- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
17 lutego 2018, 20:56
OD RAZU ZAZNACZAM, ŻE NIE SZUKAM ŻADNYCH PORAD CZY BÓG WIE CZEGO ŻEBY NA SOBIE WYPRÓBOWAĆ!
Chodzi mi bardziej o tych otyłych, którzy nagle okazuje się, że maja anoreksję. No bo patrzcie, ja to widzę tak, jest sobie otyła osoba, która kocha jeść ale ma jakiś jeden przełom w życiu, kumuluje się nienawiść itp i ona od następnego dnia nic nie je? Ostro ćwiczy czy co? Co cechuje anorektyka? Przecież chyba większość z nas byłaby anorektyczkami jakby tak to właśnie działało. Ktoś mówi, że odchudza się całe życie, i że miał mnóstwo kryzysów wagowych w życiu a wciąż waga stoi, nic się nie dzieje, w sensie nie wpada w tą anoreksję. Wiecie o co chodzi... No to moje pytanie brzmi, co trzeba faktycznie zrobić, żeby mieć anoreksję? Czy to sprawy genetyczne? Nie rozumiem tego... Silna wola? Wiem, że to choroba psychiczna ale jednak ona musi mieć jakiś początek, jakąś genezę czy coś.
17 lutego 2018, 21:11
Myślę, że łatwo przekroczyć cienką granicę. Sama miałam takich okres, że o ile mogłam to ważyłam się po każdym posiłku i na tej podstawie oceniałam czy mogę jeszcze później coś zjeść. Wydaje mi się, że chciałam tak się ukarać za to, że w innych sferach życia nie jest tak jakbym chciała. Albo np chłopak mówi mi, że powinnam przytyć a ja w glowie i tak sobie myślę, że jak schudnę będę bardziej mu się podobać.
Myślę, że jest taka presja społeczna: chudszy=lepszy
Niby o innych tak nie myślę ale jak oceniam siebie to zawsze gdzieś jest za dużo.
Edytowany przez 17 lutego 2018, 21:13
17 lutego 2018, 21:11
Weź se wygugluj na czym polega anoreksja. To nie decyzja, ani nie kwestia jednego dnia. To jest choroba.
17 lutego 2018, 21:17
Wiem na czym polega anoreksja, nie muszę googlować ;)
Napisałam tylko, że od takich nawet małych potworów w głowie można zapewne wpaść w bagno jak się człowiek nie opamięta. Ja na szczęście po 3 tygodniach nie jedzenia praktycznie nic się opamiętałam ;)
17 lutego 2018, 21:36
To nie jest decyzja jednego dnia , jestem anorektyczka bo mi sie podoba taki styl zycia i juz ! To złożony proces , u mnie zaczęło od tego ze zapragnęłam schudnac bo chcialam się komuś bardzo podobac , jako jeszcze nastolatka nie bylam swiadoma szkodliwości diety 1000 , slyszalam ze skuteczna a ja przeciez chcialam byc tylko zgrabna! Zaczęłam więc dietę , wciagu 2 miesiecy stracilam 10 kg , wazylam wtedy 55 kg , zaczelam wiec osiadać na laurach i sie objadac slodyczami ktorych nie jadlam w ciągu tych 2 miesiecy , w ciagu 2 tygodni przybylo mi 3 kg , bylam zalamana , jak mozna się tak zapuścić! Zaczęłam wiec spowrotem przygodę, zjechalam do 50 kg , waga stanęła i wtedy obnizylam ilosc kcal , jadlam na przemian raz 600kcal i obzerac sie raz w tygodniu nawet 10000 kcal , pewnego dnia powiedzialam sobie dosc z obzarstwem , i tak sukcesywnie jechalam na 500kcal przez jeszcze miesiąc, az wyladowalam u psychiatry .. To byl najgorszy okres w moim zyciu , codziennie mialam mysli samobójcze, nie da się zostac anorektykiem na zawolanie
