku sportowym), to jednak będe sie upierał, ze dieta będzie stanowiła o róznicy. ;)

 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.