Temat: Reakcje domowników na Waszą aktywność

Jak w temacie. Jak reagują domownicy na Waszą dodatkową aktywność fizyczna? Co się dzieje gdy idziecie pobiegać czy wybieracie się na kijki, siłownie, basen, siłownie w parku, co gdy widzą, że ćwiczycie z Kolakowską, Chodakowską czy innymi albo że podnoście jakieś ciężary, ćwiczycie kalistenike, może boks? Wspierają Was, demotywują, pytają "po co?", dokuczają, są uszczypliwi? Nie wchodzą gdy ćwiczycie, może ćwiczą z Wami albo podglądają Was ciekawskim okiem? Jak to wygląda u Was? No i jak czujecie się z tym Wy?

W miarę podobny temat już był, ale mnie chodzi o samą aktywność, nie mówię o diecie :)

Temat luźny.

Jeżeli chodzi o moją rodzinkę niestety padają same uszczypliwości i często kiedy zaczynam ćwiczyć zlatuje się widownia a komentarzy nie ma końca. Nie powiem, stresuje mnie to bardzo i zawsze nasłuch*je czy ktoś nie idzie. Czuje się jakbym robiła coś mocno nielegalnego 😅 A jak się zdarzy, że akurat leżę na podłodze to zawsze mi ktos sztangę butem dociśnie  😂 Często też słyszę, że mam zająć się czymś "pożytecznym" chociaż nie wiem co to ma właściwie znaczyć, bo to co robię, robię w wolnym czasie i nie unikam żadnych obowiązków.

Luźna pogadanka, ciekawa jestem jak to wygląda u Was :)

Iamcookie napisał(a):

Hekate90 napisał(a):

Treningi to mega ważna część mojego życia więc gdy odwiedzam rodziców to zwykle jedno z pierwszych pytań przy śniadaniu to czy idę biegać czy na siłownie :) 
I ćwiczysz każdego dnia?

Tak. Pracuję 8-10 godzin dziennie przy komputerze więc codzienny trening to w moich oczach konieczność żeby zachować sprawność ciała.

Nie dodałam, że jestem też trenerem personalnym :D więc odbiór mojej osoby jest na tyle silnie prosportowy, że nie wyobrażam sobie dziwnych komentarzy typu "po co mi to". No bo przecież widać po co :D Za to na każdym kroku słyszę pytania typu co zacząć ćwiczyć, co jeść itp

 Nie mogę sobie wyobrazić takiej sytuacji jak opisujesz. Przypomina mi się film który oglądałam jako dziecko - "Matylda"- dziewczynka mieszkała w ograniczonej rodzinie, która tylko oglądała tv a ona lubiła czytać książki- zabraniali jej tego. To co napisałaś to dla mnie podobny obraz.

Mój jedyny domownik to mój mąż dla którego aktywność fizyczna jest bardzo ważna i nie wyobrażam sobie żebym wstydziła się na przykład.. iść biegać. W sumie wstydzę się tego  aktualnie jestem rozleniwiona i nic nie robię.🙈

sacria napisał(a):

 Nie mogę sobie wyobrazić takiej sytuacji jak opisujesz. Przypomina mi się film który oglądałam jako dziecko - "Matylda"- dziewczynka mieszkała w ograniczonej rodzinie, która tylko oglądała tv a ona lubiła czytać książki- zabraniali jej tego. To co napisałaś to dla mnie podobny

Nie no nie przesadzajmy. Bardzo daleko moim rodzicom do bycia ograniczonym. Nikt mi niczego nie zabrania, ale też nie znaczy, że ze wszystkim się zgadzają. Raczej lubią komentować sam moment ćwiczeń, ale później i tak stawiają mnie za wzór i często słyszę od nich różnego rodzaju komplementy jak na przykład dziś. 

Byłam po prostu ciekawa jak u Was wygląda ten moment wyjścia na ćwiczenia lub ćwiczenia przy obecności innych. Parę lat temu sama czułam się dość zażenowana, kiedy ktoś ćwiczył przy mnie (jeśli nie była to siłownia czy mniejsce przeznaczone do tego) i po prostu zastanawiała mnie reakcja Waszych rodzinek ;) Moi reagują jak reagują ale efekty aktywności przyjmują ciepło :)

Hekate90 napisał(a):

Iamcookie napisał(a):

Hekate90 napisał(a):

Treningi to mega ważna część mojego życia więc gdy odwiedzam rodziców to zwykle jedno z pierwszych pytań przy śniadaniu to czy idę biegać czy na siłownie :) 
I ćwiczysz każdego dnia?
Tak. Pracuję 8-10 godzin dziennie przy komputerze więc codzienny trening to w moich oczach konieczność żeby zachować sprawność ciała.Nie dodałam, że jestem też trenerem personalnym więc odbiór mojej osoby jest na tyle silnie prosportowy, że nie wyobrażam sobie dziwnych komentarzy typu "po co mi to". No bo przecież widać po co Za to na każdym kroku słyszę pytania typu co zacząć ćwiczyć, co jeść itp

