- Dołączył: 2006-04-25
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 3686
9 marca 2011, 17:05
wczoraj z okazji dnia kobiet zamowilysmy sobie w pracy jedzonko. byly to 3 sajgonki, z jakąś garscią białego ryżu i mniej więcej tyle samo surówki. zjadłam całą porcję - najadłam się ale do jakiegos "obżarcia" było mi daleko. natomiast większość moich koleżanek wszystkiego nie zjadła twierdząc ze już nie mogą....dziwi mnie to bardzo bo ja w porównaniu do nich jestem naprawdę chuda.podobnie jak jem śniadanie, z reguły jest to 6 kromek (mniejszych) chleba 3 ziarna. każdy jak tylko wchodzi do mojego pokoju wali teksty "Ty aż tyle jesz??ja mysłałam ze ty jesz lisć sałaty".wnerwiaja mnie niesamowicie takie teksty...ale powiedzcie mi czy ja rzeczywiście dużo jem? z reguły oprócz tego chleba w pracy jem jeszcze jabłko, poźniej obiad, dziś np. było to 1,5 bulionówki barszczu z uszkami. czy to ile jem jest jakies nienormalne?
- Dołączył: 2009-03-22
- Miasto: Kozia Wola
- Liczba postów: 2367
9 marca 2011, 19:45
ja ostatnio DAŁAM RADĘ PIZZY średnica 44 cmwprawdzie cieniutkie ciasto- wybitnie włoskie, ale jednak....
dla mnie to nie jest normalne,że ktoś twierdzi,że po 1 kawałku jest przejedzony i ledwie dyszy,
szczególnie kobiety o obfitych kształtach,.... przecież balerony nie urosły im od nie jedzenia tylko od jedzenia :-D
pojemność żołądka u osoby otyłej jest zazwyczaj zdecydowanie większa niż u osoby szczupłej
gdyż zwykle jest mocno rozciągnięty
powszechnie znaną bowiem metodą leczenia otyłości jest zabieg chirurgiczny polegający na zmniejszeniu żołądka...
uważam,że to jest zwyczajna kokieteria, w stylu"jestem taka delikatna i tak mało jem"
- Dołączył: 2009-03-22
- Miasto: Kozia Wola
- Liczba postów: 2367
9 marca 2011, 19:51
a propos takie teksty zdarzają mi się nagminnieostatnio nawet któraś, Pani stwierdziła,że to jest bardzo niesprawiedliwe, że ja jem AŻ tyle i wyglądam świetnie a ona je bardzo bardzo skromnie i ma otyłość
ja uważam,że TO właśnie jest sprawiedliwe, bo ona je mało i siedzi
a ja jem dużo i dużo i się ruszam nie tracę czasu na seriale w TV
przebiegłaby się ze mną tak co 2 dzień to też mogłaby jeść więcej
ja ciężko pracuję na swoją sylwetkę, a ona ogląda TV....
- Dołączył: 2010-01-02
- Miasto: Grubasowo
- Liczba postów: 164
9 marca 2011, 20:51
Ja ważę bardzo dużo i zdaję sobie z tego sprawę ale wściekam się kiedy ktoś zje w moim towarzystwie 5 frytek i mówi że się obżarł i patrzy na mnie z pogardą jak zjem więcej niż 5...
- Dołączył: 2010-08-19
- Miasto: Dąbrowa Górnicza
- Liczba postów: 643
9 marca 2011, 21:32
Baaaardzo często jest tak, że kobiety udają, iż jedzą mniej. Zdarza się też, że zawraca uwagę na to ile koleżanka zje. Jeżeli koleżanka pozwoli sobie na więcej to ona też
- Dołączył: 2010-03-22
- Miasto:
- Liczba postów: 1044
9 marca 2011, 22:00
Edytowany przez emka. 28 lipca 2011, 19:29
9 marca 2011, 22:09
> > Mmaniak jak bedziesz kobieta, i bedziesz
> obracal> sie w towarzystwie kobiet na takich
> samych> relacjach jak kobieta z kobieta to
> bedziesz> wiedzial, ze to wlasnie
> uczynily.Dlatego, ze nie> jest tajemnica, ze jesli
> kobieta malo je przy> innych kobietach, to znaczy,
> ze duzo je w> samotnosci.( Odnosi sie do takich
> sytuacji jak> opisane jest wyzej, i nie w kazym
> przypadku.) Pod> moim postem pojawil sie jescze
> jeden z taka sama> opinia jak moja, masz nadal
> watpliwosci?.....nie oceniaj wszystkich dziewczyn przez
> swój pryzmat. Nie wszyscy obżerają sie w
> samotności. Dla każdego "mało" i "duzo" znaczy co
> innego.
