Temat: Minimalny wysiłek

Ile minimalnie razy w tygodniu muszę ćwiczyć żeby schudnąć? Mam siłownię na uczelni i ćwiczyłam w piątek, ale często bywam też poza domem ;) czy 2 razy intensywnie na tydzień wystarczyłoby? Jak uważacie? Nie zależy mi na szybkim chudnięciu  byleby zrzucić wagę i do lata 2013 nie wstydzić się na plaży... bywało, że ćwiczyłam codziennie kiedyś jak się odchudzałam, ale wtedy byłam w liceum i nie miałam specjalnie nic do roboty, dużo czasu było. Na studiach trochę bardziej muszę wysilić się umysłowo, chcę zrobić prawo jazdy, mam chłopaka z którym spędzam dużo czasu i koleżanki z którymi lubię pogawędzić. Do tego jestem potwornie leniwa, kiedyś ćwiczyłam, a teraz całkowicie zaniechałam. Ze skrajności w skrajność. Po prostu po ćwiczeniach codziennych znudziło mi się i przestałam ćwiczyć całkowicie. Tylko teraz ta siłownia w uczelni się zaczęła, a ja mam najwyższą wagę w mym życiu. Ona jest u mnie co tydzień(i ostatnio ćwiczyłam wszystkie partie ciała i jeździłam tam na rowerku), a ja mam jeszcze rowerek w domu i mogłabym dodatkowo go używać, bo to by było drugie ćwiczenie w tygodniu. Co sądzicie??

rafalmruk napisał(a):

Szczerze?Skoro wiesz to co napisałaś, to już 60% sukcesu (no może 40). Cele zakładaj małe - drobne kroczki - nie -10 do wakacji, tylko -2 przez 2-3 tyg. Wywal z głowy pospiech. Przyjmij, że to musi potrwać, ze nie będzie łatwo, ze będą zastoje (czasami nawet ponad miesiąc), że będą wpadki, ze waga będzie się czasami nie wiadomo dlaczego trochę podnosić, będziesz miała dni, ze nie będzie Ci się chciało, przyjdzie okres, ze przestaniesz ćwiczyć nawet na 2-3 tyg.To wszystko jest normalne. Cała zabawa polega na tym, żeby sobie wtedy wyznaczyć dead line lenistwa, na ten czas ograniczyć korytko (żeby nie przybyło) i jak przyjdzie wyznaczony czas, to zacząć od nowa i znowu i znowu i znowu i....-2 -3 kg i oddech. Trochę ustabilizuj i powoli dalej.Wszystko zaczyna się w głowie.Świadomość słabości i ograniczeń to dużo. Można nad nimi pracować, a Ty masz tę przewagę, ze już przez to przeszłaś w obie strony i wiesz, czego unikać, a co robić.90% ludzi na forum miota sie i nie wie co ze sobą począć. Ty masz przerobione z sukcesem i wiesz.Teraz tylko trzeba zacisnąć zęby i stanąć do walki.Nie żebym dla odmiany chciał Cię głaskać , ale może te kilka słów się przyda. 

 

Dzieki bardzo za ten post. Niby nic nowego, ale chyba natrafilam na niego w bardzo odpowiednim czasie :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.