Faktycznie, przy tylu godzinach przy komputerze to wręcz obowiązek się poruszać! :D Pracujesz na dwa etaty jako trener i "ktos tam" czy głównie zajmujesz się byciem trenerem? Jak znajdujesz na to czas?? Bycie trenerem to chyba ciężki kawałek chleba, nie wiem czy ja bym z ludźmi tak mogła pracować :PP

LessLessLess napisał(a):

Ojej. Mogę zrozumieć te dziwne reakcje. Pewnie gdybym mieszkała na wsi, gdzie mieszka moja rodzina, byłoby podobnie. Zwłaszcza, że uprawiam dość dziwny sport.Jeśli zaś chodzi o męża, to jest mega wspierający. Od lat woził mnie na treningi, pomagał z noszeniem sprzętu, czasem czekał aż skończę trening, żeby mnie w razie czego asekurować.

Oooo, a co za sport uprawiasz? Zaintrygowałaś mnie. Pewnie przez Twoj awatar kojarzyłam Cię z joga :P

Melkor napisał(a):

Jakbym słyszał o swoim ojcu ;)  W takim razie możesz powiedzieć, że niestety nie odziedziczyłaś takiej siły i co poradzić, musisz ratować się ćwiczeniami. A jeśli w Twoim przypadku ta praca fizyczna jest wyzwaniem, to też czasem warto uwzględnić taki trening. Jak jest ciężko to dobrze, znaczy, że jest bodziec do adaptacji, tylko uważałbym na takie prace pod kątem przeciążeń dla kręgosłupa etc.

Ah ci ludzie "starej daty" 😉☺️

Ja to właśnie tak trenuję głównie pod to, żeby łatwiej było mi coś zrobić niż pod sylwetkę 😅 Pośladki przez to cierpią i talia w sumie też, bo bardzo dużo ćwiczę skośne brzucha 🙈 Ale bary mam chyba jak na kobietkę dosyć silne bo te 25 kilo w serii na 8 powtórzeń zrobię a ważę 60kilo ☺️ Zresztą na redu jestem to i tak jestem w szoku że daje tyle rade bo w pierwszym tygodniu dwudziestki nie mogłam podnieść raz xd Byle barierę 30 kilo pokonać i pekne z dumy 🙈

To już przyzwoity wynik. Według dziewczyn, które twierdziły, że hantelki po 10kg to za dużo dla kobiety, jesteś już niezwykle silna :D Jak długo to ćwiczysz?

Mnie ostatnio OHP irytuje, nie ćwiczyłem przez jakiś czas, a już po paru treningach wróciłem do dawnej formy w tym ćwiczeniu. Zacząłem ćwiczyć więcej i siła w OHP spadła. Nie tylko ja tak mam, wśród stałych bywalców siłowni to ćwiczenie jest memiczne przez nieprzewidywalność progresu. Można nie ćwiczyć tego w ogóle i poprawić wynik robiąc inne rzeczy, można ćwiczyć regularnie i stać w miejscu albo wręcz pogorszyć rezultaty. 

Iamcookie, ja ci powiem jak to u mnie jest. Mieszkam z partnerem - kanapowcem, który raczej nie komentuje co robię, ale za to zaopatrza mnie na bieżąco we wszelkie gadżety, sprzęty, pomysł z bieżnią był jego czy jak szukałam ciężarów to od razu dorzucił mi ławeczkę żebym miała wszystko w swoim home gym. Rodzice są daleko, niby od dziecka cisnęli abym uprawiała sport, ale po rozmowach widać, że ojciec nie ogarnia po co się ruszam, może z tego względu, że sam uprawiał sporty zespołowe więc ma inne spojrzenie na kwestie aktywności fizycznej . No i przyjęło się, że baba ciężarów nie powinna podnosić bo to ujmuje kobiecości ;) szkoda, że ojcu zapomniał , iż sam pokazał mi jak się podciągać na drążku więc mogę to zwalić też na sklerozę .

Iamcookie napisał(a):

DzulieT napisał(a):

Nie rozumiem Ty tak na serio?
Nie rozumiesz czego i czy co jest na serio. Napisałam coś skomplikowanego?

No brzmi to jak patologiczna rodzina, a Ty to opisujesz z uśmiechem, ale rozumiem z dalszych wypowiedzi że tak źle nie jest. 

U mnie jedynym obserwowatorem moich ćwiczeń jest kot. Bardzo lubi przewracać się zaraz przede mną i obserwować co robię ;) 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.