Napisała przecież nie w każdym przypadku
Ja osobiście też mam taki koleżanki ważą około 85 kg i zawsze mówię że prawie nic nie jedzą a tyją ale jak przyjdzie co do czego godzina przed snem a one sytą dosłownie sytą kolacje jedzą
9 marca 2011, 22:19
to mi mówi tyle: jesz w normalnych porcjach i całkiem zdrowo, a te laski zapewne odchudzają się w dzień, a wieczorem szama ile wlezie. poza tym... wiadomo, jak jest. trzeba robić wielki szał 'jem mało i to wina metabolizmu/tarczycy/kosmicznych najeźdźców, że jestem gruba'. nie przejmuj się. jedz normalnie jak jesz.
9 marca 2011, 22:22
Jak jest w przypadku tych Twoich koleżanek, to oczywiście nie mogę stwierdzić, ale faktycznie znam takie osoby, które przy innych jedzą mało żeby nie wyjść na żarłoków, a potem dopychają się wieczorem w domu. Mówię tu o konkretnych przypadkach, o których wiem na pewno (ale nie jest ich dużo, muszę powiedzieć). Sama kiedyś też tak robiłam - zwłaszcza w okresie, gdy miałam silne kompulsy. Ale w którymś momencie zmieniłam podejście, jem porcje, które uważam za normalne - są spore, ale dzięki temu nie podjadam dodatkowo i nie mam wieczornych kompulsów, i utrzymuję wagę na stałym poziomie (co przy mojej kompulsowej skłonności jest pierwszym sukcesem w drodze do opanowania tego problemu).
Niektóre osoby kokietują małymi porcjami, a niektóre naprawdę potrzebują tak mało. Mam bardzo szczupłą koleżankę, która je małe porcje - dla mnie jej porcja byłaby ze 2 razy za mała - ale to nie kokieteria. Byłyśmy razem na wielu wspólnych wyjazdach, więc siłą rzeczy zaobserwowałam jak to u niej wygląda, po prostu ten typ jak ma.
Porcja obiadowa, jaką opisałaś, byłaby dla mnie raczej bez problemu do zjedzenia, może zmniejszyłabym sajgonki do 2 sztuk, wtedy by było w sam raz. Nie jadam na śniadanie aż tyle co ty, ale śniadanie jem zawsze i to solidne.
W Twoim przypadku wydaje mi się, że skoro trzymasz wagę, jesteś szczupła, to wszystko jest ok - powinnaś jeść tyle ile potrzebujesz, nie zważając na uwagi innych.
Poza tym zdarza się tak czasami, że osoby z nadwagą czy otyłością nie wiedzą, jak należy komponować jadłospis, i opierając się na błędnym założeniu, że im mniej tym lepiej, jedzą mało posiłków dziennie i bardzo małe porcje, za to niewłaściwe produkty, i mimo to nie chudną - bo spowalniają metabolizm itp. Mimo coraz większej świadomości dietetycznej w obecnych czasach, jest jeszcze sporo osób, które mają po prostu złe nawyki żywieniowe i dlatego są otyłe lub grube, mimo że nie jedzą ilościowo dużo.
A ja osobiście nie lubię udawać i kokietować, nie widzę powodu. Moja nadwaga wynika tylko i wyłącznie z kompulsywnego obżarstwa, niczego innego, to nie są jakieś tajemnicze okoliczności zewnętrzne;-) Nie ukrywam też przed nikim, że lubię jeść, nie lubię się głodzić i lubię się delektować dobrym jedzeniem. Gdy nie jestem w fazie kompulsowej, to jem normalne, wystarczające dla mnie porcje, regularnie, w większości zdrowo - a mój organizm wie, kiedy powinnam przestać jeść. Nie widzę sensu, żeby udawać że jem jak wróbelek, skoro w rzeczywistości potrzebuję jeść więcej.
Edytowany przez nenne29 9 marca 2011, 22:29
9 marca 2011, 22:27
Olej je, glupie sa i w dodatku grubsze od Ciebie. Choc, powiem szczerze, mnie by pewnie krwe zalala i by sie skonczyla mila atmosfera w pracy ;)
9 marca 2011, 23:13
Powinnas sie cieszyc, ja wiele bym zjadla ale nie moge sobie na to pozwolic.. Mam pierwsza w zyciu przyjaciolke ktora je tyle co ja, wczesniej dziewczyny jadly tyle ze zjadalam swoja porcje i dojadalam po nich xD. Tez mnie ciekawi czy dziewczyny udaja.. Ale cos mi mowi ze nie.