Temat: Nie rozumiem jak się traci z 20 kg w miesiąc?

Czytam czasem różne wpisy, te na stronkach anglojęzycznych i widzę np że ktoś w ciągu miesiąca stracił 20 kg. Ale że co??? Jasne, że udało się to w sposób totalnie degradacyjny ale jednak się udało... Na pewno żadna dieta tyle nie obiecuje, ćwiczenia fizyczne również no ale przecież 30 dni głodówki? Sama woda? Przecież to grozi śmiercią. Zupełnie tego nie rozumiem...

na pewno nie jest to zdrowe ale możliwe. moja koleżanka zaczynając z 86 kg straciła 18 kg. 

Przez miesiąc piła maślanki/kefiry niskokaloryczne, niesmakowe. Czasem dodawała jakieś pieczywo chrupkie, otręby i surowe warzywa - ale wychodziło tak z 600 kcal dziennie. Była bardzo słaba. Po tym wszystkim wróciło jej w ciągu 2 lat od skończenia diety 2 kg.

Oglądałam ostatnio jakiś show o rozbitkach i tam ludzie tacy z wagą w normie w tydzień/10 dni tracili bodaj po 10% masy ciała - aż byłam w szoku, że się tak da. Ale to było nie jedzenie praktycznie nic, do tego upał, ciężka aktywność fizyczna. Nie muszę mówić w jakim stanie psychofizycznym byli po 2 tygodniach. 

jurysdykcja napisał(a):

Oglądałam ostatnio jakiś show o rozbitkach i tam ludzie tacy z wagą w normie w tydzień/10 dni tracili bodaj po 10% masy ciała - aż byłam w szoku, że się tak da. Ale to było nie jedzenie praktycznie nic, do tego upał, ciężka aktywność fizyczna. Nie muszę mówić w jakim stanie psychofizycznym byli po 2 tygodniach. 

Znając moje szczęście to ja bym na takiej wyspie miała +10% masy ciała, bo woda za słona, bo słonce grzeje i zjadłam pół kokosa... Mam wrażenie, że moje ciało zostało wręcz stworzone do przybierania masy z czegokolwiek.

Prędzej byś padła - bo energia nie bierze się znikąd. Jak nie palisz tłuszczu i nie jesz, to nie masz siły na nic.

jurysdykcja napisał(a):

Prędzej byś padła - bo energia nie bierze się znikąd. Jak nie palisz tłuszczu i nie jesz, to nie masz siły na nic.

No ja się właśnie zastanawiam skąd się to u mnie bierze. To znaczy wiem, bo mam IO i niedoczynność ale dobija i dołuje mnie fakt, że mam ogromną nadwagę a walczę o każdy kilogram i już mnie 9 miesięcy restrykcyjnej diety po prostu męczy. Ostatnio z dnia na dzień dostałam + 4 kg i całkowicie mnie to dobiło. To było tydzień temu a nic kompletnie w diecie nie zmieniałam. Już nie wiem czy to zmęczenie organizmu czy cholera wie co, bo + 4 kg to dla mnie 3-4 miesiące praktycznie w dupę.

Nie cholera wie, tylko to, co napisałaś - rozwalona gospodarka hormonalna. Jeśli sprawa jest tak poważna, to na prawdę może pomóc dietetyk kliniczny. Czasem konieczne są bardziej specyficzne diety, jak keto, jakaś suplementacja niedoborów itd. W takiej sytuacji niedojadanie czy przetrenowanie może sprawę jeszcze pogorszyć. 

jurysdykcja napisał(a):

Nie cholera wie, tylko to, co napisałaś - rozwalona gospodarka hormonalna. Jeśli sprawa jest tak poważna, to na prawdę może pomóc dietetyk kliniczny. Czasem konieczne są bardziej specyficzne diety, jak keto, jakaś suplementacja niedoborów itd. W takiej sytuacji niedojadanie czy przetrenowanie może sprawę jeszcze pogorszyć. 

Najśmieszniejsze jest to, że jestem na keto, pilnuję się niemiłosiernie, jem makra jak powinnam (25/70/5). Trening jest raczej niski, robię 10 000 kroków dziennie, dywanówki z youtube na złapanie trochę kondycji 3 razy w tygodniu, chciałabym jak zrzucę więcej wagi pójść na siłownię, bo nie wiem czy z moją ogromną, trzycyfrową wagą w ogóle teraz powinnam, nie chcę sobie wszystkiego porozwalać na starcie, już i tak mi kolana i łokcie skrzypią od wagi. Może faktycznie zajrzę do dietetyka, bo już sama nie wiem co ze sobą zrobić. Tylko, że z dietetykami też miałam niezłe jazdy jak mi wciskali 1000 kcal pełne węgli przy io ;/

No ja nie pomogę, bo pewnie ogarniasz temat dużo lepiej ode mnie. Jedyne co mi przychodzi do głowy, to na prawdę praca z lekarzem, który sprawę ogarnie holistycznie i znajdzie przyczynę, czemu tak łatwo tyjesz. Siłownię bym sobie raczej odpuściła.

jurysdykcja napisał(a):

No ja nie pomogę, bo pewnie ogarniasz temat dużo lepiej ode mnie. Jedyne co mi przychodzi do głowy, to na prawdę praca z lekarzem, który sprawę ogarnie holistycznie i znajdzie przyczynę, czemu tak łatwo tyjesz. Siłownię bym sobie raczej odpuściła.

Dziękuję za info i rozmowę. Trochę mi pomogłaś rozwiać pewne dylematy. Lekarz jest raczej dobry, na pewno dużo lepszy od poprzedniego, mam dobrze dobraną dawkę leków, TSH ładnie unormowane (1,5), z insuliną różne bywa ale niestety nie unormuje się jak nie schudnę a z tym bywają problemy, bo insulina skacze, błędne koło. Jak sądzisz od ilu kg można zacząć bawić się w siłownię? Myślałam o progu 80-90 kg to jeśli waga znowu ruszyłaby to mogłabym być może za kilka miesięcy coś zacząć.

Myślę, że to nie waga jest problemem - można ćwiczyć na siłowni praktycznie z każdą wagą. Przecież nie musisz robić od razu ciężkich przysiadów, możesz spróbować ćwiczeń z maszynami.

Tzn. martwiłabym się raczej o wpływ takiego wysiłku na twoją tarczycę. Choć z drugiej strony ponoć sport tego typu jest dobry przy IO. Może wart ten aspekt hormonalny wysiłku siłowego skonsultować z lekarzem? 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.