17 lutego 2018, 21:45
Dzięki dziewczyny, że się tym dzielicie. O takie odpowiedzi mi właśnie chodziło
17 lutego 2018, 22:12
Ja w swoim życiu miałam taką sytuację, że gdy zaczęłam się odchudzać i zleciało ze mnie pierwsze 10 kg, bo miałam sporą nadwagę, to moja przyjaciółka zaczęła mi w pewien sposób zazdrościć, mimo że ona była szczupła. Ludzie mnie wtedy bardzo chwalili i generalnie byłam w centrum uwagi. Myślę, że jej tego brakowało, bo po jakimś czasie ona nagle też zrzuciła 10 kg. Później totalnie nagle kontakt nam się urwał, ja przez ponad rok chorowałam na serce, miałam operację, i nie miałam nawet możliwości do niej pójść czy cokolwiek, a telefonów nie odbierała. Później się dowiedziałam jak już mogłam normalnie sama chodzić itp. że wpadła w anoreksję i z 65 kg spadła do 37kg i jest w szpitalu.. Nigdy już z nią później nie odzyskałam normalnego kontaktu, ciągle coś wisiało w powietrzu nie tak. Wiem jedynie, że chorowała ponad dwa lata i wydaje mi się, że chciała być tak w centrum uwagi jak ja. Ale mogę się mylić, do tego mogło się naprawdę przyczynić wiele rzeczy. A z takich fizycznych rzeczy, które zaczęła robić to z tego, co wiem, zaczęła jeść jeden jogurt w ciągu dnia... I to wszystko. Do tego robiła codziennie co najmniej 100 brzuszków i innych ćwiczeń.
17 lutego 2018, 22:12
To nie jest decyzja jednego dnia , jestem anorektyczka bo mi sie podoba taki styl zycia i juz ! To złożony proces , u mnie zaczęło od tego ze zapragnęłam schudnac bo chcialam się komuś bardzo podobac , jako jeszcze nastolatka nie bylam swiadoma szkodliwości diety 1000 , slyszalam ze skuteczna a ja przeciez chcialam byc tylko zgrabna! Zaczęłam więc dietę , wciagu 2 miesiecy stracilam 10 kg , wazylam wtedy 55 kg , zaczelam wiec osiadać na laurach i sie objadac slodyczami ktorych nie jadlam w ciągu tych 2 miesiecy , w ciagu 2 tygodni przybylo mi 3 kg , bylam zalamana , jak mozna się tak zapuścić! Zaczęłam wiec spowrotem przygodę, zjechalam do 50 kg , waga stanęła i wtedy obnizylam ilosc kcal , jadlam na przemian raz 600kcal i obzerac sie raz w tygodniu nawet 10000 kcal , pewnego dnia powiedzialam sobie dosc z obzarstwem , i tak sukcesywnie jechalam na 500kcal przez jeszcze miesiąc, az wyladowalam u psychiatry .. To byl najgorszy okres w moim zyciu , codziennie mialam mysli samobójcze, nie da się zostac anorektykiem na zawolanie
17 lutego 2018, 22:37
Ja miałam tak, że całymi dniami nie jadłam nic, kompletnie. Nawet ograniczałam wodę do pół szklanki, bo się bałam, że zacznę od tej wody tyć. Nie wychudziłam się do 30 kg. Najniższa waga to było 48-49 kg, wcale nie tak mało jak na moje 162 cm. Ale prawie umarłam z głodu. Byłam taka dumna, że potrafię panować nad głodem... Niektórym ludziom się podobałam wtedy. Ja sobie wydawałam się gruba. A zaczęło się od niewinnego sukcesu w odchudzaniu.
Nie skończyłam u psychiatry. Sama z tego wyszłam, chociaż łatwo nie było. Wywaliłam wszystkie tabele kaloryczne z domu. Do dziś unikam jak ognia liczenia kalorii - pozostał gdzieś lęk przed uzależnieniem się od cyferek.